Na początku swego wystąpienia podczas pierwszej sesji spotkania prezydent zaznaczył, że jest w "bardzo dobrym nastroju", ponieważ w czwartek polska pisarka Olga Tokarczuk otrzymała literacką Nagrodę Nobla. Jak podkreślił, jest to bardzo dobra informacja dla Polaków na całym świecie i także dla polskiego państwa.

Andrzej Duda jako kwestię fundamentalną dla przyszłości UE wskazał zrównywanie poziomów zamożności państw unijnych. Jak mówił, dotąd żaden z krajów, które dołączyły do UE w 2004 r., nie osiągnął średniego unijnego poziomu PKB na osobę. Według polskiego przywódcy, aby to zmienić, konieczne są: na poziomie krajowym - redukcja nierówności społecznych, a na poziomie europejskim - ambitna polityka spójności.

Duda podkreślił, że w Polsce w ciągu ostatnich pięciu lat poziom nierówności społecznych systematycznie spada. "Głównie dzięki temu, że nasze władze uczyniły z polityki społecznej, zwłaszcza polityki prorodzinnej, swój absolutny priorytet" - powiedział.

Wskazywał, że na poziomie wspólnotowym to właśnie polityka spójności okazała się wyjątkowo skuteczna w niwelowaniu różnic między regionami UE. Jak zauważył, projekty finansowane w jej ramach pomogły utrzymać zadowalający poziom inwestycji publicznych w wielu państwach członkowskich podczas ostatniego kryzysu.

Reklama

"Polityka spójności udowodniła tym samym, że aktywnie przeciwdziała cyklicznemu załamaniu koniunktury gospodarczej. Dlatego po raz kolejny wyrażam nadzieję, że w ramach Wieloletnich Ram Finansowych uda się wypracować budżet ambitny, godzący interesy największych płatników netto UE z największymi beneficjentami Polityki Spójności" - powiedział polski przywódca.

Jak zaznaczył, cięcia w polityce spójności oraz Wspólnej Polityce Rolnej odbiją się negatywnie na globalnym rozwoju gospodarczym UE i pogłębią różnice rozwojowe między państwami członkowskimi.

Duda przekonywał, że jeżeli UE chce skutecznie przygotować się na takie wyzwania, jak wojny celne i handlowe czy ekspansja ekonomiczna Chin, musi zwiększać wysiłki na rzecz wewnętrznej spójności, "a nie przyjmować rozwiązania, które w dłuższej perspektywie dzielą państwa na lepsze i gorsze, osłabiając cały obszar gospodarczy".

Polski prezydent przestrzegał w tym kontekście przed protekcjonizmem w sektorze usług oraz wskazał na problem podwójnej jakości produktów w krajach UE. Według niego to właśnie po działaniach w obszarze wspólnego rynku "najwyraźniej widać, jak teoria ma się do praktyki, ile warte są deklaracje o przyjaźni i współpracy w ramach Wspólnoty".

Wyraził ubolewanie, że wciąż nie udało się wypracować wspólnej regulacji liberalizującej dostęp do sektora usług na unijnym rynku. "Tak długo, jak przedsiębiorców usługowych z Polski, Czech, Słowenii czy Bułgarii przywódcy państw zachodnich określać będą jako +zagrożenie dumpingiem socjalnym+ dla rodzimych firm, tak długo wszelkie deklaracje o naszym partnerstwie i przyjaźniach brzmieć będą fałszywie" - oświadczył.

Jak dodał, "nie może być tak, że od chłonnych nowych rynków UE wymaga się pełnej dostępności, a jednocześnie przed naszymi usługodawcami nieformalnie zamyka się własne rynki, uciekając w protekcjonizm gospodarczy". Wyraził nadzieję, że w nowym cyklu instytucjonalnym uda się ten protekcjonistyczny trend odwrócić.

Za kolejną „skazę” w funkcjonowaniu wspólnego rynku prezydent uznał problem podwójnej jakości produktów. "Z zadowoleniem przyjąłem ostatnią regulację PE i Rady, która nazywa problem po imieniu i chociaż nie rozwiązuje go całkowicie, jest krokiem we właściwym kierunku, by rynki Europy Środkowo-Wschodniej mogły importować żywność, kosmetyki i chemię gospodarczą dokładnie tej samej jakości, co analogiczne produkty obecne na rynkach zachodnich" - powiedział.

Odnosząc się do zagadnień migracji - kolejnej kwestii, która była tematem debaty prezydentów - Andrzej Duda podkreślił, że Polska z wielkim uznaniem traktuje ogromny wysiłek państw południa Europy wkładany w opanowanie kryzysu migracyjnego. Jak mówił, "to między innymi greckie i włoskie wyspy znalazły się na pierwszej linii migracyjnego +frontu+”.

Wskazał jednocześnie, że Polska również przyjęła na siebie rolę państwa absorbującego falę migracji zza swojej wschodniej granicy. "Szacuje się, że w naszym kraju przebywa już ponad milion obywateli Ukrainy, państwa dotkniętego konfliktem zbrojnym. Przybywają do nas z nadzieją na lepszą przyszłość, a my nie zamykamy przed nimi naszych granic" - mówił polski prezydent.

Zaznaczył, że tylko w 2018 r. Polska wydała ponad 300 tys. pozwoleń na pracę dla migrantów spoza UE, czyli - jak dodał - najwięcej w całej Wspólnocie. Ponadto, zaznaczył Duda, Polska zaangażowała się w kilka mechanizmów pomocowych, skierowanych do kluczowych z punktu widzenia migracyjnego państw trzecich.

Jak mówił, od 2015 r. ponad tysiąc funkcjonariuszy polskiej Straży Granicznej wspiera partnerów z UE i państw trzecich. Ponadto oddelegowaliśmy 113 pracowników Urzędu do Spraw Cudzoziemców do wzmocnienia zasobów Europejskiego Urzędu Wsparcia w dziedzinie Azylu, na placówkach we Włoszech, Grecji, Bułgarii i na Cyprze.

Jednocześnie, mówił prezydent, Polska kontynuowała wsparcie humanitarne w państwach trzecich, które od 2015 r. wyniosło 104,91 mln euro. "Szczególnym przykładem jest tu sfinansowanie przez nas, wspólnie z pozostałymi państwami Grupy Wyszehradzkiej, projektu zintegrowanego zarządzania granicami w Libii" - mówił.

Duda wyraził satysfakcję, że w nowej agendzie strategicznej na lata 2019-2024, przyjętej w czerwcu przez Radę Europejską znalazły się priorytety takie, jak skuteczniejsza kontrola granicy zewnętrznej UE, współpraca z krajami pochodzenia i tranzytu czy zwalczanie nielegalnej migracji. Zapewnił, że "na tym kierunku UE może liczyć na dalsze pełne poparcie Polski".

>>> Czytaj też: Francja: sankcje wobec Turcji będą omawiane na szczycie UE