Komentując w czwartek wyniki szczytu NATO w Londynie prasa zwraca uwagę, że Sojusz Północnoatlantycki, mimo różnicy zdań między krajami członkowskimi, pozostał jednością. Do sukcesów spotkania media zaliczają ustalenie wspólnego stanowiska wobec Chin.

Niemcy

Komentując w czwartek wyniki szczytu NATO w Londynie niemiecka prasa zwraca uwagę, że Sojusz Północnoatlantycki, mimo różnicy zdań między krajami członkowskimi, pozostał jednością. Do sukcesów spotkania media zaliczają ustalenie wspólnego stanowiska wobec Chin.

"29 szefów państw i rządów NATO jest zjednoczonych w sporze. Tak można podsumować spotkanie z okazji 70. rocznicy powstania Sojuszu" - pisze dziennik "Frankfurter Rundschau".

Zwraca uwagę jednocześnie, że należy dostrzegać nie tylko wiele kontrowersji, jak chociażby spór między USA i Europą o podział obciążeń w ramach Sojuszu, interwencja Turcji w Syrii, czy kłótnia między prezydentem USA Donaldem Trumpem i jego francuskim kolegą Emmanuelem Macronem na temat stosunków transatlantyckich, ale też punkty wspólne. Należy do nich m.in. określenie w deklaracji końcowej szczytu Chińskiej Republiki Ludowej jako wyzwania dla Sojuszu - podkreśla "FR".

Reklama

Również dziennik "Handelsblatt" zwraca szczególną uwagę na relacje z Państwem Środka. "Teraz jest to oficjalne: NATO uznaje Chiny za kraj, który może zagrozić bezpieczeństwu 29 państw członkowskich. W deklaracji londyńskiej Sojusz mówi w tym kontekście o +szansach i wyzwaniach+ oraz że są one wynikiem +większego wpływu+ Chin w polityce międzynarodowej. Oznacza to jednocześnie, że NATO nie dąży do otwartej konfrontacji z Pekinem i sygnalizuje gotowość do podjęcia dialogu" - analizuje gazeta.

Jej zdaniem Europejczykom udało się przeforsować swoje, bardziej łagodne sformułowania w deklaracji, co niekoniecznie musi podobać się Amerykanom. "Chiny są ważnym partnerem handlowym. Tak może pozostać. Będzie to jednak zależeć również od tego, czy Chiny nadal pozostaną autorytarnym państwem, czy też powrócą do polityki zbliżenia z wartościami wolności i demokracji poprzedników prezydenta Xi Jinpinga" - tłumaczy "Handelsblatt".

"Tagesspiegel" jest tymczasem zawiedziony ogólnymi wynikami spotkania w Londynie. "Obchody 70. rocznicy (powstania NATO) mogły być okazją do wyjaśnienia praktycznych korzyści, jakie płyną z istnienia Sojuszu, jak stawia czoło zewnętrznym zagrożeniom i buduje bezpieczeństwo". Ta szansa - według gazety - nie została wykorzystana. "Podobnie, jak rząd federalny nie wyjaśnił swoim obywatelom, dlaczego powinni wkrótce wydać 50 mld euro rocznie na obronę. Po latach milczenia powinno się jasno powiedzieć: istnieją takie i takie zagrożenia, musimy dysponować następującymi zdolnościami, aby z nimi walczyć, to jest wkład niemiecki i to jest koszt. Po to, żeby zachować pokój" - postuluje berlińska gazeta.

Dziennik "Mitteldeutsche Zeitung" z Saksonii-Anhalt podsumowuje, że największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Niemiec byłby rozpad sojuszy. "Bez UE bylibyśmy załatwieni ekonomicznie. Bez NATO stalibyśmy się bezbronnym państwem między potęgami światowymi - USA, Rosją i Chinami. Nie wszyscy to rozumieją po 70 latach pokoju. Jubileusz NATO był pod tym względem cennym momentem. Przypomniał, że na szczęście relacje między nami są całkiem w porządku. Warto się starać, aby tak pozostało" - apeluje gazeta.

