Operator potrzebuje pieniędzy na inwestycje i podwyżki. Nie otrzymuje takiego wsparcia jak podobne instytucje w innych krajach Unii.
Narzekamy na Pocztę Polską, że listy dochodzą za późno, listonosz zostawia awizo, chociaż jesteśmy w domu, a w placówkach są długie kolejki. Z kolei pocztowcy utyskują na przepracowanie i niskie zarobki. Gdyby operator więcej płacił, nie miałby problemów kadrowych, co poprawiłoby poziom usług.
Tylko że Poczty nie stać na podwyżki. Związki zawodowe nalegają na nie od początku br. Początkowo chciały po 500 zł brutto dla każdego z 80 tys. pracowników. Potem zeszły do 350 zł – z wyrównaniem od 1 lutego br. Dla największego pracodawcy w kraju oznaczałoby to jednak wydatek 460 mln zł w br. i 557 mln zł w 2020 r. Tymczasem nawet bez uwzględnienia wzrostu wynagrodzeń przewidywany zysk Poczty w br. to zaledwie kilka milionów złotych. Mediacje trwają, ostatnie spotkanie odbyło się wczoraj. – Jest możliwy kompromis pomiędzy oczekiwaniami strony społecznej i możliwościami finansowymi spółki – deklaruje Justyna Siwek, rzecznik prasowy.
Od 2016 r. operator siedem razy podwyższał płace, które w efekcie poszły w górę średnio o 1200 zł brutto na etat – włączając premie, dodatek stażowy i inne świadczenia. Mimo to na rynku pracownika pocztowe stawki wciąż nie stanowią oferty konkurencyjnej np. wobec dyskontów. Po ostatniej podwyżce najniższa płaca pocztowca wynosi 2,5 tys. zł brutto – więc w przyszłym roku będzie niższa od minimalnej (2,6 tys.).
NSZZ „Solidarność” Poczty Polskiej w czerwcu br. zwrócił się o pomoc do premiera, który wobec tej spółki Skarbu Państwa realizuje funkcje właścicielskie. Związkowcy argumentowali, że jako tzw. operator wyznaczony Poczta realizuje usługi powszechne: musi dostarczać listy pięć dni w tygodniu i utrzymywać placówki nawet w najmniejszych gminach. Nie jest więc firmą działającą wyłącznie na wolnym rynku i zasługuje na pomoc państwa.
Reklama
W tej kwestii pracodawca zgadza się z pracownikami. – Spółka od wejścia do Unii Europejskiej, a nawet jeszcze wcześniej, nie dostawała od państwa żadnej formy wsparcia finansowego. Również restrukturyzacja Poczty, która miała miejsce w ostatnich latach, była finansowana wyłącznie z wypracowanych przez nią przychodów – podkreśla Justyna Siwek.
Centrum Informacyjne Rządu poinformowało nas, że Traktat UE „w sposób znaczący ogranicza możliwości angażowania się państwa w pomoc finansową” dla operatora. – Co do zasady w Unii nie ma możliwości wspierania jednego przedsiębiorcy z pominięciem zasad konkurencji. Ale nie znaczy to, że inne kraje członkowskie nie pomagają swoim pocztom. Nie są to „darmowe pieniądze”. Najczęściej państwo wykupuje u operatora pewne usługi. Na przykład we Włoszech płaci za to, że listonosze dostarczają gazety – wskazuje dr Mateusz Chołodecki, koordynator sektora usług pocztowych Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych UW i adiunkt Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Krzysztof Piskorski, prezes Instytutu Pocztowego, w raporcie o rynku podaje, że KE zaakceptowała ulgi podatkowe dla poczty francuskiej w latach 2018–2022 do kwoty 900 mln euro. A nie jest to jedyna pomoc dla La Poste. – Nawet przy unijnych ograniczeniach państwo polskie mogłoby dla Poczty zrobić więcej – stwierdza dr Chołodecki. – Weźmy chociażby mechanizm kompensowania operatorowi straty na usłudze powszechnej: ten, który funkcjonuje w Polsce, jest niewydolny. Moim zdaniem koszt netto powinien być w całości finansowany z budżetu państwa – dodaje.
Procedura wypłaty rekompensaty jest w Polsce tak przewlekła, że Poczta nie otrzymała jeszcze pieniędzy za 2013 r. – a chodzi o 10 mln zł, choć strata sięgnęła 110 mln zł. Instytut Pocztowy podaje, że np. rekompensata z tytułu realizacji usługi powszechnej dla Poste Italiane w 2017 r. wyniosła 262 mln euro.
Kolejne dwie osoby zatrzymane
W związku z korupcją przy przetargach dla Poczty Polskiej CBA zatrzymało prezesa gdańskiej firmy informatycznej i osobę związaną z warszawską spółką tej branży. W czerwcu zatrzymano już w tej sprawie 11 osób, w tym pięcioro pracowników Poczty, którzy już stracili pracę. Chodzi o zamówienia publiczne na ponad 30 mln zł – w zamian za co najmniej 300 tys. zł korzyści majątkowych przyjętych przez przedstawicieli Poczty.