"Do końca nie wiemy, jak będzie wyglądał rozwód Wielkiej Brytanii z Europą, najgorszym scenariuszem jest brexit twardy, gdy Wielka Brytania staje się krajem trzecim, pozunijnym i obowiązują wszystkie wymogi Światowej Organizacji Handlu" - stwierdził minister.

Polska jest dużym eksporterem serów, jogurtów, twarogów i napojów mlecznych. W 2018 r. wartość eksportu produktów mleczarskich do Wielkiej Brytanii wyniosła 103,6 mln euro.

Jak zauważył, Wielka Brytania jest krajem deficytowym w żywność, lecz może ją kupować niekoniecznie z UE, ale np. z innych kontynentów. Natomiast dla producentów rolnych w Europie, głównie dla producentów mleka, wołowiny i drobiu może to przynieść kłopoty. "Takie kłopoty odczuje Polska, bo szybko nie znajdziemy nowych rynków zbytu" - zaznaczył szef resortu rolnictwa.

Jego zdaniem, łatwiej będzie poradzić sobie innym krajom, które mają rozpoznawalne marki na całym świecie i ludzie będą kupowali te produkty ze względu m.in. na przekonanie o ich wysokiej jakości. Polska jednak takich marek globalnych nie ma. Nasze produkty mleczne są znakomite, ale rozpoznawalność ich jest znikoma - argumentował.

Reklama

Według ministra wypromowanie marki wymagałoby ścisłej współpracy producentów produktów mleczarskich w Polsce. A tymczasem trwa "ciągła rywalizacja i walka wszystkich ze wszystkimi (...) a nie zastanawianie się, w jaki sposób współpracować na rynkach europejskich, by wykorzystać potencjał polskiego rolnictwa".

Drugim realnym problemem - wskazał minister - jest to, że ograniczenie eksportu produktów mleczarskich do Wielkiej Brytanii spowoduje nadwyżki mleka i jego przetworów w UE. "Oczekujemy specjalnego mechanizmu stworzonego przez Komisję Europejską, który pomógłby przetrwać przynajmniej ten pierwszy najgorszy okres załamania się sprzedaży do Wielkiej Brytanii" - powiedział Ardanowski.

Jak mówił, KE nie może być bierna, tak jak kiedyś wprowadzono mechanizmy związane z embargiem rosyjskim, również w sytuacji brexitu można by oczekiwać, żeby KE zastosowała mechanizmu osłon finansowych. Dodał, że "nawet jeśli taki mechanizm zostanie stworzony, to i tak należy spodziewać się spadku cen na rynku europejskim związanego z nadmierną podażą w stosunku do popytu".

Jak mówił, "dyskutanci z różnych krajów zgodzili się z tym, że myślenie o tych mitycznych nowych rynkach jest +ułudą+ - nowych rynków, chłonnych rynków, które miałyby pieniądze i możliwości zapłacenia za żywność europejską, praktycznie nie ma.

"Obawiam się również, że w sytuacji trudności sektora mleczarskiego, najbardziej zostaną pokrzywdzeni rolnicy, producenci mleka, że firmy niezwiązane z rolnikami będą starały się na rolników przerzucać swoje problemy, obniżając cenę skupu mleka, zmniejszać zakupy mleka" - zaznaczył minister.

"Podzielam zdanie panelistów z innych krajów, że "tylko dobrze zorganizowana i lojalna wobec siebie spółdzielczość może tego typu kryzysy starać się przetrwać" - mówił. Zaznaczył, że chodzi o spółdzielnie, którymi zarządzają ich właściciele - rolnicy, a nie kierują nimi oderwani od rolników urzędnicy.

Ardanowski odniósł się do niedawno opublikowanej na stronie ministerstwa rolnictwa listy importerów produktów mleczarskich, nazywając "skandalem" sprowadzanie produktów z zagranicy, nieliczenie się z polskimi producentami. Takie produkty sprowadzały także spółdzielnie mleczarskie - zaznaczył.

Organizator Forum Agnieszka Maliszewska podkreśliła, że z dyskusji panelowej wynika, iż kraje europejskie nie są przygotowane na twarde wyjście Wielkiej Brytanii, a na bezumownym wyjściu z UE najbardziej stracą rolnicy. Dodała, że Polska nie ma też co liczyć na pozyskanie nowych rynków zbytu, które mogłyby zrekompensować sprzedaż produktów mleczarskich na rynku brytyjskim.

>>> Czytaj też: Szybki spadek luki w VAT. Polska w europejskiej czołówce [RAPORT KE]