Startują rozmowy na temat nowego rządu, ale na razie ważniejsze jest rozstrzygnięcie w Senacie. PiS liczy, że uda mu się przejąć izbę, w której kruchą większość zdobyli polityczni rywale

Jak wynika z naszych informacji, prezydium komitetu politycznego PiS potwierdziło przedwyborczą decyzję o kandydaturze Mateusza Morawieckiego na premiera. To wstęp do rozmów z koalicjantami PiS o przyszłym gabinecie. Wiadomo, że rosnący w siłę Zbigniew Ziobro nie jest sympatykiem Morawieckiego. – Ziobro, żeby zatrzymać tę kandydaturę, musiałby użyć broni atomowej i zagrozić, że odejdzie. To mało realne – podkreśla nasz informator.

>>> Czytaj też: Rekordowe subwencje dla partii politycznych. To efekt wysokiej frekwencji

Dla odmiany Morawiecki może liczyć na poparcie drugiego z koalicjantów PiS – Jarosława Gowina, którego jednak z ministrem sprawiedliwości łączą aspiracje dotyczące zwiększenia roli swojego ugrupowania w nowym rządzie. – W przyszłym gabinecie ani Morawiecki, ani Nowogrodzka nie widzą Jacka Czaputowicza (dziś ministra spraw zagranicznych). Premier chętnie też pozbyłby się Krzysztofa Tchórzewskiego (minister energii) czy Henryka Kowalczyka (minister środowiska) – wskazują nasi rozmówcy z PiS. Do obsadzenia będzie też wakat po ministrze sportu Witoldzie Bańce, który jesienią oficjalnie zostanie szefem Światowej Agencji Antydopingowej. Pytanie, czy szef MON Mariusz Błaszczak zostanie marszałkiem Sejmu – wtedy pojawiłby się kolejny wakat.

>>> Czytaj też: Podatki od nowa. Oto zmiany, jakie szykuje PiS

Reklama

Rządowa układanka pośrednio zależy od tego, kiedy zbierze się nowy Sejm. To natomiast zależy od sytuacji w Senacie. Opozycja ma 48 senatorów i trzech niezależnych, na których może polegać. PiS już sonduje, czy tego nie da się zmienić. Zależy mu na przeciągnięciu na swoją stronę dwóch opozycyjnych senatorów. To umożliwiłoby wybór marszałka akceptowalnego dla PiS, ale także zminimalizowanie zagrożenia, że izba wyższa w rękach opozycji przestanie być maszynką do szybkiego przepychania ustaw. – Parlament nie zostanie zwołany, dopóki nie będziemy mieli pewności, że mamy 51 senatorów – twierdzi nasz rozmówca zbliżony do Nowogrodzkiej. Ale nie da się tego odkładać w nieskończoność – ostatni możliwy termin to 12 listopada. Nieoficjalnie w Pałacu Prezydenckim usłyszeliśmy, że Andrzej Duda również nie będzie się spieszyć ze zwołaniem pierwszego posiedzenia Sejmu, na którym obecny premier złoży dymisję. Ale jeszcze stary parlament rzutem na taśmę może wymienić szefa NIK. Czy tak się stanie, przekonamy się dziś.