Ostatnia nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach i innych ustaw (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2010 ze zm.) wprowadza wysokie opłaty sankcyjne za brak segregacji śmieci (patrz infografika). Do tej pory opłaty za odbiór odpadów wrzucanych do jednego pojemnika nie były aż tak dotkliwe i według resortu środowiska często nie motywowały do dzielenia śmieci na frakcje. Przykład? W Łodzi mieszkańcy płacą dziś 13 zł za osobę za odpady segregowane, a 22 zł, jeśli nie dzielą śmieci na frakcje. Od 1 grudnia stawka podstawowa wyniesie 24 zł, a sankcyjna 48 zł.
To niejedyna zmiana. Gdy samorządy dostosują już lokalne prawo do nowych przepisów (mają na to czas do 6 września 2020 r.), mieszkańcy nie będą mogli deklarować, że odpadów nie segregują. Nawet jeśli nie mają takiej możliwości, zapłacą więcej. W takiej sytuacji są mieszkańcy bloków, w których działa tylko zsyp.
– Brak pojemników nie zwalnia z opłaty podwyższonej. Wspólnota lub spółdzielnia będą ją płacić, mimo że mieszkańcy nie mają gdzie wrzucać posegregowanych odpadów – mówi mecenas Maciej Kiełbus z kancelarii dr Krystian Ziemski & Partners.
W takiej sytuacji są mieszkańcy jednego z bloków na warszawskim Mokotowie. Jego administrator zapewnia w rozmowie z DGP, że zsyp zostanie zamknięty, gdy tylko dotrą pojemniki przeznaczone do selektywnej zbiórki odpadów, a zamówienie zostało już złożone.
Reklama

Koniec zsypów

Przyśpieszona likwidacja zsypów wynika z obawy przed sankcjami za brak segregacji. Mówi o tym pracownik spółdzielni mieszkaniowo-budowlanej na warszawskich Stokłosach, gdzie w perspektywie najbliższych miesięcy zamkniętych zostanie około 20 tego rodzaju instalacji.
– Dla wielu mieszkańców, którzy przez lata przyzwyczaili się do wygody, zmiana będzie trudna. Ale jeśli odpady nie będą segregowane, opłata uderzy mocno po kieszeniach – tłumaczy.
Teraz trzyosobowe gospodarstwo domowe, które nie segreguje odpadów, płaci 34 zł miesięcznie. Jeśli Rada Warszawy przyjmie podwyżki zaproponowane przez stołeczny ratusz, ta sama rodzina za śmieci, które trafiają do jednego pojemnika, zapłaci co najmniej 144 zł.

Zapłacą wszyscy

Daniel Chojnacki z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka zwraca uwagę, że choć wyższa opłata za zagospodarowanie odpadów (czyli sankcyjna) nie jest nakładana na poszczególnych mieszkańców zabudowy wielorodzinnej, lecz na spółdzielnię lub wspólnotę mieszkaniową, w praktyce zostanie przerzucona na mieszkańców.
Zarząd wspólnoty lub spółdzielni, który nie wyposaży nieruchomości w pojemniki do selektywnej zbiórki, nie uniknie jednak konsekwencji, bo zgodnie z art. 10 ust. 2 ustawy może na niego zostać nałożona grzywna.
– Na podstawie tego przepisu ukarana (np. mandatem) może być wyłącznie osoba fizyczna będąca właścicielem nieruchomości jednorodzinnej, a w przypadku wspólnoty lub spółdzielni – osoba lub osoby działające w jej imieniu, np. członek zarządu – wyjaśnia mecenas Daniel Chojnacki.

Kowalski bez mandatu

Grzywny nie zapłaci natomiast mieszkaniec bloku, który nie dzieli śmieci na frakcje, nawet jeśli zostanie złapany na gorącym uczynku lub nagrany przez kamery monitorujące altany śmietnikowe.
– W przypadku zabudowy wielorodzinnej odpowiedzialność jest po stronie właściciela nieruchomości: wspólnoty lub spółdzielni mieszkaniowej – podkreśla mecenas Maciej Kiełbus.
Część ekspertów zastanawiała się, czy podstawą do wystawienia mandatu konkretnemu mieszkańcowi bloku nie mógłby być art. 10 ust. 2a ustawy, który przewiduje grzywnę za naruszenie regulaminu, jeśli gmina określiła w nim zerową tolerancję na zanieczyszczenie frakcji.
Jednak według Daniela Chojnackiego nawet takie rozwiązanie nie wystarczy do ukarania mandatem osoby przyłapanej na tym, że nie segreguje śmieci.
– Ustanowienie w regulaminie zerowej tolerancji zanieczyszczenia frakcji mieści się w normie, ale w regulaminie nie można zmienić wynikających z ustawy zasad podmiotowych odpowiedzialności. Te zaś nie dotyczą mieszkańców – zaznacza ekspert.
Maciej Kiełbus zwraca uwagę na możliwe konsekwencje wpisania do regulaminu zerowej tolerancji na zanieczyszczenie odpadów.
– Jeśli spółdzielnia będzie stale ponosiła opłatę podwyższoną, może się okazać, że część właścicieli przestanie zbierać selektywnie odpady, skoro i tak ponoszą opłatę podwyższoną – podkreśla.
Daniel Chojnacki tłumaczy, że monitoring i świadkowie mogą mieć znaczenie tylko dla wewnętrznych rozliczeń w ramach wspólnoty czy spółdzielni. Pozwolą zidentyfikować winowajcę, choć opłatę sankcyjną poniosą i tak wszyscy mieszkańcy. ©℗

>>> Polecamy: Samorządy mają nadwyżkę. Rząd znacznie mniejszy deficyt, niż zakładał