Czechy

Na utrzymanie jedności NATO i podjęcie kwestii stosunku Sojuszu do Chin zwracają uwagę czeskie media w czwartek, nazajutrz po zakończeniu szczytu NATO w Londynie. Podkreślono wypowiedź prezydenta Milosza Zemana, że wojska Sojuszu muszą zostać w Afganistanie.

W relacjach i komentarzach ze szczytu zwrócono uwagę m.in. na to, że w Londynie udało się przekonać Turcję do wycofania zastrzeżeń w sprawie zwiększenia bezpieczeństwa Polski oraz państw bałtyckich, nie określając sił kurdyjskich walczących w Syrii mianem "terrorystów".

Agencja CTK napisała, że uczestniczący w szczycie czescy ministrowie obrony Lubomir Metnar i spraw zagranicznych Tomasz Petrziczek uznali, że spotkanie przywódców państw NATO doprowadziło do spadku napięcia i pokazało jedność Sojuszu Północnoatlantyckiego. Szef czeskiego MSZ jest zdania, że należy dyskutować o przyszłości NATO. Uważa też, że ministrowie spraw zagranicznych, pod kierownictwem sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, powinni prowadzić dyskusję o wzmocnieniu "politycznego wymiaru" Sojuszu.
Media zwróciły również uwagę na wypowiedź prezydenta Zemana ze szczytu na temat terroryzmu i opowiedzenie się przez niego za pozostaniem sił NATO w Afganistanie. Podkreślono także opinię Zemana, że Amerykanie, którzy prowadzą rokowania z talibami, nie powinni ufać przedstawicielom tego ruchu.

W komentarzach zwrócona także uwagę na próbę określenia stosunku NATO do Chin. Dziennik "Mlada Fronta Dnes" w analizie zatytułowanej "NATO się waha: czy Chiny będą drugim ZSRR?" stwierdza m.in., że Sojusz "zaczął się budzić" i widzi, że ChRL przestała być papierowym tygrysem, a staje się silnym i niebezpieczniejszym przeciwnikiem, który przechyla globalną równowagę na swoją stronę. Autor tekstu Ladislav Kryzanek konstatuje, że NATO "przynajmniej stara się nazwać niebezpieczeństwo, co może być dobrym początkiem".
"Lidove Noviny" podkreślają, że w interesie Europy i Czech jest zachowanie Sojuszu jak najdłużej, ale trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nie jest on wieczny. "Wieczne za to jest pytanie, jak zapewnić sobie obronę". "Nasze bezpieczeństwo zaczyna się u nas" - napisał w "LN" szef prawicowego thing tanku Instytut Obywatelski Roman Joch.

Szwecja

Gazeta "Svenska Dagbladet" pisze w czwartek, że na jubileuszowym szczycie w Londynie "naciskane NATO znalazło drogę naprzód". "Wszystko inne byłoby katastrofą dla sojuszu" - stwierdza komentator szwedzkiego dziennika.

"Svenska Dagbladet" zauważa także milczenie prezydenta USA Donalda Trumpa, który zrezygnował z konferencji prasowej i wcześniej wrócił do kraju. "Na poprzednich szczytach NATO ostatnie słowo należało do prezydenta USA. Tym razem na Twitterze Trump poinformował, że już wystarczająco dużo mówił w Londynie" - czytamy w komentarzu.
W podobnym tonie pisze gazeta "Dagens Nyheter", która w korespondencji z Londynu docenia ustalenia szczytu. Dziennik krytykuje jednak przebieg samego spotkania. "Szczyt NATO miał wyglądać harmonijnie, aby przykryć znane kontrowersje między USA, Francją oraz Turcją, a skończył się na wcześniejszym wyjeździe Trumpa oraz rzekomych żartach innych przywódców na jego temat" - podkreśla dziennik.

Rosja

Pytanie, dokąd zmierza NATO, pozostało bez odpowiedzi po szczycie Sojuszu w Londynie - ocenia w czwartek rosyjski dziennik "Kommiersant". "Izwiestija" zaznaczają, że Rosja została wymieniona wśród zagrożeń, ale oceniają, że wynika to w dużej mierze "z inercji".

