W 1995 r. mieliśmy podobną kwestię dotyczącą wykształcenia Aleksandra Kwaśniewskiego. Choć tamto było na dużo większą skalę, mieliśmy aż 600 tys. protestów. Sąd Najwyższy, wprawdzie nie jednomyślnie, ale uznał ważność tych wyborów - mówi w wywiadzie prof. Antoni Dudek.

Trwa wojna na protesty wyborcze. Kto ma większe szanse wyjść z tej batalii zwycięsko?

To będzie zależało od tego, jaki będzie rezultat ponownego przeliczania głosów. A mam podejrzenie, że jednak głosy zostaną przeliczone. Jeżeli podejrzenia wnioskodawców się nie potwierdzą, to zwycięzcy wyborów będą górą. Jeśli w jakimkolwiek przypadku wynik po ponownym przeliczeniu okaże się odmienny, będzie to sukces strony, która wnioskowała. Przykładowo, jeśli okaże się, że w Koszalinie Stanisław Gawłowski jednak przegrał i nie zostanie senatorem, to będzie wielki sukces propagandowy PiS. Ale jeśli potwierdzi się, że Gawłowski wygrał, wówczas PiS grozi przypięcie łatki tego, który nie potrafi się pogodzić z wynikiem wyborów.

Wśród oprotestowanych okręgów senackich potencjalnie najpoważniejsza sytuacja jest w okręgu nr 2, gdzie obok nazwiska kandydata „Polskiej Lewicy” pojawiło się omyłkowo logo komitetu SLD. Czy tam wyborów nie należałoby powtórzyć?

W 1995 r. mieliśmy podobną kwestię dotyczącą wykształcenia Aleksandra Kwaśniewskiego. Choć tamto było na dużo większą skalę, mieliśmy aż 600 tys. protestów. Sąd Najwyższy, wprawdzie nie jednomyślnie, ale uznał ważność tych wyborów. Tu mamy problem z logo i w kontekście ewentualnego powtórzenia wyborów w tym okręgu sytuacja wygląda dość poważnie. Choć nawet jeśli sprawa w okręgu nr 2 ostatecznie rozstrzygnie się na korzyść PiS, nie rozwiązuje to jeszcze jego problemu ze zbudowaniem większości w Senacie. Ogólnie katastrofy jeszcze nie ma, protesty wyborcze się zdarzają, ale stąpamy po kruchym lodzie.

Reklama

Opozycja podnosi, że protesty rozpatrzą sędziowie wybrani przez nową KRS. To będzie swoisty sprawdzian z wiarygodności reformy, których PiS dokonał w Sądzie Najwyższym?

To chyba zbyt daleko idące sugestie ze strony opozycji, że skoro ci sędziowie przeszli przez nową KRS, to znaczy, że będą orzekać zgodnie z tym, co chce PiS. Wróciłbym tu do sprawy sędziego TK Piotra Pszczółkowskiego, który w pewnym momencie bardzo demonstracyjnie odciął się od PiS, mimo że wydawało się, że partia ta wysłała do trybunału najwierniejszych z wiernych. Założenie, że PiS ma niesamowicie dobre oko i że wszystkich dokładnie filtruje przez wspomniany KRS, jest czymś, w co ja nie wierzę. Mamy raczej do czynienia z histerią, emocjami czy próbą pokazania, że już nic nie jest pewne, a wszyscy są kupieni. To fałszywa droga. Ci, którzy widzą wynik wyborów, mam na myśli także sędziów czy prokuratorów, zdają sobie sprawę, że władza nie jest dana raz na zawsze i że podejmując decyzje, będą się kierować swoim sumieniem i poczuciem przyzwoitości.

>>> Czytaj też: Zacięta wojna o Senat. Gra idzie o 9 mandatów, możliwa jest powtórka wyborów w jednym z okręgów