Okazuje się, że autorytaryzm działa źle w 99 proc. przypadków. Na każdy Singapur przypada wiele Sierra Leone - pisze w felietonie dla Bloomberga Sam Hill.

Trudno w to uwierzyć, ale na początku lat 60. Singapur i Sierra Leone były praktycznie w tym samym miejscu pod względem rozwoju gospodarki. A Sierra Leone, bogate w zasoby i ze stabilną demokracją, wydawało się rosnąć.

Zamiast tego Singapur stał się jednym z odnoszących największe sukcesy państw na świecie, z PKB per capita na poziomie 94 tys. dol. (według CIA World Factbook). Sierra Leone pozostaje jednym z najbardziej godnych pożałowania – z PKB na osobę na poziomie 1,6 tys. dol. Singapur zajmuje pod tym względem 7. miejsce na świecie. Sierra Leone jest dwieście pozycji niżej, blisko dna zestawienia.

Podczas przemówienia, które wygłosiłem niedawno, były amerykański oficer wywiadu wysokiego szczebla przerwał mi, żeby dojść do wniosku, że głównym powodem sukcesu Singapuru była autokracja. Kiedy się nie zgodziłem, wyszedł. Nie tylko ona ma takie zdanie.

Autokracja jest bardzo modna. Być może to skutek ruchu wahadłowego. Odchodzimy od 30-letniej tendencji do tworzenia demokratycznych, a przynajmniej wybieranych rządów i mamy całe młode pokolenie osób pozbawionych wiedzy z pierwszej ręki o nieudanych socjalistycznych dyktaturach. Być może gospodarczy sukces Chin z ostatnich dekad wyjaśnia tę zmianę.

Reklama

Niezależnie od powodu, autokracja jest często proponowana jako rozwinięcie dla rozwijającego się świata, a model zastosowany w Singapurze jest powszechnie stosowany (Korea Południowa i Chiny to analogiczne przykłady). To przekonujące przypadki. Lee Kuan Yew, pierwszy singapurski autorytarny przywódca, był prawdopodobnie największym gospodarczym liderem XX wieku. To co Lee osiągnął na bagnistej, zniszczonej przez wojnę (chodzi o komunistyczne powstanie) wyspie pozbawionej zasobów było niezwykłe. Jego sukces nie oznacza jednak, że autokracja jest dobra.

Autokracja jest rozwiązaniem w typie wysokiej wersji beta. Może być bardzo dobrze (jak w przypadku Singapuru) albo bardzo źle. Okazuje się, że w 99 proc. przypadków jest źle, zarówno w zakresie praw człowieka, jak również kondycji gospodarek.

To matematyka, a nie hiperbola. Jak powiedział czołowy ekonomista Oksfordu Paul Collie: "gdyby autokracja była formułą gwarantującą sukces, afrykańskie kraje byłyby bogate".

Zweryfikowałem tę tezę. Przeanalizowałem sytuację w 53 afrykańskich państwach od momentu uzyskania przez nie niepodległości (większość tych przypadków miała miejsce na początku lat 60.). Sprawdziłem, jak wielu dyktatorów sprawowało w nich władzę i czy odnieśli oni większe sukcesy niż kraje, które miały demokratycznie wybrane rządy.

Zdefiniowałem autokratów jako tych, którzy doszli do władzy i utrzymywali ją niedemokratycznymi środkami. Doszukałem się 117 dyktatorów i jest to prawie na pewno niedoszacowana liczba. Niektóre z tych krajów doświadczyły dziesiątek prób zamachu stanu, więc moja lista może nie być wyczerpująca. Liczba ta może być także zaniżona dlatego, że nie wszystkie demokratycznie wybrane rządy są demokracjami.

Odkryłem, że 47 z 53 państw miało co najmniej jeden okres autokracji od momentu uzyskania niepodległości. Wyjątkami są Cape Verde, Botswana, Dżibuti, Namibia, Sao Tome oraz RPA. Odnalazłem tylko jednego autokratycznego przywódcę, którego można porównać do Lee Kuan Yewa. To Paul Kagame z Rwandy ˗ podobieństwo nie jest pełne.

Kluczowy wniosek? Kraje, które handlują wolnością dla dobrobytu, będą tego żałować przez większość czasu i prawdopodobnie długo. W przeciwieństwie do demokracji, dyktatury nie dopuszczają żadnych skarg.

Co więcej, chociaż żadna z afrykańskich grup państw nie radziła sobie dobrze, to demokratyczne zajęły średnio 130 miejsce w rankingu ONZ Human Development Index (edycja 2018), podczas gdy pozostałe 156 pozycję (na 189 sklasyfikowanych krajów). Każda taka prosta analiza rodzi różnego rodzaju pytania.

Daron Acemoglu z MIT oraz James Robinson z University of Chicago dokopali się znacznie głębiej w swoich bestsellerach „Why Nations Fail” oraz „The Narrow Corridor”. Ich wniosek jest taki, że niektóre kraje otrzymują krótkoterminowe wsparcie od autorytarnych rządów odchodzących od socjalizmu na rzecz kapitalizmu, ale nie trwa to długo. Sukces długoterminowy, pod każdym względem, włączając w to gospodarkę, wymaga demokracji.

Autokracja lub autorytaryzm to proste odpowiedzi. Łatwo je uzasadnić podając takie przykłady jak Singapur, Korea Płd. i Chiny. Działa to szczególnie dobrze, gdy osoby, które trąbią o wartości autokracji, pomijają kraje nieautokratyczne, które osiągnęły dobre gospodarcze wyniki (nawiasem mówiąc, Korea Płd. jest obecnie oceniana w rankingach Freedom House tak samo jak Japonia). A także jeśli pomijają reżimy, które nie radziły sobie tak samo dobrze jak Birma, Filipiny, Indonezja czy Korea Płn. Albo, że od uzyskania niepodległości w latach 60. Singapur był autokracją przez 25 lat. Sierra Leone ma 32 lata.

Anegdoty i selektywne dobieranie próby do badania nie zastąpi analiz, a liczby mówią, że autokracja nie jest dobrym rozwiązaniem. Nawet dla tych krajów, które są na tyle zdesperowane, żeby spróbować.

>>> Czytaj także: Rosja powróciła na Bliski Wschód. To Ameryka, wycofując się z regionu, otworzyła te drzwi [OPINIA]