W korespondencji z Londynu "Kommiersant" relacjonuje, że przywódcy 29 państw NATO na spotkaniu w środę "w ciągu trzech godzin próbowali uregulować nagromadzone rozbieżności". Deklarowany przez nich wspólny cel Sojuszu "w pewnym stopniu udało im się udowodnić", ponieważ Turcja zrezygnowała z blokowania planu obrony NATO dla państw bałtyckich i Polski. Niemniej, "pytanie o to, dokąd zmierza NATO pozostało po spotkaniu bez odpowiedzi" - ocenia rosyjski dziennik.

"Kommiersant" zwraca uwagę, że sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg na konferencji prasowej w odniesieniu do Rosji "nie wspomniał ani o konflikcie w Donbasie, ani o Krymie", a jedynie o konieczności rozmów na temat kwestii związanych z kontrolą zbrojeń. "Na końcowej konferencji prasowej ani razu nie zabrzmiało słowo +Ukraina+" - podkreśla moskiewski dziennik.

Uzgodnienie planu obrony dla państw bałtyckich i Polski gazeta uważa za "bodajże jedyną nowość" wśród rezultatów spotkania przywódców państw Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Kraje NATO określiły zagrożenia dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego i Rosja znalazła się na tej liście, "mimo deklaracji liderów Francji i USA, którzy wzywali do rozpoczęcia dialogu z Moskwą" - podkreślają "Izwiestija". Powołując się na opinię ekspertów dziennik ocenia zarazem, że "deklarowanie +zagrożenia rosyjskiego+ odbywa się w dużym stopniu siłą inercji". Przy czym - jak wskazuje gazeta - między NATO i Rosją istnieją "obiektywne rozbieżności umacniane od 2014 roku przez kryzys ukraiński".

Zdaniem "Izwiestii" kraje NATO w sposób "całkowicie różny" postrzegają współpracę z Rosją. "Podczas gdy kraje wschodnioeuropejskie proszą sojuszników o wzmocnienie ich granic (...), to główni uczestnicy Sojuszu zaczęli mówić o dialogu z Moskwą" - podkreśla dziennik, wymieniając przywódców Francji i USA, Emmanuela Macrona i Donalda Trumpa.

Gazeta zaznacza, że w oświadczeniu końcowym dotyczącym zagrożeń dla bezpieczeństwa padają słowa o "agresywnych działaniach Rosji" i dopiero potem wymienione jest zagrożenie terrorystyczne. Jednakże NATO przejawia już wobec Rosji "pewną inercję" - zastrzegają "Izwiestija".

Politolog Iwan Timofiejew z państwowego think tanku Rosyjskiej Rady Spraw Międzynarodowych ocenia, że dla NATO "Moskwa jest przeciwnikiem bardziej zrozumiałym i oczywistym niż abstrakcyjne zagrożenie terrorystyczne". Ostatecznie - dodaje ekspert - "Sojusz tworzony był w celu powstrzymywania Związku Sowieckiego, a nie w celu walki z terrorystami".

Hiszpania

Media w Hiszpanii, obszernie komentując w czwartek zakończony dzień wcześniej szczyt NATO, twierdzą, że Sojusz Północnoatlantycki "wreszcie" dostrzegł potęgę militarną Chin. Odnotowują, że Państwo Środka zaczęło być traktowane przez NATO jako poważne zagrożenie.

Obecni w Londynie korespondenci hiszpańskiej telewizji publicznej TVE uważają, że pomimo poważnych i "niedających się już ukryć" podziałów między członkami NATO, Sojusz Północnoatlantycki w dalszym ciągu posiada zdolność podejmowania decyzji.

"To był bardziej szczyt partnerów, którzy nie do końca się wzajemnie rozumieją, niż jednolitej organizacji. Pomimo różnic jednak cel Sojuszu Północnoatlantyckiego jest ten sam: bronić się przed wspólnymi zagrożeniami" - oceniła telewizja.

