Nawet jeśli resort finansów chciałby zmienić przyszłoroczny budżet i pokazać w nim deficyt, to na przeszkodzie staje reguła wydatkowa.
Przez ostatnie trzy dekady ministrowie finansów marzyli o nadwyżce budżetowej lub chociaż zrównoważeniu budżetu państwa. Udało się dopiero ekipie Prawa i Sprawiedliwości, która przygotowała na przyszły rok plan dochodów i wydatków bez deficytu. Zbilansowany budżet państwa to głównie zasługa działania reguły wydatkowej.
Reguła pilnuje, aby w czasach dobrej koniunktury wydatki nie rosły zbyt szybko, a gdy tempo wzrostu gospodarczego zwalnia, daje możliwość popuszczenia pasa i wspierania rozwoju. To jej zasługa, że w 2020 r. w kasie państwa nie będzie dziury. Dla rządu to jednak duży problem, bo reguła ogranicza możliwość zaplanowania 13. emerytury, którą PiS obiecał emerytom, jeśli wygra wybory, i nie pozwala łatwo zrezygnować z likwidacji limitu składek na ubezpieczenie społeczne, czyli 30-krotności. Pierwsza inicjatywa to dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych koszt ponad 10 mld zł, w drugim brak ekstrawpływów rzędu przeszło 5 mld zł.
– Mamy więc teoretycznie 15 mld zł deficytu, tyle że reguła wydatkowa i ustanowiony przez nią limit wydatków dla sektora instytucji rządowych i samorządowych na to nie pozwalają. Minister finansów ma poważny problem, jak sobie z tym poradzić, jak znaleźć dodatkowe źródła dochodów – mówi DGP Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole.
Reklama

MF też ostrzega

Ministerstwo Finansów (MF) potwierdza ten tok rozumowania i pokazuje, jak wyglądają opcje, które ma rząd.
– Likwidacja 30-krotności jest ujęta w dochodach dyskrecjonalnych (trwałych – red.) w regule wydatkowej. W sytuacji rezygnacji z realizacji wskazanego działania konieczne byłoby stosowne ograniczenie kwoty wydatków reguły wydatkowej lub zastąpienie tego działania innym źródłem trwałych dochodów podatkowych lub ze składek – tłumaczy w odpowiedzi na pytania DGP biuro prasowe resortu.
– Jeżeli tego nie wprowadzimy, to w finansach państwa zrobi się dziura w wysokości przynajmniej 5 mld zł, a to oznacza większy deficyt – tak o ewentualnym porzuceniu pomysłu likwidacji 30-krotności mówił kilka dni temu minister finansów, inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński.
Ale zniesienie limitu składek ma oponentów w obozie Zjednoczonej Prawicy, na czele z wicepremierem i liderem partii Porozumienie Jarosławem Gowinem. Opór budzi także w otoczeniu premiera, bo zdaniem jego bliskich współpracowników może zniechęcać do tworzenia dobrze płatnych miejsc pracy, a dodatkowo zachęcać do ucieczki w samozatrudnienie.
Reguła wydatkowa jest jednak nieubłagana i prosty ruch jak wyrzucenie projektu do kosza – co wynika z informacji, które uzyskaliśmy w MF – nie jest raczej możliwy. Podobnie jest z emeryturą ekstra dla seniorów, której wypłatę w przyszłym i kolejnych latach potwierdził pod koniec października premier Mateusz Morawiecki. „Każdy wydatek w sektorze finansów publicznych, w tym 13. emerytura, musi być realizowany w zgodzie z ustawą o finansach publicznych” – informuje resort finansów.
W tym roku wypłata świadczenia była możliwa dzięki bardzo dobrej sytuacji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a dodatkowo odbyła się dzięki ustawie epizodycznej, czyli zakładającej, że to zdarzenie jednorazowe.
– Teoretycznie rząd może robić tak co roku: liczyć na wpływy ekstra do FUS albo jakieś inne oszczędności w budżecie i zwiększać dotację do FUS, i przygotowywać epizodyczne ustawy o dodatkowej emeryturze. Tyle że nie zawsze może się udać znaleźć pieniądze, a ponadto jeśli świadczenie ma być wypłacane co roku, to takie finansowanie go jest obchodzeniem reguły wydatkowej – mówi nam osoba z kręgów rządowych.

Brak deficytu problemem

MF poinformowało nas, że obecnie nie ma żadnych projektów legislacyjnych mających na celu zmianę reguły.
– Pewne prace analityczne w tym obszarze zostały zlecone, kiedy ministrem finansów był jeszcze Marian Banaś, ale nie ma de facto możliwości zrobienia tego, aby nie wystraszyć inwestorów. Jeśli więc nawet rząd zwiększy sobie możliwość wydawania, czyli rozmiękczy regułę, to per saldo niewiele zyska, bo koszty obsługi długu urosną, a agencje ratingowe nie przejdą obojętnie wobec takiego ruchu – zwraca uwagę nasz informator zbliżony do MF. Twierdzi, że jedyne rozwiązanie to zwiększenie źródeł dochodu. Uszczelnienie podatków będzie jednak coraz trudniejsze, a pojawienie się nowych podatków obciąży kampanię wyborczą Andrzeja Dudy, który będzie się starał wiosną przyszłego roku o reelekcję z poparciem PiS.
Sygnały, że restrykcje i ograniczenie w finansach publicznych jak np. reguła wydatkowa nie są nam potrzebne, wysyłał w kwietniu, w wywiadzie dla DGP Marek Dietl, prezes GPW. Dzisiaj jest on wymieniany w gronie kandydatów na nowego ministra finansów. O przemyśleniu kształtu reguły mówił też kilka dni temu nominowany przez obecnego prezydenta członek Rady Polityki Pieniężnej Łukasz Hardt.

>>> Czytaj też: Ponad 737 tys. zł dla 20 osób. Drugie pensje w PIP