Przed warszawskim sądem rejonowym rozpoczął się w poniedziałek proces cywilny, który poseł Sławomir Nitras (PO-KO) wytoczył Sejmowi RP. W sprawie chodzi m.in. o zwrot obniżonego mu uposażenia poselskiego - zdaniem posła - bezpodstawnie.

W pozwie, który został złożony w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia w październiku ub.r. poseł domaga się ponad 32,5 tys. zł wraz z odsetkami jako zwrotu "bezpodstawnie obniżonego uposażenia poselskiego".

Ponadto poseł chce zasądzenia kolejnych 10 tys. zł jako odszkodowania za "działania będące przejawem nierównego traktowania powoda ze względu na jego światopogląd, w postaci dyskryminacji bezpośredniej i dyskryminacji pośredniej". Dyskryminacja ta - jak wskazano w pozwie - miała polegać na "bezprawnym niewyrażaniu zgody na udział powoda w Zgromadzeniach Parlamentarnych Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oraz w misjach obserwacyjnych ZP OBWE".

Na rozprawie w poniedziałek sąd zajmował się wyłącznie kwestiami formalnymi i postanowił odroczyć proces do 27 stycznia przyszłego roku. Ponieważ w sprawie pozwany jest Sejm, to - jak uznano - należy poczekać na wybór Prezydium Sejmu nowej kadencji. W styczniu przyszłego roku sąd ma przystąpić do przesłuchania stron tego procesu.

Nitras powiedział dziennikarzom po rozprawie, że jest usatysfakcjonowany faktem, że "sąd przyjął sprawę do rozpoznania wbrew stanowisku Kancelarii Sejmu, która uważała, iż sąd nie ma prawa tej sprawy rozstrzygać". "Będziemy więc słuchali stron, czyli zostanę przesłuchany i będą też przesłuchiwani wskazani przeze mnie członkowie Prezydium Sejmu".

Reklama

"Nie sądzę się prywatnie z marszałkiem Kuchcińskim, lecz sądzę się z instytucją. Te instytucję będzie reprezentował ktoś inny, ale jest kontynuacja. (...) To nie jest sprawa osobista, tylko kwestia prawna, czy wolno posłów traktować w taki sposób" - zaznaczył Nitras.

Jak napisano w pozwie od 24 marca 2017 r. do 7 czerwca 2018 r. Prezydium Sejmu czterokrotnie obniżało uposażenie poselskie Nitrasa. "Pomimo zgłaszania zainteresowaniu udziału powoda w pracach ZP OBWE, w okresie od 1 lutego do 24 maja 2018 r. wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki czterokrotnie nie wyraził zgody na wyjazd powoda w ramach prac ZP OBWE, podczas, gdy w tym czasie i na te same wyjazdy wyrażał zgodę innym parlamentarzystom" - dodano w pozwie.

"Nie wiem, czy tę sprawę wygram. Mam świadomość, iż ona jest precedensowa, a dla sądu jest to trudny problem. Ale fakt, iż sąd przystępuje do rozpoznania tej sprawy, to już jest jakiś mój sukces" - powiedział Nitras.

Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka odnosząc się do pozwu w zeszłym roku przekazywał, że "zasady obniżania uposażenia poselskiego są publicznie znane i wynikają z Regulaminu Sejmu", "w każdym przypadku jest też podejmowana uchwała Prezydium Sejmu, doręczana zainteresowanemu posłowi wraz z uzasadnieniem", a "posłom przysługuje też środek odwoławczy - wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy".

Jak podawał na przykład jedna z takich sytuacji miała związek z zachowaniem posła podczas wystąpienia premiera Mateusza Morawieckiego w punkcie dotyczącym wniosku o wyrażenie wotum nieufności wobec wicepremier Beaty Szydło. "Ze sporządzonego sprawozdania stenograficznego wynika, że poseł Nitras przerywał wystąpienie Prezesa Rady Ministrów 32 razy. Marszałek Sejmu, tuż po zakończeniu wystąpienia premiera, stwierdził, że poseł swoim zachowaniem naruszył powagę Sejmu" - mówił Grzegrzółka.

Odnosząc się do wątku udziału w ZP OBWE Grzegrzółka zaznaczał, że dotyczy on reprezentowania Sejmu poza granicami kraju a "podstawowe kompetencje ma w tej sprawie marszałek Sejmu: reprezentuje Sejm, prowadzi sprawy z zakresu stosunków Sejmu z parlamentami innych krajów oraz instytucjami i innymi organami Unii Europejskiej". "Powierzenie posłom niektórych obowiązków w ramach dyplomacji parlamentarnej to rodzaj przywileju, nie zaś gwarantowanego uprawnienia. Znane wszystkim posłom zasady precyzują, że przy podejmowaniu decyzji o delegowaniu posła poza granice kraju jest brana pod uwagę m.in. dotychczasowa odpowiedzialność regulaminowa parlamentarzysty" - podkreślał Grzegrzółka.

>>> Czytaj też: PKO BP ma chrapkę na mBank? Jagiełło: "Będziemy się przyglądać ofercie sprzedaży"