TVE odnotowuje trudny dialog NATO z Rosją oraz fakt, iż Sojusz nie zmienia swojego stanowiska wobec Kremla, "wciąż uważając go za zagrożenie".

Zarówno TVE, jak i dziennik "El Pais" zwracają uwagę, że po raz pierwszy Chiny zostały uznane przez członków NATO za potęgę militarną, która może stanowić dla niego poważne zagrożenie. Madrycka gazeta dostrzega jednak, że nawet pomimo klarownych deklaracji sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga o zagrożeniu płynącym ze strony Pekinu, rząd Hiszpanii ma wątpliwości w tej sprawie.

"Będzie trzeba jeszcze dobrze rozważyć, czy Chiny to dziś partner czy już rywal, ze szczególnym uwzględnieniem kwestii technologicznych" - powiedział "El Pais" anonimowy przedstawiciel rządu Hiszpanii, obecny na londyńskim szczycie.

Gazeta wskazuje, że choć podczas szczytu NATO w Warszawie w 2016 roku przyjęto zasadę zapraszania na tego typu wydarzenia przedstawicieli innych instytucji, m.in. unijnych, to w Londynie członkowie Sojuszu spotkali się tylko we własnym gronie.

Także dziennik "El Mundo" zauważył "niespodziewane" wskazanie przez NATO na zagrożenie płynące ze strony Chin. Zaskoczenie u dziennikarzy madryckiej gazety wywołuje nie tyle wiedza o sile Pekinu, co forma, w jakiej Sojusz zakomunikował o tym światu, umieszczając w końcowej deklaracji ze szczytu wzmiankę o "rosnących wpływach Chin". Dziennik odnotowuje, że dosłowne wskazanie na Chiny jako zagrożenie pokazuje, że NATO się zmienia, "po kilku dekadach dwuznacznej i kontrolowanej retoryki i mało konkretnych komunikatów".

Włochy

Londyński szczyt NATO był trudny, ale nie aż tak, jak się obawiano - ocenia w czwartek włoska prasa. Zauważa, że w jego trakcie między przywódcami krajów nie zabrakło osobistych ataków, co skłoniło prezydenta USA Donalda Trumpa do wcześniejszego wyjazdu.

Różnice stanowisk były wyraźne, było trudno, ale jednak nie aż tak, jak się obawiano; w czasie spotkania było mniej antagonizmu niż wynikało z wcześniejszych deklaracji - ocenia "La Stampa".

I zauważa, że przez większość czasu Trump był "zdyscyplinowany" i "odkrył, że NATO przydaje się USA". Turyńska gazeta odnotowała, że prezydent Stanów Zjednoczonych "obraził się" na premiera Kanady Justina Trudeau, który podczas przyjęcia w Pałacu Buckingham żartował z niego, rozmawiając z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, brytyjskim premierem Borisem Johnsonem i premierem Holandii Markiem Rutte. W komentarzu zaznacza się, że właśnie z tego powodu Trump odwołał swoją konferencję prasową.

Relacjonując obrady, dziennik zaznaczył, że "Macron wskazywał, że Sojusz musi zadać sobie pytanie, czemu służy, dlaczego za bardzo koncentruje się na finansach a za mało na strategii". Zdaniem Macrona potrzebna jest "rewizja" działania NATO, a Europa powinna bronić się sama - dodała "La Stampa".

Jak zauważyła gazeta, "Boris Johnson ograniczył się do pełnienia roli gospodarza, potwierdzając znaczenie Sojuszu i starając się we wszelki możliwy sposób nie dopuścić do tego, by Trump ingerował ze swoją kampanią wyborczą".

Za przełomowe wydarzenie rocznicowych obrad NATO w Londynie autor komentarza uznał to, że po raz pierwszy w ich historii mówiono o Chinach w kontekście zapewnienia bezpieczeństwa państwom członkowskim. Gazeta przytoczyła słowa sekretarza generalnego Sojuszu Jensa Stoltenberga, który ostrzegł, że Pekin dysponuje pociskami, które mogą uderzyć w Europę i USA. W związku z tym wyraził opinię, że należy zaprosić Chiny do negocjacji na temat mechanizmów globalnej kontroli zbrojeń, które dotąd były skoncentrowane na Rosji.

