Instytucje broniące praw konsumentów twierdzą, że domaganie się od frankowiczów odszkodowań za tzw. korzystanie z kapitału w przypadku unieważnienia umowy kredytu to straszak, który nie utrzyma się w sądzie
Banki stawiają sprawę jasno: jeśli sądy, kierując się orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z początku października, będą orzekać unieważnianie umów hipotecznych kredytów walutowych, to w odpowiedzi bankowcy zażądają od pozywających ich frankowiczów zwrotu udostępnionego kapitału wraz z wynagrodzeniem za korzystanie z niego. Banki argumentują, że pożyczając pieniądze, pomogły przecież ludziom zgromadzić pewien majątek i poprawić swój dobrostan. Bo bez kredytu nie stać byłoby ich na zakup mieszkań, które przez ostatnie lata zyskały przecież na wartości.
O opłatach za kapitał Związek Banków Polskich mówi od momentu ogłoszenia wyroku TSUE 3 października. „W przypadku unieważnienia umowy roszczenie banku mogłoby istotnie przewyższyć stan zobowiązań, który istniałby przy utrzymaniu umowy w mocy” – stwierdza ZBP w komunikacie. Frankowicze, ale też instytucje zajmujące się ochroną praw konsumentów, odczytują to jako groźbę. Profesor Mariusz Golecki, rzecznik finansowy, mówi wprost: stanowisko ZBP ma na celu jedynie odstraszenie klientów od dochodzenia roszczeń. I ani on, ani jego prawnicy nie znajdują podstaw prawnych do składania pozwów przez banki o zwrot kapitału wraz z wynagrodzeniem.

Niewielkie prawdopodobieństwo

– Oczywiście bank ma prawo do wystąpienia do sądu z takim roszczeniem i nikt nie może mu tego zabronić. Być może wtedy poznamy szczegółową argumentację banków, bo na razie mamy do czynienia tylko z ogólnymi zapowiedziami. Na dziś z naszej analizy przepisów i orzecznictwa wynika, że istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że sądy będą takie roszczenia uwzględniać – mówi nam prof. Golecki.
Reklama
Według niego dopuszczenie możliwości zasądzenia wynagrodzenia za korzystanie z kapitału na rzecz banku, który stosował niedozwolone postanowienia umowne, miałoby niewiele wspólnego z unijną ideą ochroną konsumentów i zarówno TSUE, jak i polski Sąd Najwyższy wielokrotnie dawały temu wyraz w swoich orzeczeniach. Unijne prawo, uważa rzecznik finansowy, wraz z praktyką jego stosowania wyraźnie akcentują konieczność zapewnienia odpowiedniego poziomu ochrony konsumenta, w tym wypadku kredytobiorcy.
– Przyjęcie podejścia banków oznaczałoby, że bank oferujący za wynagrodzeniem kredyt z klauzulami abuzywnymi mógłby dalej pobierać wynagrodzenie za umowę kredytu, z której usunięto klauzule uznane za niedozwolone. Jaki bank obawiałby się stosować niedozwolone klauzule w umowie, skoro w rezultacie w razie wpadki i tak odzyskałby kapitał, i to jeszcze z bliżej nieokreślonym wynagrodzeniem? – mówi Golecki.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK bacznie przygląda się bankowym praktykom. I też nie zgadza się z podejściem prezentowanym przez Związek Banków Polskich. UOKiK zwraca uwagę, że powodem sporu w sądzie między kredytobiorcami a kredytodawcami jest to, że ci drudzy zastosowali w umowach niedozwolone klauzule. To oznacza, że takie umowy od początku są nieważne, a winę za to ponoszą banki. Artur Zwaliński, zastępca dyrektora departamentu ochrony zbiorowych interesów konsumentów w UOKiK, mówi, że klient nie powinien więc ponosić żadnych konsekwencji jej rozwiązania. I że urząd zwrócił również uwagę ZBP, że wyrok dotyczy nie tylko kredytów indeksowanych, ale też denominowanych. A Marek Niechciał, prezes UOKiK, dodaje, że jego urząd już analizuje doniesienie Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu o naruszeniu zbiorowych interesów konsumentów przez Związek Banków Polskich.
– Cały czas sprawdzamy informacje przekazywane przez banki konsumentom i w przypadku podejrzenia działań wprowadzających w błąd będziemy wszczynać postępowania. Możemy w nich np. wykazać nierzetelne postępowanie banków i tym samym przekonać konsumentów do tego, by oddali swoją indywidualną sprawę do sądu – mówi Marek Niechciał.
I dodaje, że urząd chce przygotować analizę prawną na temat kredytów frankowych.
– Chodzi o to, by klienci dokładnie wiedzieli, jakie mają prawa i co mogą uzyskać, by nie bali się walczyć o swoje. Bo naszym zdaniem wyrok TSUE będzie miał zastosowanie w polskich sądach, jest uniwersalny, a nie dotyczący konkretnej sprawy, jest bowiem interpretacją prawa europejskiego – mówi prezes UOKiK.

Odpowiedzialność menedżerów

Rzecznik finansowy zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. Jego zdaniem problem z kredytami walutowymi powinien zacząć dyskusję nad personalną odpowiedzialnością menedżerów instytucji finansowych.
– Oferowanie produktów z klauzulami niezadowolonymi powinno wiązać się z sankcją nie tylko dla spółki, ale też jej władz. Uważam, że menedżer akceptujący wprowadzenie lub oferowanie umów zawierających klauzule abuzywne nie daje rękojmi należytego wykonywania swoich obowiązków. Nie wykluczałbym też sankcji karnych wobec menedżerów w przypadku najbardziej jaskrawych, powtarzających się naruszeń – podkreśla Mariusz Golecki. ©℗

>>> Polecamy: Kolejny skok na OFE. Rząd opóźnia likwidację funduszy. To gra o 6 mld zł