Według agencji Reutera co najmniej 24 osoby zginęły, kiedy żołnierze otworzyli ogień do demonstrantów blokujących most w mieście Nasirija na południu Iraku. Wcześniej informowano o 14 zabitych. Źródła medyczne cytowane przez AFP przekazały, że zginęły 22 osoby, a nawet 180 osób zostało rannych. W mieście wprowadzono godzinę policyjną.

Cztery kolejne osoby zginęły w stołecznym Bagdadzie, gdzie siły bezpieczeństwa użyły ostrej amunicji i gumowych kul, by rozpędzić protestujących w pobliżu mostu Ahrar. 22 osoby zostały ranne.

Dzień wcześniej godzinę policyjną wprowadzono w położonym na północny zachód od Nasirii mieście Nadżaf (An-Nadżaf), gdzie demonstranci zaatakowali i podpalili budynek konsulatu Iranu.

Tymczasem irackie władze poinformowały w czwartek, że utworzyły "komórki kryzysowe", które będą wspólnie prowadzone przez cywilnych gubernatorów prowincji i dowódców wojskowych w celu stłumienia narastających niepokojów społecznych - wynika z oświadczenia armii.

Reklama

Protesty w Iraku - największe od upadku reżimu Saddama Husajna w 2003 roku - trwają od początku października. Ruch kontestacji przeciwko brakowi miejsc pracy i nieregularnym dostawom prądu i wody pitnej rozpoczął się 1 października w Bagdadzie, po czym zaczął ogarniać także południowe prowincje kraju. Protestujący wzywają do obalenia rządu i uciekają się do strajków, blokad dróg, portów i instalacji naftowych oraz do akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego.

Politycy i rządzący obwiniani są o chroniczną korupcję, blokującą odbudowę kraju po latach konfliktów religijnych i niszczycielskiej wojnie, w której pokonano dżihadystyczne Państwo Islamskie. Mimo wielkich rezerw ropy naftowej część ludności Iraku żyje w biedzie, z ograniczonym dostępem do czystej wody, elektryczności, opieki zdrowotnej czy edukacji. (PAP)

ndz/ akl/