Choć ustawa z 31 lipca 2019 r. o świadczeniu uzupełniającym dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji (Dz.U. poz. 1622) weszła w życie wczoraj, to wnioski w tej sprawie można było składać od 2 września. W związku z tym w przychodniach lekarzy rodzinnych pojawia się coraz więcej osób proszących o wydanie zaświadczenia, które trzeba dołączyć do dokumentacji. Świadczenie bowiem przysługuje osobom, które ze względu na stan zdrowia wymagają stałej lub długotrwałej opieki i pomocy w zaspokajaniu podstawowych potrzeb życiowych. Potwierdzeniem tego są wymienione w ustawie orzeczenia: o niezdolności do samodzielnej egzystencji, całkowitej niezdolności do pracy/ pracy w gospodarstwie/ do służby oraz niezdolności do samodzielnej egzystencji lub zaliczeniu do I grupy inwalidów. Oznacza to, że inne orzeczenia, w tym te o stopniu niepełnosprawności, nie dają prawa do ubiegania się o 500+. Zatem osoby, które dotychczas nie miały żadnego orzeczenia lub posiadały inne niż wskazane w ustawie, muszą razem z wnioskiem o 500+ złożyć dokumenty pozwalające na stwierdzenie, czy są niezdolne do samodzielnej egzystencji. W tym celu trzeba dołączyć do wniosku m.in. zaświadczenie o stanie zdrowia (wydane przez lekarza nie wcześniej niż miesiąc przed złożeniem). I właśnie na problemy z wydawaniem tych zaświadczeń wskazują lekarze.

W sezonie infekcji, kiedy lekarze powinni poświęcić czas ludziom chorym, obciążeni są dodatkową pracą administracyjną

Płacić czy nie płacić?

Kluczowa dla pacjentów kwestia to opłaty. Federacja Porozumienie Zielonogórskie (PZ) informuje, że zaświadczenia, wydane na drukach OL-9 wymaganych przez ZUS (lub N19 dla KRUS), są płatne, zgodnie z cennikiem obowiązującym w przychodni. Jak podkreśla Joanna Szeląg, ekspertka PZ, wynika to z art. 16 ust. 4 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1373 ze zm.). Stanowi on, że koszty badania, wydania orzeczenia lub zaświadczenia, związanego z orzekaniem o niezdolności do pracy dla celów rentowych, ustalaniem uprawnień w ramach ubezpieczeń społecznych, są finansowane przez podmiot, na którego zlecenie zostaje przeprowadzone badanie, wydane orzeczenie lub zaświadczenie. Zwraca uwagę, że nie jest to nowa sprawa i kilkakrotnie w przeszłości toczone były dyskusje, czy płacić za to powinien pacjent czy ZUS. W tym jednak wypadku wnioskodawcą jest pacjent.
Reklama
Joanna Szeląg nie wyklucza, że jest to przeoczenie. Można było bowiem, wraz z ustawą o świadczeniu uzupełniającym, wprowadzić zmiany w katalogu nieodpłatnych zaświadczeń i orzeczeń. Tak się jednak nie stało, dlatego w ocenie PZ lekarze powinni traktować to zaświadczenie tak jak każdy inny dokument wydawany na życzenie pacjenta i pobierać za niego opłatę zgodną z cennikiem danej placówki.
Z drugiej strony lekarze nie powinni pobierać opłat za dokumenty wydawane dla celów pomocy społecznej – to również wynika z ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej. A można uznać, że taki charakter ma 500+ dla osób niesamodzielnych.
– Te zaświadczenia funkcjonują od lat i nigdy dotąd osoby starające się o świadczenia nie musiały za nie płacić – podkreśla Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS. I deklaruje, że jeśli lekarz zażąda za to opłaty, pacjent nie musi jej uiszczać, bo ZUS przyjmie wówczas wniosek bez tego dokumentu. – Choć takie zaświadczenie upraszcza proces rozpatrywania wniosku, to nie chcemy narażać klientów na zbędne koszty – mówi.

Kto chce wyłudzić, powinien zapłacić

Takie stanowisko powinno satysfakcjonować lekarzy, bo – jak zapewnia Joanna Szeląg – to nie kwestia pieniędzy jest głównym problemem, ale czas, jaki trzeba przeznaczyć na ten dodatkowy obowiązek. – Jeśli pacjent cierpi na wielochorobowość, to wypełnienie takiego zaświadczenia zabiera około godziny – mówi. Jej zdaniem powinno wystarczyć dostarczenie orzecznikowi ZUS dotychczasowej dokumentacji medycznej. Tym bardziej że nie zawsze wystarczy wizyta u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej – w niektórych przypadkach, by uzyskać zaświadczenie, wnioskodawca będzie musiał odwiedzić także specjalistów, pod których opieką się znajduje – np. kardiologa czy ortopedę. Efekt jest taki, że w sezonie infekcji, kiedy lekarze powinni poświęcić czas ludziom chorym, obciążeni są dodatkową pracą administracyjną.
Potwierdza to Bożena Janicka, szefowa Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ). – To zabiera bardzo dużo czasu i często lekarze robią to po godzinach. Zwłaszcza we wrześniu zgłaszało się po te zaświadczenia bardzo wielu pacjentów. Dla nas to kolejny biurokratyczny obowiązek – ocenia.
Jej zdaniem ktoś powinien za to zapłacić – albo NFZ, albo ZUS. A jeśli ZUS odmawia, to opłata przechodzi na pacjenta. W przeciwnym razie – jak przekonuje – lekarze się zbuntują. Dlatego sprawa musi zostać jednoznacznie uregulowana. Tym bardziej że zdarzają się próby nadużyć. – Nasi lekarze opłat za te zaświadczenia na razie nie pobierają. Bo też trudno ich żądać od osób, których sytuację dobrze znamy i wiemy, że to wsparcie im się należy. Ale zdarzają się pacjenci, którzy nie są niezdolni do samodzielnej egzystencji, ale chcą spróbować – a nuż uda im się uzyskać świadczenie. W takich przypadkach opłata wydaje się uzasadniona – ocenia Bożena Janicka.
184 tys osób Złożyło do ZUS wnioski o przyznanie świadczenia
46 tys osób Złożyło do KRUS wnioski o przyznanie świadczenia.
Są już pierwsze decyzje w sprawie 500+
Od 2 września 184 tys. osób złożyło do ZUS, a 46 tys. do KRUS wnioski o przyznanie świadczenia uzupełniającego dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji. Tak wygląda najnowszy bilans realizacji ustawy wprowadzającej 500+ dla osób niepełnosprawnych. Jak poinformowała na wczorajszej konferencji prasowej prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS, w pierwszym dniu jej obowiązywania wydanych zostało 49 decyzji o wypłacie świadczenia. Kolejne 13 tys. wniosków zostało pozytywnie rozpatrzonych, co oznacza, że do tych osób również w październiku trafią pieniądze. Ta liczba może się zresztą jeszcze powiększyć, bo następne 34 tys. wniosków czeka na decyzję lekarza orzecznika co do stwierdzenia niezdolności do samodzielnej egzystencji. Natomiast w KRUS po wstępnej weryfikacji jest 22 tys. wniosków i w nstępnym tygodniu powinny ruszyć wypłaty świadczeń uzupełniających. Bożena Borys-Szopa, minister rodziny, pracy i polityki społecznej zapewniła, że środki na ten cel zostały już przekazane do ZUS i KRUS.