Wynagrodzenia, w tym płacę minimalną trzeba podnosić, ale nie kosztem średnio zarabiających; podwyżki muszą wynikać ze wzrostu i obniżania obciążeń dla pracodawców – powiedziała kandydatka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska na sobotniej konwencji KO w Sosnowcu.

Przestrzegała, że zmiany w składkach na ZUS i zadeklarowany wzrost płacy minimalnej doprowadzą wiele firm do bankructwa.

"W tym miejscu ludzie znają wartość pracy i gorycz jej utraty" – powiedziała Kidawa-Błońska o Sosnowcu. "Była już wojna z sędziami, nauczycielami, lekarzami, a teraz zaczyna się wojna z pracodawcami i ludźmi pracy. Rząd znalazł sobie kolejnego wroga. Jesteśmy po to, żeby tej wojny nie było i po to te wybory wygramy" – mówiła kandydatka KO na premiera.

Przestrzegała, że "wojna z pracodawcami i ludźmi pracy skończy się katastrofą dla nas wszystkich". Według Kidawy-Błońskiej "pierwsze strzały tej wojny już padły". "To radykalne zmiany w ZUS, które uderzą w pracodawców, a najmocniej w samozatrudnionych, płaca minimalna zadekretowana na wiele lat naprzód wiele firm doprowadzi do bankructwa" – dodała.

"Jeżeli rząd będzie wspierał gospodarkę, a nie zajmował się propagandą, płaca minimalna może poszybować nawet do 5000 zł, a nawet więcej, ale to musi wynikać ze wzrostu, rachunku ekonomicznego, a nie z rachunku PR-owców" – podkreślała Kidawa-Błońska. Powiedziała, że rozmawiała z wieloma przedsiębiorcami i "ci najmniejsi są naprawdę przerażeni, boją się plajty, większość już dziś zamierza robić rezerwy kosztem płac i inwestycji, wszyscy wykluczają podwyżki dla obecnych pracowników, niektórzy myślą o zwolnieniach, niektórzy o obniżaniu pensji".

Reklama

Dodała, że w prywatnych firmach "pracują miliony kobiet i mężczyzn i wszyscy nie pójdą do spółek skarbu państwa, tam zresztą zrobiło się już bardzo tłoczno".

"Płacę minimalną trzeba podnosić, ludzie muszą więcej zarabiać, ale nie kosztem tych, którzy mają zarobki w okolicy średniej krajowej" – powiedziała kandydatka KO na premiera, argumentując, że płaca musi odzwierciedlać staż pracy i umiejętności. "Nic, co było dane, nie zostanie ludziom odebrane" – zapewniła. "Pomoc socjalna musi być utrzymana a nawet rozszerzona, tylko to nie musi dziać się kosztem średnio zarabiających, nie kosztem tych, którzy utrzymują cały nasz kraj" – powiedziała.

"Po czterech latach światowej koniunktury zarobki powinny być już znacznie wyższe, a w kolejnych latach rosnąć, czy jednak w ostatnich czterech latach zauważyliście takie podwyżki? - pytała wicemarszałek Sejmu. "Trzeba to zmienić, to jest nasz priorytet, ale nie będziemy czynić tego dekretami, będziemy zmniejszać obciążenia dla pracodawców" – zaznaczyła.

>>> Czytaj też: Niezatapialny ZUS. Nie pogrąży go ani demografia, ani spowolnienie gospodarcze