Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski odniósł się w piątek w TVP Info do uwagi dziennikarza, że "1 mln 700 tys. zł w skali miesiąca jest przeznaczanych na to, aby nieczystości przetransportować za Warszawę, do gruzowisk; jak podaje Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, gdyby to było robione na miejscu, koszt byłby o połowę mniejszy". Odparł, że "na całym świecie zdarzają się awarie".

"I zdarzają się komponenty wadliwe, nie tylko w Warszawie, tylko również w Krakowie, tylko również w Łodzi. Prowadzone są w związku z tym postępowania tak, żeby wymiana została zapewniona. Również jeżeli się okaże, że te komponenty były wadliwe z winy producenta, to na pewno będą odszkodowania" - mówił Trzaskowski.

Pytany, ile potrwa naprawa, odpowiedział: "czekamy na ostateczną ocenę tej sytuacji" dlatego, że to jest najprawdopodobniej wadliwy komponent, który musi być wymieniony całkowicie. "Tak jak w innych miastach, w których on się zepsuł. Tak, że proszę jak zwykle, nie podchodzić do tego w sposób katastroficzny, bo nic się strasznego nie stało" - zapewnił prezydent.

"Mówiliśmy od samego początku, że awaria jest poważna. Natomiast apelujemy do wszystkich, żeby nie budowali atmosfery strachu, nie budowali atmosfery, która jest całkowicie nieuprawniona. Proszę się zwracać do instytucji rządowych o raporty w tej sprawie, dlatego, że instytucje rządowe nie wydają alarmistycznych (raportów - PAP)" - dodał Trzaskowski.

Reklama

>>> Czytaj też: Dyrektor Greenpeace Polska: Nie jestem ekoterrorystą. Jesteśmy o krok od katastrofy klimatycznej