"La Repubblica" w tytule relacji w Londynu podkreśla: "Potyczki w NATO. Przywódcy śmieją się z Trumpa". Dodaje, że prezydent USA zaatakował premiera Kanady, nazywając go "dwulicowym", i opuścił wcześniej spotkanie. Rzymska gazeta kładzie nacisk na to, że obrady upłynęły pod znakiem podziałów.

"Na koniec wszystko schowano pod dywan przesłodzonej deklaracji końcowej i dobrych intencji" - podsumowuje. Dziennik zadaje następnie pytanie: "Ale jak długo członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego będą zjednoczeni?". Jak podkreśla, "pozostają poważne tarcia" między państwami.

Jako najważniejsze wymienia stanowisko Turcji, która groziła zawetowaniem planu obrony republik bałtyckich przed Rosją, jeśli ugrupowania kurdyjskie nie zostaną uznane za terrorystyczne. Propozycja ta w całości przepadła - przypomina gazeta. Nie wspomina, że plan obrony dotyczy także Polski.

Portugalia

Portugalskie media wskazują, że zakończony w środę szczyt NATO w Londynie przyniósł wątpliwości co do stosunku Sojuszu Północnoatlantyckiego wobec Rosji. Stawiane jest pytanie, czy “odwieczny” wróg wciąż jest rywalem.

Publiczna telewizja RTP szeroko komentuje w czwartek londyński szczyt wskazując, że na 70-lecie NATO jego członkowie zmienili prawdopodobnie stosunek do największego zagrożenia, jakim była dotychczas Moskwa.

Komentatorzy RTP wskazują, że wątpliwości co do stanowiska Sojuszu wobec Rosji mogą wynikać z zamieszczonej w deklaracji końcowej ze szczytu wzmianki o Chinach. “To sprawia, że Moskwa może przestać być już postrzegana jako rywal” - odnotowują.

Dziennikarze RTP oraz telewizji SIC wskazują na próby ocieplania relacji między NATO a Rosją w ostatnich latach, pomimo rosyjskiej inwazji na Gruzję i Ukrainę. Odnotowują, że prezydenci Francji i Turcji, Emmanuel Macron i Recep Tayyip Erdogan, także zabiegają dziś o bliskie stosunki z Rosją, a podobne odczucia ma też kilku innych przywódców państw członkowskich Sojuszu.

“Wniosek ze szczytu w Londynie płynie taki, że Sojusz Północnoatlantycki będzie próbował określić się na nowo, wskazać sens swojego istnienia i swoje cele. Musi zobaczyć kto jest jego przyjacielem, a kto wrogiem” - oceniła telewizja RTP.

Portugalscy komentatorzy spodziewają się, że w najbliższym czasie NATO będzie poszukiwać kilku regionalnych partnerów i dążyć do zacieśniania z nimi relacji. Twierdzą, że nowi sojusznicy zostaną wybrani prawdopodobnie w regionie Bliskiego Wschodu, niektórych części Azji oraz w Afryce.

Z kolei wydawany w Lizbonie dziennik “Publico” wskazuje, że zakończony w środę szczyt NATO dowiódł nie tyle licznych wewnętrznych podziałów, co zmęczenia członków Sojuszu swoi towarzystwem i wspólnym negocjowaniem kwestii bezpieczeństwa.

“Publico” wskazuje, że nieprzypadkowo właśnie teraz przerwany został cykl dorocznych spotkań państw członkowskich. “Przywódcy NATO wcisnęli przycisk z napisem +Pauza+ i spotkają się dopiero w 2021 roku. Chwilę wcześniej udało im się przezwyciężyć podziały i podpisać deklarację o jedności i współpracy” - podsumował londyński szczyt “Publico”.

