Hiszpania przyjęła dekret, która pozwala władzom tego kraju na ograniczanie dostępu do internetu bez wcześniejszej zgody sądu. Według władz w Madrycie nowe przepisy są konieczne ze względu na bezpieczeństwo państwa.

Rząd Pedra Sancheza argumentuje, że nowe prawo ma "powstrzymać przemoc na ulicach hiszpańskich miast".

W tekście dekretu z 1 listopada nie został wymieniony konkretny region Hiszpanii, ale przed zatwierdzeniem dokumentu podczas piątkowego posiedzenia rządu premier wyjaśniał, że nowe prawo powstało m.in. po to, by umożliwić blokowanie informacji rozpowszechnianych przez separatystów.

Projekt dekretu powstał wkrótce po wybuchu w październiku zamieszek w Katalonii sprowokowanych przez lokalnych separatystów.

Zgodnie z nowymi przepisami władze Hiszpanii mogą "w wyjątkowych sytuacjach podjąć działania ograniczające funkcjonowanie sieci i usług przesyłu komunikacji elektronicznej". Nowe prawo precyzuje jednak, że blokowanie stron internetowych może być "wprowadzane jedynie tymczasowo".

Reklama

Dekret został zatwierdzony wkrótce po deklaracji premiera rządu Katalonii Quima Torry, który zapowiedział stworzenie "cyfrowej republiki" tego regionu, co miało stanowić etap procesu odrywania się Katalonii od Hiszpanii. W ramach tego projektu separatyści mieliby stworzyć m.in. odrębny system zarządzania regionalną administracją, liczenia głosów podczas wyborów, a także rejestrowania obywateli oraz podatników.

Po skazaniu 14 października przez hiszpański Sąd Najwyższy dziewięciu separatystów z Katalonii na kary 9-13 lat więzienia za zorganizowanie w 2017 r. uznanego przez Madryt za nielegalne referendum w sprawie niepodległości Katalonii, w regionie wybuchły zamieszki. Rannych zostało ponad 650 osób, z których blisko połowa to funkcjonariusze policji i żandarmerii.

Przedstawiciele władz Hiszpanii wielokrotnie już oceniali, że internet, a w szczególności media społecznościowe, są "ważną bronią katalońskich separatystów w rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji".