Niemiecki dziennik "Bild" kwestionuje rozpowszechnione przekonanie, że samochody elektryczne są przyjazne dla klimatu. Sama produkcja baterii do nich jest wyjątkowo nieekologiczna. Dodatkowo koncerny samochodowe są skłonne do przemilczania niewygodnych informacji.

"Są uznawane za alternatywę dla silników spalinowych: auta elektryczne. Ale sama produkcja baterii do nich emituje tyle CO2, co przejechanie np. 50 tys. kilometrów dieslem czy benzynówką" - informuje we wtorek niemiecki tabloid.

"Bild" zwrócił się z pytaniem do ośmiu najważniejszych producentów samochodów elektrycznych, po przejechaniu ilu kilometrów ich pojazdy staja się przyjazne dla klimatu. Wiążąco odpowiedział tylko jeden koncern - Nissan.

"Liczby są ujawniane tylko wtedy, gdy są względnie korzystne" - mówi cytowany przez gazetę ekspert ds. motoryzacji z instytutu badawczego Center of Automotive Management w Bergisch Gladbach.

Wtóruje mu badacz transportu z berlińskiego think tanku zajmującego się transformacją energetyczną Agora Energiewende Fritz Vorholz: "Generalnie transparentność informacji koncernów pozostawia wiele do życzenia".

Reklama

Z badań przeprowadzonych przez Agorę bilans klimatyczny samochodów elektrycznych wypada rozczarowująco. Np. Audi eTron staje się przyjazny dla klimatu po przejechaniu 100 tys. kilometrów, różne modele Tesli - 60-75 tys. km, Nissan Leaf - 52 tys. kilomtrów, a E-Golf - 45 tys. km.

>>> Czytaj też: Odkupione od Niemców Leopardy wciąż w remoncie. Czołgi wjechały na minę