Stały brytyjski przedstawiciel przy UE Tim Barrow w liście przesłanym do KE wyjaśnił, że "zgodnie z przedwyborczymi wytycznymi Wielka Brytania zasadniczo nie powinna w tym okresie nikogo nominować na stanowiska międzynarodowe".

To samo powiedziała w czwartek rzeczniczka brytyjskiego rządu, zapytana o tę sprawę przez niemiecką agencję dpa.

We wtorek von der Leyen wysłała już drugi list do brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, w którym przypomniała mu o konieczności wskazania kandydata na komisarza. Pierwszy list nie doczekał się odpowiedzi ze strony Londynu.

Konieczność lojalnej współpracy, w tym konkretnie przedstawienia kandydata na komisarza, została zapisana w porozumieniu między UE27 i Wielką Brytanią w sprawie odłożenia daty wyjścia ze Wspólnoty.

Reklama

Zanim Johnson został zmuszony do złożenia wniosku o przesunięcie daty brexitu na 31 stycznia 2020 r., mówił, że Wielka Brytania w ogóle nie nominuje kandydata do Komisji.

Komisja wraz z jej przewodniczym składa się z takiej liczby komisarzy, ile jest państw członkowskich. Prawo unijne przewiduje, że proces wyboru komisarza zaczyna się od wskazania nazwiska przez rząd danego państwa członkowskiego.

Rzeczniczka von der Leyen mówiła we wtorek, że celem jest, by nowa Komisja objęła swój urząd 1 grudnia. Obstrukcja ze strony Wielkiej Brytanii może zagrozić tej dacie, bo kandydat na komisarza musi przejść formalny proces przesłuchania w Parlamencie Europejskim, nim europosłowie zagłosują nad całym składem kolegium komisarzy.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)