W 2020 roku może odpłynąć z Polski nawet 0,5 mln pracowników z Ukrainy, którzy będą szukali okazji do zarobienia większych pieniędzy w innych krajach europejskich, wynika z szacunków Personnel Service.

Eksperci Personnel Service wskazują, że Polska ma ostatnią szansę na wprowadzenie odpowiedniej polityki migracyjnej, która zatrzyma imigrantów w naszym kraju i pozwoli trwale załatać lukę kadrową.

"Problemem w Polsce jest brak odpowiedniej polityki migracyjnej, nastawionej na integrację i stały pobyt imigrantów w naszym kraju. Z ostatniego 'Barometru Imigracji Zarobkowej – II półrocze 2018' wynika, że aż 60% pracowników z Ukrainy przyjeżdża do Polski na krócej niż 3 miesiące. A powinniśmy dążyć do zatrzymywania ich na kilka lat lub na stałe. Podwaliny polityki migracyjnej, nastawionej na integrację i stały pobyt imigrantów w Polsce, ogłoszono w 2017 roku. Postulowano wtedy ukierunkowanie na młodych ludzi czy ułatwienia dla migrantów i ich rodzin. Niestety ten plan został zamieciony pod dywan" - powiedział prezes Personnel Service Krzysztof Inglot, cytowany w komunikacie.

Z analizy Personnel Service wynika, że sama zapowiedź otworzenia się Niemiec na specjalistów spoza Unii Europejskiej spowodowała, że w tym roku z Polski odpłynęło nawet 250 tys. Ukraińców, a w przyszłym roku może to być nawet 0,5 mln. Zsumowane prognozy są alarmujące. W 2020 roku może zabraknąć w Polsce nawet 1 mln pracowników, poinformowano.

Z kolei prognoza PwC wskazuje, że do 2025 roku na polskim rynku pracy zabraknie aż 1,5 mln osób, co oznacza konieczność zatrudniania każdego roku dodatkowo aż 300 tys. pracowników.

"Powód odpływu kadry ze Wschodu na inne rynki europejskie, w tym głównie do Niemiec, jest prosty. Pracownik z Ukrainy woli, nawet nielegalnie, podjąć zatrudnienie w Niemczech i zarabiać 9 euro za godzinę, niż legalnie w Polsce 15 zł. Jeżeli nie zawalczymy o kadrę ze Wschodu w inny sposób niż zarobkami, przegramy to starcie. Potrzebna jest polityka migracyjna nastawiona na długoterminowe
zatrudnienie" - dodał Inglot.

Ogłoszone w 2017 roku założenia polityki migracyjnej, zapowiedzianej na 2018 rok opierały się na 3 filarach: ukierunkowaniu na młodych, dopasowaniu imigracji do potrzeb rynku pracy oraz ułatwieniom dla imigrantów i ich rodzin. W założeniach, zezwolenia na pracę miały być wydawana na dłużej niż tylko pół roku, a celem było skupienie się na młodych ludziach do 35 roku życia, którzy posiadają odpowiednie kwalifikacje. Zapotrzebowanie na pracowników miało być analizowane regionalnie i finalnie miała powstać tzw. "mapa potrzeb". Zatrudnieni imigranci mieli mieć większą swobodę w wyborze pracodawcy (zniesienie obowiązku pracy u jednego, wskazanego pracodawcy) i większą
łatwość w poświadczaniu kwalifikacji czy nostryfikacji dyplomów. Dodatkowo, imigranci mieli mieć szerszy dostęp do edukacji, starania się o obywatelstwo, a także programu 500+ 1, przypomniano.

Natomiast zaproponowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji dokument "Polityka Migracyjna Polski" zakłada, że polityka imigracyjna powinna skupiać się na imigracji cyrkulacyjnej i krótkoterminowej, czyli skoncentrowanej na bieżących potrzebach rynku pracy. To stoi w sprzeczności z oczekiwaniami firm. Z "Barometru Imigracji Zarobkowej – II półrocze 2018" wynika, że 66% przedsiębiorców chciałoby, żeby pracownicy z Ukrainy pracowali w Polsce dłużej niż tylko pół roku. Co prawda, nowa strategia zakłada migracje osiedleńczą "z wybranych krajów", ale tylko w sytuacji braku poprawy sytuacji demograficznej w Polsce, przy jednoczesnym braku efektów w zakresie powrotów Polaków z emigracji oraz skali repatriacji, wskazał Personnel Service.

"Obawy pracodawców walczących już dziś o utrzymanie ruchu w zakładach produkcyjnych mają swoje podstawy w trwałych i nieodwracalnych zmianach demograficznych, braku możliwości aktywizacji zawodowej bezrobotnych z poziomu urzędów pracy, malejącym od 4 lat współczynniku aktywności zawodowej, czy też rosnącej wciąż liczbie polskich emigrantów. Ofiarami braku odpowiedniej i konkurencyjnej polityki migracyjnej nie będą wyłącznie prywatne przedsiębiorstwa. Już dziś, bez długotrwałego zatrudnienia cudzoziemców na polskim rynku pracy, realizacja publicznych inwestycji takich jak autostrady i drogi, Centralny Port Komunikacyjny, Polimery Police, czy też prom
Stoczni Szczecińskiej, nie jest możliwa" - podsumował dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP Arkadiusz Pączka, również cytowany w komunikacie.

>>> Czytaj też: Czego obawiają się polskie firmy? Głównie cyberataków i kryzysów finansowych