Schiff napisał w liście do kongresmenów, że jawne i transmitowane przez telewizję przesłuchania świadków, które rozpoczną się w środę, nie będą forum dla "kolejnych fikcyjnych śledztw w sprawie Bidenów ani zdezawuowanych teorii spiskowych na temat wyborów w USA w 2016 roku".

Szef komisji wywiadu odniósł się do dwóch śledztw, których przeprowadzenia miał się domagać od Kijowa prezydent USA Donald Trump. Pierwsze to nowe dochodzenie w sprawie syna byłego wiceprezydenta Joe Bidena, Huntera, w związku z jego zatrudnieniem w ukraińskiej firmie gazowej Burisma Holdings; drugie śledztwo miało dotyczyć lansowanej przez otoczenie Trumpa teorii, że w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku ingerowała Ukraina, a nie Rosja.

Schiff napisał też, że jego komisja "nie ułatwi prezydentowi Trumpowi i jego sojusznikom zabiegów mających na celu zastraszanie sygnalisty, grożenie mu lub zemszczenie się na nim".

Prezydent zabiega o ujawnienie sygnalisty, który uruchomił dochodzenie w sprawie afery ukraińskiej, ponieważ poinformował on swoich przełożonych w amerykańskim wywiadzie o kontrowersyjnej rozmowie Trumpa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Sygnalista uznał, że prezydent zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA.

Reklama

Jak relacjonuje portal Politico, Schiff ostrzegł, że ujawnienie tożsamości sygnalisty stanowiłoby pogwałcenie zasad etycznych Kongresu.

Republikanie mają zamiar wezwać na świadków podczas nadchodzących przesłuchań Huntera i Joe Bidenów oraz domagają się ujawnienia tożsamości sygnalisty - pisze Reuters.

Trump i jego sojusznicy w Kongresie koncentrują się w swej strategii obrony przed impeachmentem na próbie przedstawienia sygnalisty jako zwolennika Demokratów, którego motywacja wynika z niechęci do republikańskiego prezydenta. Prawnicy sygnalisty zwrócili się do kongresmena Devina Nunesa - najwyższego rangą Republikanina w komisji wywiadu Izby Reprezentantów - z propozycją złożenia przez ich klienta zeznań w formie pisemnej. Sygnalista miałby odpowiedzieć w szczególności na pytania Republikanów.

W liście do przywódców partii Republikanie zasiadający w komisjach prowadzących dochodzenie napisali, że z zeznań złożonych za zamkniętymi drzwiami, które poprzedziły otwartą fazę śledztwa, nie wynika, że prezydent popełnił wykroczenie kwalifikujące go do impeachmentu - pisze Reuters.

Skarga sygnalisty - który według dziennika "Wall Street Journal" jest pracownikiem CIA - dotycząca lipcowej rozmowy Trump-Zełenski doprowadziła do uruchomienia śledztwa Izby Reprezentantów. W sprawie afery ukraińskiej i ewentualnego impeachmentu Trumpa dochodzenie prowadzą trzy komisje Izby Reprezentantów; większość w izbie mają Demokraci, a w związku z tym szefowie komisji Izby pochodzą z tej partii.

Kilka ustaw, modyfikowanych w ostatnich latach, chroni w USA sygnalistów i zabrania ujawniania ich tożsamości; specjalny akt prawny z 1989 roku chroni tych, którzy są pracownikami władz federalnych. Jak przypomniał "WSJ", "federalne prawo dotyczące sygnalistów zostało tak zaprojektowane dla pracowników wywiadu, aby mieli odwagę mówić głośno o swych obiekcjach (...) bez obawy przed retorsjami".

Świadkowie jak dotąd potwierdzają informacje sygnalisty, m.in. mianowany przez Trumpa ambasador USA przy UE Gordon Sondland zeznał, że we wrześniu przekazał doradcy prezydenta Ukrainy, że Waszyngton prawdopodobnie nie wznowi wojskowej pomocy dla jego kraju, dopóki władze w Kijowie nie rozpoczną śledztw, których domaga się prezydent.

Zdaniem sygnalisty i Demokratów Trump nadużył swojego urzędu, nalegając na władze Ukrainy, by wszczęły nowe śledztwa, i wywierając presję na Kijów poprzez wstrzymywanie pomocy wojskowej; oceniają, że prezydent chciał zaszkodzić Joe Bidenowi, który może być jego najpoważniejszym rywalem w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.

Trumpowi zarzuca się wywieranie presji na inne państwo w celu skłonienia go do ingerencji w amerykańskie wybory prezydenckie oraz próby zamaskowania tych zabiegów. Zeznania świadków potwierdzają jak dotąd ocenę i obawy sygnalisty; prezydent USA utrzymuje, że w rozmowie z Zełenskim nie popełnił błędów, a całe dochodzenie w sprawie afery ukraińskiej jest "polowaniem na czarownice". (PAP)

fit/ akl/