W projekcie budżetu na 2020 r. założono zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce). Z tego tytułu do budżetu w przyszłym roku ma wpłynąć 5,1 mld zł.

W internetowej części wtorkowej rozmowy w Radiu Zet, wicepremier minister nauki Jarosław Gowin odniósł się do tej propozycji zniesienia limitu składek ZUS. W jego ocenie jest to "kontrowersyjne rozwiązanie". "Wraz z panią minister przedsiębiorczości i technologii Jadwigą Emilewicz będziemy jeszcze dyskutować z naszymi kolegami z Prawa i Sprawiedliwości, czy ten element jest niezbędny, żeby zrównoważyć budżet – mówił szef partii Porozumienie.

Dopytywany, dlaczego uważa, że jest to kontrowersyjny projekt, wicepremier odparł: "Dlatego, że uderza w klasę średnią, która jest - jeżeli chodzi o grupy społeczne - zawsze w każdym demokratycznym kraju kołem zamachowym rozwoju cywilizacyjnego".

Na uwagę, że obecnie roczne zarobki na poziomie 142 950 zł. zwalniają z konieczności opłacania składek ZUS, co - w przeliczeniu na miesiące - wynosi osiem tysięcy złotych miesięcznie "na rękę", Gowin zauważył: "Trzeba się zastanowić czy akurat kwota 140 tysięcy jest dobrą granicą, czy jednak ten ZUS nie powinien być płacony, czy powstrzymywany, likwidowany od nieco wyższych wynagrodzeń".

Reklama

"Dlatego, że osiem tysięcy zł. na rękę w takich miastach jak Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław to nie są zarobki wysokie" – ocenił Gowin. "Moim zdaniem, najlepiej byłoby, gdybyśmy w ogóle nie zmieniali tego przepisu" - powiedział. "A jeżeli mielibyśmy to likwidować, to jednak wyraźnie podniósłbym ten próg" - dodał minister.

Obecnie zarabiający w ciągu roku powyżej limit 30-krotności nie muszą płacić składek ZUS. Projekt budżetu na 2020 r. zakłada brak deficytu, przy zrównoważeniu dochodów i wydatków na poziomie 429,5 mld zł.

>>> Czytaj też: Narodziny PiSonomiki. Jakie skutki dla gospodarki będzie miało podniesienie pensji minimalnej? [ANALIZA]