Szwajcaria przez stulecia budowała swoją przewagę w usługach finansowych na dyskrecji i zachowaniu ścisłej tajemnicy bankowej. Dzięki temu lokowano tam majątki bogaczy, często zdobyte w budzący wątpliwości sposób.
Bezpieczna przystań
Zyskiwała też na wojnach i konfliktach, będąc bezpiecznym schronieniem dla międzynarodowego kapitału. Już w 1713 roku Wielka Rada Genewy uchwaliła przepisy zabraniające ujawniania tajemnicy o zdeponowanych majątkach, co chroniło interesy europejskiej arystokracji, a pierwszymi beneficjentami byli katoliccy królowie Francji.
Napływowi kapitału do szwajcarskich kantonów sprzyjała ich różnorodność językowa i religijna – deponenci mieli możliwość wyboru miejsc i banków, które były godniejsze zaufania z punktu widzenia reprezentowanych przez nich wartości.
Znaczenie tajemnicy bankowej zostało utrwalone przez ustawę z 1934 roku, w której ujawnianie informacji o klientach banków i innych instytucji finansowych zostało uznane za przestępstwo o charakterze kryminalnym – w ten sposób państwo stało się rajem, w którym można chronić, również przed opodatkowaniem, swoje aktywa.
Z czasem jednak międzynarodowy nacisk na szwajcarskie banki rósł i w ciągu ostatnich 10 lat zapłaciły ponad 5 mld dolarów kar (głównie UBS i Credit Suisse) za pomoc w unikaniu opodatkowania, głównie na rzecz amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości.
Wymiana informacji o rachunkach
OECD, organizacja zrzeszająca państwa rozwinięte, wdrożyła w roku 2014 standardy niezbędne do automatycznej wymiany informacji o właścicielach rachunków bankowych dla celów podatkowych (tzw. AEOI Treaty). Już ponad 100 krajów uczestniczy w tym systemie, a Szwajcaria przystąpiła do niego w 2017 roku.
To oznacza transferowanie danych pochodzących z 7500 instytucji przekazywanych do 75 krajów. Niedawno Federalny Urząd Podatkowy podał informację o przekazaniu w bieżącym roku danych dotyczących 3,1 mln rachunków bankowych obcokrajowców do krajów ich pochodzenia i otrzymaniu danych 2,4 mln rachunków zagranicznych należących do szwajcarskich rezydentów.
Ci ostatni zadeklarowali posiadanie zagranicznych fortun w wysokości 44 mld franków, dzięki czemu zebrano 4 mld franków zaległych podatków. A trzeba wiedzieć, że w kraju o populacji 8,4 mln mieszkańców jest przynajmniej pół miliona milionerów.
Wdrożenie konwencji o wymianie informacji nie spowodowało gwałtownej ucieczki kapitału ze Szwajcarii. W latach 2013-2018 całkowity wolumen aktywów transgranicznych wzrósł z 1,97 biliona franków do 2,28 bln franków, ale raczej jako skutek przyrostu wartości złożonych depozytów niż napływu nowych aktywów, które dotknęła stagnacja.
W ostatnich kilku latach tylko nieliczne banki szwajcarskie, przede wszystkim duże, zanotowały napływ nowego pieniądza powyżej 5 proc. rocznie, a mediana w 2018 roku wyniosła ledwie 0,2 proc. To także konsekwencja niskich lub wręcz ujemnych stóp procentowych, dużej aprecjacji franka (wpływającej także na wzrost kosztów zarządzania aktywami dla obcokrajowców) i powstawania nowych hubów finansowych w związku z pojawieniem się nowych źródeł akumulacji kapitału, szczególnie w Azji, a także digitalizacji zarządzania aktywami.
Coraz bogatsi Azjaci
Chociaż najwięcej milionerów (tzw. HNWI – High Net Worth Individuals) jest w Ameryce Północnej, to Azja ma największą dynamikę przyrostu prywatnych fortun, a ich wartość będzie w 2023 roku dorównywać majątkowi zachodnioeuropejskich milionerów.
Według World Wealth Report na świecie jest ponad 18 mln osób posiadających inwestycyjne aktywa przekraczające milion dolarów, najwięcej w Chinach czyli 6,1 mln i w USA 5,7 mln. Ich liczba w latach 2011-17 rosła w rocznym tempie 8,7 proc. spadając jednak o 0,3 proc. w zeszłym roku w wyniku amerykańsko-chińskiej wojny handlowej, która spowodowała, że kapitalizacja spółek na chińskich giełdach spadła o 2,5 biliona dolarów.
Światowe spowolnienie gospodarcze powodować będzie jeszcze wolniejszy wzrost aktywów do zarządzania – tylko o 5,7 proc. do roku 2023. Poza tym światowi bogacze są coraz bardziej wymagający. Oczekują rozwiązań szytych na miarę i dostępnych na swoich rynkach za pomocą cyfrowych narzędzi przy znacznie niższych prowizjach za zarządzanie, które oferują robo-doradcy (oferta dla masowego klienta) i tzw. wealthtechy (klienci HNWI), które szybko rozwijają się w Szwajcarii.
