Oleg Smolenkow, który według mediów mógł być agentem amerykańskich służb wywiadowczych, pracował na Kremlu co najmniej od pięciu lat i mógł znacząco zaszkodzić bezpieczeństwu Rosji - ocenia w środę dziennik "Wiedomosti", zwracając uwagę na jego współpracę z Jurijem Uszakowem.

Powołując się na źródło zbliżone do służb specjalnych, dziennik przypomina, że Smolenkow pracował w ambasadzie Rosji w USA, gdy Uszakow - obecny doradca prezydenta Władimira Putina ds. polityki zagranicznej - był tam ambasadorem. Natomiast przez ostatnich pięć lat Smolenkow był głównym radcą w kancelarii Uszakowa. Na tym stanowisku miał dostęp do "wrażliwych" informacji, w tym pochodzących od służb specjalnych - powiedział rozmówca "Wiedomosti".

Inne źródło z rosyjskich strukturach siłowych zastrzegło, że ani w ambasadzie Rosji w USA, ani też w kremlowskim wydziale ds. polityki zagranicznej Smolenkow nie był dopuszczony do informacji tajnych. Stanowisko przez niego zajmowane należało bowiem do kategorii "radców-asystentów". Niemniej, wykorzystując możliwości służbowe mógł z rozmów z kolegami uzyskiwać informacje interesujące wywiad amerykański.

Źródło "Wiedomosti" opisuje Smolenkowa jako człowieka umiejącego wzbudzać sympatię i chwalonego w miejscu pracy - w tym przez samego Uszakowa. Jak dodało źródło, zdarzało się, że Smolenkow wykazywał nadmierną ciekawość, nie przypominającą zwykłego zainteresowania, ale koledzy znali go długo i mogli być dość otwarci w rozmowach z nim.

"Wiedomosti" zauważają, że nawet gdy w 2017 roku Smolenkow nie wrócił z urlopu w Czarnogórze oraz odłączył swój telefon komórkowy i pocztę elektroniczną, znajomi nie sądzili, że mógł być agentem CIA. Uważali, że padł ofiarą nieszczęśliwego wypadku. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej i Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) ustaliły - według rozmówców gazety - że Smolenkow znajduje się w Waszyngtonie, gdzie mieszka do dziś korzystając z ochrony służb amerykańskich.

Reklama

Źródło dziennika utrzymuje, że to właśnie wypowiedzi Smolenkowa były potwierdzeniem hipotezy CIA o domniemanej ingerencji Rosji w wybory w USA. "Nie dysponował on żadnymi informacjami, ale wywiadowi amerykańskiemu potrzebne były nie jego słowa, a on sam - urzędnik administracji prezydenta Rosji współpracujący z CIA i mówiący to, co oni tak pragną usłyszeć" - oświadczyło źródło "Wiedomosti".

Media amerykańskie poinformowały w ostatnich dniach, że USA w 2017 r. ewakuowały z Rosji jednego ze swoich agentów, mającego dostęp do najwyższych szczebli Kremla. Dziennik "Kommiersant" podał w poniedziałek, że mogło chodzić o Smolenkowa, współpracownika Uszakowa z czasów, gdy był on ambasadorem Rosji w Waszyngtonie. Funkcję tę Uszakow pełnił aż przez 10 lat - od grudnia 1998 roku do końca maja 2008 roku. Doradcą Putina ds. polityki zagranicznej został w maju 2012 roku.

>>> Czytaj też: Decyzja Sądu UE ws. gazociągu OPAL "miłą niespodzianką" dla Ukrainy. Rosjanie wściekli