50 niemieckich firm z branży tekstylnej chce uczestniczyć w nowym programie ekologicznym Zielony Guzik (Grüner Knopf), który wszedł w życie w Niemczech na początku września. Zakłada on promowanie wytwarzania tekstyliów w sposób zarówno przyjazny środowisku, jak i dbający o kwestie socjalne pracowników tej branży.

Państwo w trosce o etyczną produkcję

Podobnie jak w przypadku znaku Fair Trade – symbolu sprawiedliwego handlu, który w ostatnich latach stał się bardzo popularny u naszego zachodniego sąsiada, nowy państwowy znak ekologiczny w formie zielonego guzika będzie przyznawany za wyroby tekstylne wytwarzane w sposób ekologiczny i nienaruszający kryteriów socjalnych.
Niemiecki rząd chce pochylić się nad losem pracowników szwalni z Bangladeszu, Wietnamu czy Etiopii, którzy za swoją pracę, niejednokrotnie w bardzo trudnych, zagrażających zdrowiu i życiu warunkach, dostają rażąco niskie wynagrodzenie, często niewystarczające na zabezpieczenie podstawowych potrzeb. Jak podkreślał w jednym z wywiadów inicjator tego programu, minister współpracy gospodarczej i rozwoju Niemiec Gerd Mueller, produkty wyróżnione ekoznakiem Zielony Guzik nie będą automatycznie droższe od produkowanych tradycyjnie. – Dwukrotne, a nawet trzykrotne zwiększenie zarobków szwaczek nie musi wcale oznaczać zwiększenia ceny wyrobów – tłumaczył minister.

>>> Czytaj też: Gospodarcze skutki zmian klimatu. Najbardziej ucierpią rolnictwo i budownictwo

Niemieckie ministerstwo współpracy gospodarczej i rozwoju argumentuje również, że wprowadzenie nowego znaku jest ważne dla klientów, dla których ważne są zasady sprawiedliwego handlu realizowanego w zgodzie z zasadami etycznymi. Będą otrzymywali w ten sposób jasny sygnał od producentów, którzy podzielają te wartości. Krytycy rządowej inicjatywy twierdzą, że de facto program nie przyczyni się do poprawy losu szwaczek w krajach trzeciego świata, ponieważ jest on dobrowolny i nie narzuca pozostałym producentom wprowadzenia zasad sprawiedliwego handlu.

Reklama

Firmy uczestniczące w tym programie będą kontrolowane przez takie placówki i instytucje certyfikujące, jak np. TÜV. Ekoznak Zielony Guzik może zostać przyznany nie tylko wyrobom odzieżowym, jak dżinsy, podkoszulki czy marynarki, ale także wielu innym wyrobom tekstylnym, takim jak dywany, chodniki, zasłony, materace campingowe, torby i koce. Początkowo planowano wprowadzić go już w 2018 roku, ale zrzeszenie niemieckiego przemysłu tekstylnego i modowego odrzuciło cały projekt argumentując, że ten nowy państwowy znak ekologiczny nie zmieni nic w warunkach, w jakich produkowane są artykuły tekstylne w państwach rozwijających się.

Zamiast naprawiać - wyrzucają

W opublikowanym jakiś czas temu raporcie, Greenpeace w Niemczech apelował o zmniejszenie zakupów odzieży. Z danych Greenpeace wynikło bowiem, że aż 40% kupowanej przez Niemców odzieży jest używanej bardzo rzadko lub wcale, ponadto mało kto naprawia buty lub ubrania (według sondażu Greenpace ponad połowa młodych ludzi w wieku 18-29 lat nigdy nie była u szewca). Cena odzieży i butów w krajach zachodnioeuropejskich jest relatywnie niska w porównaniu do zarobków, a duże koncerny tekstylne wciąż szukają tańszej produkcji. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest to, że w większości krajów podejście do mody bardziej przypomina podejście do opakowań jednorazowych, a świadomość o kosztach socjalnych bądź środowiskowych jest niestety nikła.

Oczywiście można sobie stawiać pytanie, czy certyfikacja takim ekoznakiem może coś realnie zmienić. W dłuższej perspektywie takie konsekwentne budowanie wrażliwości i wiedzy może wpłynąć na świadomość konsumencką jeśli chodzi o Fair Trade. Ideologia no waist, akcje związane z ochroną klimatu i uporczywe uwrażliwianie na równoważenie rozwoju gospodarczego w trosce o klimat i godne warunki pracy w ostatnich latach nieco poprawiły sytuację. Na pierwszym miejscu wśród produktów Fair trade plasuje się kawa, tekstylia są o wiele dalej na liście preferencji, ale z roku na rok sytuacja się zmienia. W 2014 r. w jednej z dzielnic Berlina powstał duży sklep z odzieżą produkowaną przez firmy legitymujące się uczciwą produkcją. – Statystycznie, produkty Fair trade stanowią jedynie 0,5% wszystkich ubrań na rynku odzieżowym, a duże koncerny modowe nie są gotowe na niezależną kontrolę standardów produkcji – krytykował obecną sytuację Ben Irion, właściciel berlińskiego sklepu. Zielony guzik na ubraniach może się więc okazać swoistym światełkiem w tunelu. Świadomość Niemców w kwestiach sprawiedliwego handlu rośnie z roku na rok, nie są oni jednak w czołówce narodów będących w stanie płacić więcej na produkty pochodzące ze sprawiedliwego handlu.

Zdecydowanie więcej od naszych zachodnich sąsiadów wydają na ten cel Brytyjczycy, a najwięcej Szwajcarzy, wydający ponad 50 euro rocznie na produkty ze znakiem Fair trade.

>>> Czytaj też: Oceany i lodowce są niszczone szybciej, niż sądzono. "Planeta jest dziś w prawdziwym niebezpieczeństwie"

Autor: Dorota Kafara