Podczas gdy w Pekinie hucznie świętowano we wtorek 70. rocznicę proklamowania komunistycznej ChRL, w Hongkongu doszło do kolejnej eskalacji trwających od czerwca prodemokratycznych protestów. W czasie starć policja postrzeliła nastolatka ostrą amunicją.

Od popołudnia protestujący ścierali się z policją co najmniej w 13 dzielnicach Hongkongu, w tym w pobliżu budynków rządowych w dzielnicy Admiralty oraz w miejscowości Tsuen Wan na Nowych Terytoriach. Demonstranci podpalali barykady i rzucali koktajle Mołotowa, a policja używała armatek wodnych, gazu łzawiącego i pałek.

Przed północną czasu miejscowego (godz. 18 w Polsce) w kilku miejscach wciąż trwały starcia. Służby medyczne poinformowały, że obrażenia odniosło 66 osób, z czego dwie są w stanie krytycznym, a dwie inne w stanie ciężkim. Wcześniejszy bilans mówił o 51 rannych w wieku od 11 do 75 lat. Według źródeł dziennika „South China Morning Post” policja zatrzymała co najmniej 100 demonstrantów.

Przedstawicielka policji Yolanda Yu potwierdziła w nagraniu zamieszczonym na Facebooku, że w czasie starć w Tsuen Wan jeden z funkcjonariuszy postrzelił 18-letniego protestującego. Jej zdaniem policjant użył broni, by „ratować życie swoje i swoich kolegów”.

Reklama

Według Yu chłopak został postrzelony w „okolice barku”, natomiast media informowały o ranie w klatce piersiowej. 18-latek trafił w stanie krytycznym do Szpitala Księżniczki Małgorzaty, skąd został później przeniesiony do Szpitala Królowej Elżbiety, gdzie jest operowany – podał „SCMP”.

Z ciała rannego wyciągnięto już kulę i ma on „duże szanse na przeżycie” - przekazała gazeta, powołując się na anonimowe źródło.

Na opublikowanych w internecie nagraniach widać moment, gdy w czasie chaotycznych starć policjant z bliskiej odległości strzela z rewolweru do uczestnika protestów, atakującego czymś przypominającym metalowy pręt. Jedno z nagrań przypisywane jest uniwersyteckiej telewizji Campus TV.

Jest to pierwszy przypadek postrzelenia demonstranta, odkąd w czerwcu rozpoczęła się obecna fala antyrządowych protestów w Hongkongu. Wcześniej policjanci wielokrotnie strzelali do protestujących gumowymi kulami i innymi rodzajami pocisków nieśmiercionośnych oraz kilka razy oddali ostrą amunicją strzały ostrzegawcze w niebo.

Użycie ostrej amunicji potępił we wtorek szef brytyjskiego MSZ Dominic Raab. „Choć nie ma wytłumaczenia dla przemocy, to użycie ostrej amunicji jest nieproporcjonalne i grozi tylko zaognieniem sytuacji” - oświadczył w komunikacie, wzywając władze i protestujących do deeskalacji sporu.

Wtorkowe protesty związane są z przypadającą tego dnia 70. rocznicą proklamowania komunistycznej Chińskiej Republiki Ludowej. W Pekinie z tej okazji urządzono wielką paradę wojskową, określaną przez państwowe chińskie media jako pokaz siły i jedności narodowej.

Tymczasem przedstawiciele opozycji demokratycznej w Hongkongu oceniają, że rocznica nie jest powodem do świętowania, lecz raczej do wstydu i żałoby. Po południu tysiące osób przeszły w marszu z dzielnicy Causeway Bay do dzielnicy Central, na znak tej żałoby niosąc między innymi czarne balony.

Protesty w Hongkongu trwają niemal bez przerwy od prawie czterech miesięcy. Szefowa władz Hongkongu Carrie Lam obiecała niedawno, że wycofa kontrowersyjny projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który je wywołał, ale nie przychyliła się do żadnego z pozostałych postulatów protestujących. Żądają oni m.in. niezależnego śledztwa w sprawie działań rządu i policji oraz demokratycznych wyborów władz regionu.

>>> Czytaj też: Smer zdemoralizował Słowację. Antysystem ją wykolei [OPINIA]