Takim wymaganiom sprostać mogą tylko duzi gracze, czyli największe banki szwajcarskie jak UBS, Credit Suisse (który zbudował platformę cyfrową umożliwiającą klientom zarządzanie w jednym miejscu wszystkimi klasami aktywów) czy Julius Baer. Wszystkie zainwestowały w Azji. UBS jest na kontynencie (poza Chinami) największym biorąc pod uwagę zarządzane aktywa graczem private bankingu, dwa pozostałe banki według Asian Private Banker są odpowiednio na trzecim i piątym. Konkurenci rosną jednak szybko – Bank of Singapore powiększył w 2017 roku aktywa o 44 proc., a UOB Private Bank o 23 proc., podczas gdy UBS zaledwie o 4,5 proc.
Wielkim łatwiej
Zmienionym warunkom rynkowym nie jest natomiast w stanie sprostać wiele specjalistycznych banków z obszaru private banking w Szwajcarii. Od 2010 roku ich liczba spadła aż o 62 podmioty i na początku bieżącego roku było ich 101, a tylko jeden nowy dostał licencję od szwajcarskiego nadzoru.
KPMG w analizie sektora stawia tezę, że ten trend będzie kontynuowany. Głównym powodem jest niska rentowność i za małe kapitały, aby sprostać cyfrowym i globalnym wyzwaniom. Badania przeprowadzone w 2018 roku wspólnie z Uniwersytetem St Gallen zidentyfikowały aż 34 słabych graczy i 19 mocnych.
Jedną z głównych bolączek małych banków jest brak finansowych możliwości ekspansji za granicą, a ich koszty pochłaniają aż 87 proc. marży brutto w przypadku banków z aktywami w wysokości do 5 mld franków. Tylko jedna trzecia badanych banków była w stanie podnieść CIR (Cost Income Ratio – wskaźnik kosztów do dochodów – przyp. red.) i to zaledwie o niespełna dwa punkty procentowe.
Bardzo słabo wypadł też zwrot na kapitale (RoE) – 3,1 proc. a za rozsądną wartość uznaje się 8-10 proc. Gwarancję powodzenia na rynku prywatnej bankowości mają podmioty z aktywami wartymi 100 mld franków w zarządzaniu, a ich średni wskaźnik RoE w zeszłym roku wyniósł 7,8 proc. Mogą unieść rosnące koszty regulacji, które dla mniejszych podmiotów są znacznym obciążeniem. Dodatkowym problemem w ich przypadku, jak twierdzi KPMG, jest zaawansowany wiek zarządów (średnio 62 lata w 2018 roku), który może blokować implementację innowacyjnych strategii.
Kurczący się sektor
Konsekwencją sytuacji szwajcarskiego sektora private banking jest jego konsolidacja i poszukiwanie innych, bardziej rentownych niż zarządzanie aktywami nisz rynkowych. Przejęciom podlegały banki, ale częściej wydzielone klasy aktywów.
Wg analizy PwC w ostatnich 10 latach średnio w roku było osiem takich transakcji. Jedną z największych i przyciągających uwagę operacji było przejęcie za 971 mln frnaków banku BSI z Lugano przez EFG International z Zurychu. Integracja była częściowo wymuszona przez szwajcarski nadzór (FINMA), gdyż pierwszy z banków był uwikłany w proceder prania brudnych pieniędzy w malezyjskim, państwowym funduszu 1MBD.
Coraz więcej banków z Helwecji szuka szans rozwoju i przychodów w obszarze blockchain. Współpracują z fintechami w zakresie kryptoaktywów, umożliwiając ich przechowywanie, obrót i finansowanie start-upów za pomocą tzw. security token offerings. Taki model biznesu rozwijają banki Falcon, Vontobel, Zarattini, Corner czy Swissquote. W ten sposób próbują zatrzymać rodzimych i przyciągnąć europejskich klientów.
Dla większości z nich pierwszym wyborem jest Liechtenstein, którego banki specjalizują się w tego rodzaju operacjach. Strategię ucieczki do przodu stosuje też niewielki bank Maerki Baumann, zarządzający portfelem aktywów o wartości zaledwie 8,2 mld franków. Dla niego to radykalna próba odmłodzenia bazy klientów, których połowa przekroczyła 70. rok życia, a tylko 5 proc. ma mniej niż 40 lat.
Sytuacja sektora private banking wpisuje się w szerszy kontekst bankowości w Szwajcarii. Jej znaczenie dla szwajcarskiego PKB nieustannie spada – w roku 2007 odpowiadała za 7,3 proc. PKB, w zeszłym roku było to już tylko 4,7 proc. Sektor się kurczy nie tylko pod względem liczby banków, ale także zatrudnienia – obecnie jest to 120 tys. pracowników, o 15 tys. mniej niż przed dekadą.
Szwajcaria ciągle jednak jest potężnym, światowym hubem finansowym w zakresie zarządzania zagranicznymi aktywami i ma w tych operacjach 27 proc. udziału. Będzie on jednak z pewnością spadał w konsekwencji rosnącej wielobiegunowości światowego bogactwa, pojawienia się młodej klasy bogaczy, a co za tym idzie powstawania nowych centrów ich obsługi, oferujących szyte na miarę, wyrafinowane rozwiązania cyfrowe.
Autor: Mirosław Ciesielski, wykładowca akademicki; specjalizuje się w rynkach finansowych, opisuje zmiany na rynku fintechów i startupów.