Odpowiedzią na coraz bardziej marnotrawny charakter współczesnych gospodarek jest koncepcja tworzenia w nich obiegu zamkniętego (circular economy – GOZ). GOZ to coś więcej niż tylko utylizacja tego, co już trafiło na wysypiska i jest przetwarzane najczęściej na energię, nawozy lub służy do rekultywacji terenów zniszczonych np. przez przemysł wydobywczy.

W zagospodarowaniu zawartości miejskich śmietników kraje Unii Europejskiej dają już sobie całkiem nieźle radę. W 2017 r. 46,4 proc. komunalnych odpadów trafiło do przerobienia. Gorzej sytuacja wygląda gdy spojrzeć inaczej – jaka część wytworów materialnych europejskiej gospodarki pochodzi z powtórnego wykorzystania tego, co było już chociaż raz użyte. O takim wykorzystaniu trzeba często myśleć już na etapie projektowania wyrobów. Zorganizowany musi być także cały proces odzysku i powtórnego użycia, co wymaga rozwoju potrzebnych usług i przygotowania na taką zmianę producentów oraz oczywiście konsumentów.

"Dla powodzenia gospodarki obiegu zamkniętego kluczowa jest kwestia świadomości kosztów, jakie powoduje rozrzutność w wykorzystaniu surowców."

Dla powodzenia gospodarki obiegu zamkniętego kluczowa jest kwestia świadomości kosztów, jakie powoduje rozrzutność w wykorzystaniu surowców i materiałów. Firma doradcza McKinsey&Co. w analizie jeszcze z 2015 r. (Europe’s circular-economy opportunity) oceniała, ze na 1 mieszkańca krajów Unii Europejskiej przypada 16 ton zużytych materiałów o wartości 7,2 biliona euro. Od tego czasu nie tak wiele się zmieniło. Wedle jej eksperckich szacunków koszty te można obniżyć do 2030 r. o 12,5 proc., do 6,3 bln euro.

Reklama

Porównanie to wskazuje, że McK nie spodziewa się w tej dziedzinie szybkich sukcesów. Potrzebne są bardziej energiczne działania. W kierunku tym zmierza przyjęty w grudniu 2015 r. plan działania UE dotyczący gospodarki o obiegu zamkniętym.

Zawiera on szeroki wachlarz propozycji legislacyjnych, które mają na celu ograniczenie marnotrawienia żywności, opracowanie norm jakości dla surowców wtórnych, rozwój eko-projektowania, czyli projektowania zapewniającego produktom trwałość, możliwość naprawy, a także recykling lub odzysk.

Faktycznie zmiany następują bardzo powoli. Z opublikowanych w połowie września przez Eurostat danych na temat gospodarki obiegu zamkniętego wynika, że w krajach UE stopa cyrkulacji materiałów (circularity rate), czyli wielkość powtórnego ich użycia sięgała w 2016 r. niespełna 12 proc. Wynosiła zaledwie 0,7 pkt proc. więcej niż w 2010 r. od kiedy zbierane są bardziej dokładne dane europejskie na ten temat. W 2004 r., a więc o kolejnych 6 lat wcześniej, stopa ta wynosiła – według Eurostatu – 8,3 proc.

Z sięganiem w produkcji po to, co było już przynajmniej raz użyte, najlepiej wśród krajów UE radę daje sobie Holandia. Tam stopa powtórnego użycia sięgała w 2016 r. aż 29 proc. W 2010 r. była ona o ponad 3 pkt proc. niższa.

Do przodujących w rozwoju gospodarek obiegu zamkniętego należą także Francja, Belgia, Wielka Brytania i Włochy, gdzie wskaźnik ten w ostatnich latach wyraźnie się poprawił i przekracza już poziom 15 proc. We Francji zbliża się już nawet do 20 proc.

W przypadku Polski gospodarka obiegu zamkniętego, czyli udział powtórnego użycia w łącznym zużyciu materiałów, nieznacznie przekracza 10 proc., co sytuuje nas poniżej średniej unijnej. Od 2010 r. nie widać w tej dziedzinie poprawy.

Najwyższy poziom powtórnego udziału został osiągnięty w 2014 r. (12,5 proc.), co było rezultatem powyżej ówczesnej średniej unijnej, ale od tego czasu następuje w naszym kraju wyraźny regres. Słabym pocieszeniem jest fakt, że znacznie słabiej wypada pod tym względem połowa krajów unijnych. Najgorsze wyniki (poniżej 2 proc. udziału powtórnego użycia) notują Irlandia, Rumunia i Grecja.