Chiny

Szczyt NATO w Londynie przebiegł w atmosferze podziałów i kontrowersji; po raz pierwszy poruszono kwestię ChRL, ale USA nie udało się przekonać innych krajów, by widziały w Chinach tylko zagrożenie – oceniają w czwartek media komunistycznej ChRL.

Zgodnie z przewidywaniami jubileuszowy „szczyt jedności” zmienił się w „szczyt podziałów”, ale sprzeczki pomiędzy uczestnikami były nawet gwałtowniejsze niż oczekiwano – ocenia w komentarzu oficjalna chińska agencja prasowa Xinhua, wymieniając przy tym prezydentów USA Donalda Trumpa, Francji Emmanuela Macrona i Turcji Recepa Tayyipa Erdogana.

Chińskie media podkreślają szczególnie kontrowersje wokół wypowiedzi Macrona o „śmierci mózgu” Sojuszu, a także naciski Trumpa na innych członków NATO, by zwiększyli wydatki na wojsko do poziomu co najmniej 2 proc. PKB.

Państwowy dziennik „Huanqiu Shibao” twierdzi, że większe zainteresowanie od deklaracji końcowej ze szczytu wzbudziło nagranie z wtorkowego bankietu w Pałacu Buckingham, na którym premier Kanady Justin Trudeau w rozmowie z innymi przywódcami „żartował sobie z Trumpa”. Amerykański przywódca nazwał potem kanadyjskiego premiera „dwulicowym”.

W deklaracji końcowej odnotowano, że „rosnące wpływy Chin” na arenie międzynarodowej tworzą „zarówno szanse, jak i wyzwania, z którymi musimy zmierzyć się wspólnie jako Sojusz”. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podkreślił na konferencji prasowej, że przywódcy po raz pierwszy podjęli na szczycie temat Chin i uzgodnili, że muszą zachęcić ten kraj do udziału w uzgodnieniach dotyczących kontroli zbrojeń.

Hongkoński dziennik „South China Morning Post” podał, powołując się na anonimowe źródło dyplomatyczne z Europy Środkowo-Wschodniej, że USA i „mniejsze kraje europejskie” wspólnie starały się o to, by na szczycie pojawił się temat Chin. Według tego źródła małe kraje regionu coraz wyraźniej odczuwają „obecność Chin”.

„Huanqiu Shibao” ocenia natomiast, że „USA ewidentnie starały się skierować uwagę innych krajów w stronę związanych z Chinami +wyzwań+, ale państwa europejskie najwyraźniej zupełnie tego nie kupiły”.

Wcześniejsze doniesienia sugerowały, że USA będą na szczycie NATO naciskały na sojuszników, by wykluczyły chińskie firmy z budowy nowych sieci komórkowych 5G, ale „wspólne oświadczenie pokazuje, że te próby zakończyły się niepowodzeniem” - twierdzi chińska gazeta. Władze USA oceniały, że używanie sprzętu chińskiej firmy Huawei w sieciach 5G jest ryzykowne z punktu widzenia bezpieczeństwa danych.

W deklaracji ze szczytu napisano, że NATO i wchodzące w jego skład państwa zobowiązały się do zapewnienia bezpieczeństwa komunikacji, w tym sieci 5G, i uznały konieczność polegania na „bezpiecznych i odpornych systemach”. Zapis ten znalazł się w tym samym punkcie, co wzmianka o „szansach i wyzwaniach” związanych z Chinami.

„W oświadczeniu bynajmniej nie zabroniono jednak używania produktów Huawei, jak życzyły sobie tego Stany Zjednoczone. Jedna z niemieckich stacji telewizyjnych podała, że mimo amerykańskiej presji, ważne europejskie kraje, takie jak Niemcy i Francja, nie chciały uznać Chin za +przeciwnika+ ani +zagrożenie+ dla NATO” - twierdzi chiński dziennik.

Francja

Nigdy tak wiele kwestii nie dzieliło sojuszników w NATO, jak podczas ostatniego szczytu w Londynie w 70. rocznicę utworzenia Sojuszu – piszą w czwartek francuskie gazety, wskazując, że podziały zademonstrowali prezydenci Francji Emmanuel Macron i USA Donald Trump.

