Warszawa, 26.09.2019 (ISBnews) - W "Programie wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej na lata 2011-2023" cele, instrumenty oraz wskaźniki oceny i monitoringu powinny być między sobą spójne, aby nie tworzyć rozbieżności pomiędzy celami inwestorów-beneficjentów, a ponadto należy zredukować liczbę celów szczegółowych projektu, czytamy w komentarzu Business Centre Club (BCC).
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT) przekazało w sierpniu do zaopiniowania projekt uchwały Rady Ministrów zmieniającej uchwałę w sprawie przyjęcia programu rozwoju pod nazwą "Program wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej na lata 2011-2023".
Wskazanym przez autorów dokumentu celem ustanowienia "Programu wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej na lata 2011-2030" jest wzrost innowacyjności oraz konkurencyjności polskiej gospodarki poprzez wspieranie nowych inwestycji realizowanych przez polskie i zagraniczne firmy, spełniające kryteria określone programem. Cel ten realizowany będzie poprzez udzielanie wsparcia inwestycjom Strategicznym, Innowacyjnym, Centrom Zaawansowanych Usług Biznesowych, Centrom Doskonałości Procesów Biznesowych oraz Centrom Wysokozaawansowanych Usług, poprzez możliwość dofinansowania zarówno dużych inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki, jak i średniej wielkości projektów innowacyjnych.
Realizacji celu głównego mają służyć następujące cele szczegółowe:
1. zwiększanie udziału innowacyjnych inwestycji stosujących nowoczesne technologie,
2. tworzenie wysokopłatnych miejsc pracy,
3. pomnażanie polskiego kapitału poprzez inwestycje,
4. stymulacja innowacyjności w polskich MŚP,
5. wyrównywanie międzyregionalnej luki rozwojowej.
"Wydaje się, że taka liczba postawionych celów może niepotrzebnie rozpraszać stosunkowo skromne fundusze przeznaczone na realizację programu. Rząd zakłada, że w okresie 2019-2027 wielkość grantów wypłacanych w ramach programu każdego roku będzie wahać się pomiędzy 140-220 mln zł. Wydawałoby się, że jest to suma dość duża, jednak porównując nawet z obecną, bardzo niską stopą inwestycji prywatnych - 13,5% PKB (2018 r.), co przekłada się na wolumen inwestycyjny sektora ogółem w wysokości ok. 270 mld zł rocznie - wsparcie rządu stanowić będzie ok. 0,05-0,1% tego wolumenu. Jeżeli więc ten bardzo mały odsetek ogółu prywatnych inwestycji rozproszony zostanie pomiędzy wiele, słusznych skądinąd, celów i wynikającą z tego dużą liczbę beneficjentów, rezultat takiego wsparcia praktycznie nie będzie widoczny" - czytamy w komentarzu.
Według BCC, niektóre wskazane w dokumencie cele są mylące, ponieważ fundusze programu są dostępne dla wszystkich ubiegających się i spełniających wstępne kryteria firm, także zagranicznych, z czym jeden ze wskazanych celów - "pomnażanie polskiego kapitału poprzez inwestycje" może być interpretowany jako sprzeczny, ponieważ może błędnie sugerować wyłączność lub preferencje dla kapitału polskiego.
"Byłoby to w sprzeczności z diagnozą postawioną przez autorów projektu, w której wskazują, że 'gospodarka polska wciąż znajduje się na etapie zwiększonego zapotrzebowania na kapitał zagraniczny (tj. w fazie 2.). W przypadku tego typu krajów, bezpośrednie inwestycje istotnie przyczyniają się do zwiększania bazy wytwórczej i efektywności wykorzystania czynników produkcji, skutkując wzrostem produktywności i konkurencyjności gospodarki, co z kolei przekłada się na wzrost eksportu i dochodów mieszkańców'" - czytamy dalej.
Zdaniem BCC, krytycznie należy ocenić klasyfikację potencjalnych inwestorów oraz procedurę kwalifikacyjną zaproponowaną przez autorów programu w kontekście potencjalnego wsparcia z tytułu samych kosztów inwestycji.
"Inwestorem 'strategicznym' ma być podmiot inwestujący w produkcję min. 160 mln zł i deklarujący zatrudnienie nie mniej niż 100 nowych pracowników. Tej wielkości inwestycje podejmują najczęściej firmy średniej wielkości i nie mają one dla polskiej gospodarki jako całości strategicznej wagi - najwyżej mogą być za takie uważane na niewielkich, lokalnych rynkach" - czytamy również.
Z kolei "inwestycja innowacyjna" zdefiniowana została jako inwestycja na co najmniej 7 mln zł, generująca min. 20 nowych miejsc pracy.
"Jednak o jej innowacyjnym charakterze (albo braku) decydować ma minister przedsiębiorczości (pomimo tego, że innymi elementami Programu zajmować ma się Polska Agencja Inwestycji i Handlu). Tu z kolei mamy do czynienia z bardzo małymi, kwalifikowalnymi wydatkami inwestycyjnymi, na jakie mogą sobie pozwolić (i dokonują tego w praktyce) setki małych i średnich firm. Poza generalną wątpliwością, czy inwestycję na 20 miejsc pracy należy zaliczać do kategorii 'inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej', problem tkwi w uznaniowości decyzji - czy dana firma jest wystarczająco 'innowacyjna', aby przez ministra zostać za taką uznaną" - podano także.
Dotychczasowa praktyka w wielu podobnych przypadkach wskazuje na duże ryzyko, iż wiele z aplikujących firm skoncentruje się głównie na innowacyjnych sposobach prezentacji i wykazywania realnej lub pozornej "innowacyjności" wprowadzanych do produkcji wyrobów lub procesów, jedynie po to, aby zdobyć grant.
Zdaniem BCC, cele, instrumenty oraz wskaźniki oceny i monitoringu powinny być między sobą spójne, aby nie tworzyć rozbieżności pomiędzy celami inwestorów-beneficjentów, a rzeczywistymi celami instytucji udzielającej wsparcia. Ponadto, proponujemy zredukować liczbę celów szczegółowych projektu oraz znacznie uprościć kryteria, na podstawie których finansowe wsparcie dla inwestorów będzie udzielane.
(ISBnews)