Po pierwsze, grupa osób lubiących ryzykować jest ograniczona. Dziś doskonale zdajemy sobie sprawę z zagrożeń wynikających z kupna i spożywania lewego alkoholu oraz tytoniu. Gdyby przeciętny Kowalski uważał, że identyczne papierosy kupi w sklepie i na bazarze, już teraz nie płaciłby w sklepie 16 zł za paczkę. Gdy przyjdzie mu dać za tę samą paczkę 17,5 zł, jest znacznie bardziej prawdopodobne, że przerzuci się na tańsze legalne papierosy lub uzna, że będzie wypalał np. 27 opakowań miesięcznie zamiast 30 (co zapewne nie zawsze się uda), niż że będzie robić zakupy na bazarze czy mecie.
Po drugie, w walce z tytoniem bez akcyzy bardzo ważna jest działalność organów państwa. W lipcu 2019 r. opublikowaliśmy na łamach DGP dane z raportu "Projekt Stella” przygotowanego przez firmę analityczną KPMG. Wynika z nich, że na koniec 2018 r. liczba przemycanych i podrabianych papierosów wynosiła 4,1 mld sztuk, co stanowiło 9,9 proc. legalnego rynku. To o ponad 16 proc. więcej niż na koniec 2017 r. (4,9 mld sztuk) i o prawie połowę więcej niż w 2015 r. Gdy porównać polskie dane do tych z innych państw unijnych, okaże się, że skuteczniej walczymy z nielegalnymi papierosami niż przytłaczająca większość Europy. A przecież artykuł ten od 2015 r. nie taniał, lecz drożał.