Kwestie związane z handlem bronią były jednym z najważniejszych tematów spornych między dwoma krajami w ostatnich miesiącach. W listopadzie ubiegłego roku RFN jednostronnie wprowadziła zakaz eksportu uzbrojenia do Arabii Saudyjskiej po zamordowaniu w konsulacie generalnym tego kraju w Stambule krytycznego wobec rządów w Rijadzie dziennikarza Dżamal Chaszodżdżiego. We wrześniu br. zakaz został przedłużony do marca 2020 r.

Oznacza to jednak, że blokadą objęty jest również sprzęt wojskowy produkowany w ramach międzynarodowych projektów. Paryż i Londyn naciskały na Berlin, by złagodził swoje stanowisko, argumentując, że stwarza ono zagrożenie dla miejsc pracy we Francji i Wielkiej Brytanii.

"Obie strony zakończyły dzisiaj (w środę) negocjacje prawnie wiążącym porozumieniem, którego ostatnie kroki zostaną zrealizowane tak szybko jak to możliwe" - czytamy w oświadczeniu wydanym po wspólnym posiedzeniu obu gabinetów w Tuluzie.

Prezydent Emmanuel Macron oznajmił, że to "ważne porozumienie". Z kolei kanclerz Angela Merkel oświadczyła, że umowa "stwarza ramy zaufania". Zakłada ona, że Berlin nie będzie blokował francuskiego eksportu uzbrojenia, jeśli niemieckie komponenty w nim nie będą przekraczały określonego odsetka. Szefowa niemieckiego rządu nie ujawniła, o jaką wartość chodzi, ale w kuluarach mówiło się o 20 proc.

Reklama

Niemieckie media uważają, że Berlin poszedł w tej sprawie na ustępstwa, by zademonstrować jedność i pokazać, że niemiecko-francuski motor w Unii wciąż działa. Jest to szczególnie ważne, jak podkreślają, wobec zbliżającego się nieuchronnie brexitu i konfliktu handlowego z USA.

Również w innych kwestiach Merkel i Macorn starali się prezentować wspólny front: wezwali Turcję do zmiany kursu wobec Kurdów w północnej Syrii, nie uwypuklali różnic w sprawie negocjacji akcesyjnych z Albanią i Macedonia Północną oraz odwiedzili najważniejszą fabrykę Airbusa, która znajduje się właśnie w Tuluzie. Macron mówił, że jest to "przemysłowy okręt flagowy", a Merkel obiecała, że będzie robić wszystko co możliwe, by przedsiębiorstwo nadal odnosiło sukcesy. USA chcą w ten piątek wprowadzić cła karne na produkty z Unii Europejskiej w wysokości miliardów dolarów. Ma to być odwet za nielegalne subwencje, które otrzymywał Airbus. Jak argumentuje Waszyngton, europejski producent samolotów zdobywał w ten sposób nieuczciwie przewagę nad swoim największym konkurentem - amerykańskim Boeingiem.

>>> Czytaj też: Najpierw spotkanie z Xi Jinpingiem, potem ewentualna umowa - deklaruje Trump