- Roboty na razie są mało humanoidalne – mówi nasz rozmówca. - Z punktu widzenia technologicznego jeszcze nie nadążają za naszą doskonałością ruchową, ale kiedy zaczną, będzie to bardzo proste, by zastąpić człowieka w pracy robotem. Już w tej chwili zastępują go w żmudnych, powtarzalnych czynnościach logistyczno-magazynowanych – dodaje.

Do czego może doprowadzić stopniowe przejmowanie pracy ludzi przez roboty?

- Bez podatku solidarnościowego odprowadzanego przez roboty, może kiedyś zabraknąć pieniędzy na socjal. Jeżeli nie znajdziemy rozwiązań, by te roboty pracowały dla dobra całości społeczeństwa, a nie tylko właściciela, to mamy dwa scenariusze – twierdzi Krzysztof Inglot. - Albo roboty będą pracowały coraz szybciej, z większą wydajnością, będzie coraz wyższy PKB, będziemy pracować coraz mniej dni w tygodniu, a coraz więcej odpoczywać i dostawać socjal od państwa czy z funduszu solidarności socjalnej i będzie nam się żyło coraz łatwiej i bezpieczniej, albo, jeśli pozwolimy na to, by korzyści z robotów akumulowały tylko koncerny i fabryki, może dojść do sytuacji, w której zabraknie chleba i pracy. Tak jak to było np. w Wielkiej Brytanii czy w innych miejscach, gdzie wprowadzono maszynę parową – mówi.

Reklama