"Szczyt NATO był okazją do +werbalnej konfrontacji+ między prezydentami Macronem i Trumpem" - ocenia w czwartek "Le Monde" w artykule na pierwszej stronie. Pozostałe gazety swoje analizy dotyczące szczytu zamieszczają na dalszych stronach.

Francuskie media zdominował w czwartek strajk generalny i tematy natowskie zeszły na dalszy plan.

"Trump wyśmiewał słabości ekonomiczne Francji" - podkreśla "Le Monde", wskazując na główne punkty sporne londyńskiego spotkania przywódców NATO: finansowanie budżetu, ocenę działań Turcji w Syrii i obecną sytuację związaną z Państwem Islamskim (IS).

"W wywiadzie dla brytyjskiego tygodnika +The Economist+ prezydent Trump wytknął Francji wysoki wskaźnik bezrobocia, słabość ekonomiczną i zaatakował prezydenta Macrona za jego stwierdzenie o +śmierci mózgowej NATO+" - przypomina "Le Monde". I w tym kontekście zwraca uwagę na słowa Trumpa, że "żadne państwo nie potrzebuje NATO tak bardzo, jak Francja".

Dziennik przytacza następnie odpowiedź Macrona udzieloną Trumpowi, że Francja i USA "nie mają wspólnej definicji terroryzmu" i dlatego należy zdefiniować wspólne zagrożenia i określenia, w którym kierunku powinien podążać Sojusz Północnoatlantycki.

Francuskie media podkreślają, że sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg "próbował łagodzić różnice i spory" pomiędzy sojusznikami. Dziennik "Le Figaro" przypomniał treść wywiadu, którego Stoltenberg udzielił przed szczytem "Rzeczpospolitej", zapewniając Polskę o solidarności w razie zagrożenia i o przestrzeganiu art. 5 traktatu NATO.

Francuskie dzienniki nie odnotowały natomiast rozmowy prezydentów Macrona i Andrzeja Dudy podczas szczytu; informację tę przekazała jedynie AFP.

Dziennik "Les Echos" zwraca uwagę, że "NATO stoi przed wyzwaniem ze strony chińskiej potęgi". I z zadowoleniem konstatuje, że 29 krajów członkowskich określiło Chiny jako "nowe wyzwanie" dla Sojuszu Północnoatlantyckiego, choć nie "jako wroga". Gazeta zauważa, że Macron wezwał sojuszników do rozpoczęcia strategicznej debaty na temat przyszłości Sojuszu oraz zagrażającym mu Chinom.

Francuskie dzienniki wskazują, że "Trump chce iść na wojnę handlową z Europą" z powodu próby opodatkowania przez Europę amerykańskich gigantów internetowych. Media francuskie oskarżyły premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona o "chowanie się za kampanią wyborczą" i brak konkretnego stanowiska wobec polityki amerykańskiego prezydenta. Johnson potwierdził konieczność respektowania zawartej w art. 5 zasady +jeden za wszystkich, wszyscy za jednego+, jednak nie wszystkie dwuznaczności wobec Ankary w tej kwestii zostały usunięte" - pisze "Les Echos".

"Le Figaro" wybija stanowisko Macrona w sprawie zwalczania terroryzmu w Afryce Północnej, tradycyjnej strefie wpływów Francji. "Prezydent, nie otrzymawszy wszystkich wyjaśnień o strategiczną orientacje NATO, o które prosił, skorzystał ze szczytu w Londynie, aby prowadzić bilateralne rozmowy z sojusznikami na ten temat" - podkreśla dziennik. Macron ogłosił, że 16 grudnia we francuskim mieście Pau odbędzie się szczyt z krajami regionu Sahelu: Mali, Burkina Faso, Mauretanią, Czadem i Nigrem.

>>> Czytaj też: Światowa gospodarka tonie w długach. To uzależnienie, z którego ciężko się wyrwać