Chińska delegacja nie wyjechała po kilku godzinach, dziennikarze zwrócili uwagę, że chiński wicepremier szefujący delegacji wyszedł z długiego, bo ośmiogodzinnego spotkania w dobrym nastroju, a Trump w swoim stylu ocenił, że rozmowy poszły „bardzo dobrze”.

Ale odłóżmy na chwilę ten swoisty „dyplomatyczny język”, a skupmy się na możliwych rozwiązaniach. Wczoraj zwróciłem uwagę, że negocjacje nie muszą zakończyć się już teraz decyzją o podpisaniu tymczasowej umowy, a ustalenia mogą przybrać formę „większego rozejmu”, podczas którego strony będą zdeterminowane do szybkiego dopracowania szczegółów zmierzających do osiągnięcia kompromisu. Przedstawienie wiarygodnego harmonogramu spotkań uwiarygodniłoby taki przekaz. Pytanie jednak, czy to wystarczy rynkom, które zdaje się, że oczekują dość wiele po dzisiejszym spotkaniu Amerykanów z Chińczykami?

Warto zwrócić uwagę, że rozmowy odbywają się pod presją. Tymczasowe porozumienie handlowe dałoby Trumpowi mocny argument w walce politycznej o reelekcję i pomogłoby przełamać negatywną passę, jaką rozkręciły informacje o możliwym impeachmencie. Z kolei Chińczycy zdaje się, że zaczęli odczuwać negatywne skutki wojny celnej, oraz przestraszyli się możliwych działań „nieobliczalnego” Trumpa. Gazeta New York Times napisała wczoraj powołując się na swoje źródła, że strona amerykańska miała powiedzieć Chińczykom, że plany wprowadzenia restrykcji kapitałowych wobec chińskich przedsiębiorstw nie są tylko medialnym straszakiem, jaki pojawił się w ostatnich dniach i został (na potrzeby samych rynków finansowych) później zdementowany.

Na co warto zwrócić dzisiaj wieczorem uwagę? Szeroko mówi się o tym, że elementem porozumienia handlowego ma być też umowa dotycząca kursu juana. Strona chińska ma nie blokować działań, które mogłyby prowadzić do jego umocnienie kosztem słabszego dolara. Analitycy banku Morgan Stanley, których cytuje Bloomberg idą nawet dalej próbując porównywać to do słynnego ustalenia Plaza Accord z lat 80-tych, które doprowadziło do wyraźnego osłabienia kursu dolara względem głównych walut.

Reklama

Drugi, kluczowy wątek na dzisiaj to temat brexitu. Wczoraj zwracałem uwagę, że Irlandczycy nie powinni całkowicie odrzucać oferty Borisa Johnsona. I rzeczywiście, jego spotkanie z Leo Varadkarem przyniosło dość optymistyczny wydźwięk. Co obaj panowie ustalili nie wiadomo. Czy Johnson, dla którego Varadkar mógł być ostatnią deską ratunku przed scenariuszem rozpisania przedterminowych wyborów (pozwoliłyby mu nie złamać prawa i uniknąć scenariusza bezumownego brexitu) zdecydował się wczoraj na kolejne ustępstwa? Szczegóły najpewniej poznamy po dzisiejszym spotkaniu ministra ds. brexitu, oraz szefa unijnych negocjatorów. Kluczowe przede wszystkim będzie to, czy wypracowanie wczoraj „ustalenia” Johnsona i Varadkara będą czymś, co będzie można rzeczowo wziąć pod uwagę i przede wszystkim na tyle szybko je „przepracować”, aby stały się podstawą do zawarcia umowy nt. brexitu jeszcze podczas szczytu UE w dniach 17-18 października. Kubeł zimnej wody wylał kilkanaście minut temu szef Rady Europejskiej, Donald Tusk stwierdzając, że prezentowane do tej pory propozycje Brytyjczyków były mało realistyczne…

>>> Czytaj też: Babones: Elity może i wiedzą lepiej, ale nie mogą tej wiedzy wymuszać na innych [WYWIAD]