W piątek portal money.pl podał, że Emilewicz - minister przedsiębiorczości i technologii - zamierza podać się do dymisji, jeśli "przejdzie projekt zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS".

Emilewicz w rozmowie z PAP zapewniła, że publikacja portalu jest nieprawdziwa. "W trakcie Rady Ministrów wyraziłam swoją opinię, na temat tego, abyśmy w dalszym ciągu prac nad budżetem zastanowili się, czy ten limit trzeba znosić. Uważam, że warto się nad tym zastanowić" - podkreśliła minister. "Budżet nie jest jeszcze zamkniętą księgą, prace nad nim będą trwały, jestem przekonana, że z premierem Morawieckim, jak i prezesem Kaczyńskim znajdziemy porozumienie, dotyczące limitu 30-krotności" - dodała.

Zapewniła przy tym, że nie groziła swoją dymisją. "Ja takiej rozmowy z panem premierem i panem prezesem nigdy nie prowadziłam". "Nie podawałam się do dymisji, nie szantażowałam i nigdy nikomu niczym nie groziłam" - podkreśliła. Przekazała też, że poprosiła redakcję portalu money.pl, aby usunął nieprawdziwą - według niej - informację. Zastrzegła przy tym, że w wypadku nieusunięcia publikacji będzie dochodziła prawdy "w inny sposób".

Jadwiga Emilewicz, odnosząc się do planów likwidacji rocznego progu zarobków, powyżej którego nie płaci się już składek na ZUS, równego 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia, oceniła, że limit ten jest elementem, pomagającym zatrzymywać w Polsce wysokiej klasy specjalistów. "Z całą pewnością ten limit jest elementem, który sprawia, że pracują oni w Polsce, a nie gdzie indziej. A zawsze mówimy, że trzeba w Polsce zatrzymywać wysokiej klasy specjalistów" - zaznaczyła. Minister dodała, że w ubiegłym roku z tego rozwiązania korzystało ok. 380 tys. osób, za czego ok. 70 proc. z sektora prywatnego, a reszta - z publicznego.

Reklama

Minister Emilewicz przypomniała, że zakładany w projekcie budżetu efekt fiskalny likwidacji limitu to ok. 5,6 mld zł wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. "Zaproponowałam (na posiedzeniu Rady Ministrów - dop. red.) abyśmy jeszcze w dalszych pracach nad budżetem przedyskutowali, czy tak naprawdę to rozwiązanie przyniesie ten efekt fiskalny, który jest zapisane w ocenie skutków regulacji".

"Wyobrażam sobie, że ci, którzy dziś korzystają z tego limitu będą szukać innych form i ten zakładany wpływ do budżetu może być niższy. Moim zdaniem - tutaj podzielam refleksje pana premiera Gowina - wprowadzenie zniesienia tego limitu sprawi, że ci którzy dzisiaj z niego korzystają poszukają innych form prawnych i ten założony wpływ do budżetu nie nastąpi. Ale myślę, że tutaj znajdziemy porozumienie i z premierem Morawieckim i z prezesem Kaczyńskim" - mówiła Emilewicz.

Przypomniała, że dyskusje o zniesieniu limitu powracają co roku od szeregu lat. "Dyskusję prowadziliśmy także przy okazji przygotowywania ubiegłorocznego projektu budżetu i ten limit wtedy się nie znalazł (w budżecie – dop. red.). Dyskusja na temat znoszenia tego limitu trwa od początku naszej kadencji, więc patrzę z optymizmem, myślę że uda nam się znaleźć porozumienie i tego limitu nie znosić". Minister podkreśliła, że na 2020 r. "jest bardzo dobry budżet, po raz pierwszy zbilansowany, więc jest przestrzeń, żeby rozmawiać np. o limicie 30-krotności".

"Jestem świadoma, co jest zapisane w projekcie ustawy budżetowej, ale jednocześnie jestem przekonana, że znajdziemy porozumienie, tak jak znajdywaliśmy je przez ostatnie lata. Nikt nikogo nie szantażuje" - podkreśliła minister.

>>> Czytaj też: Jaruzelska: Czarzasty wypchnął z list wyborczych wszystkie kobiety ze znaczącymi nazwiskami [WYWIAD]