„Nie jestem chłopaczkiem, który 3,4,5 lat popracował jako prezydent. Nie zamierzam przekreślać wszystkiego, co zrobiłem razem z wami, ze społeczeństwem, tworząc suwerenne, niepodległe państwo. (…) Za moich rządów tego nie będzie nigdy. To jest nasz kraj” – powiedział w czwartek Łukaszenka, zwracając się do parlamentarzystów mijającej i rozpoczynającej się kadencji.

Jednocześnie podkreślił, że „trzeba mieć głowę na karku i nie dać nawet pretekstu, by ktoś chciał Białoruś zmusić do padania na kolana”.

W piątek i sobotę w Rosji mają się odbyć rozmowy dotyczące pogłębienia integracji obu krajów: 6 grudnia mają się spotkać premierzy, dzień później – prezydenci.

Łukaszenka powiedział, że negocjacje, które dotyczą „spraw czysto gospodarczych”, są na końcowym etapie, jednak wciąż pozostały nierozwiązane najważniejsze kwestie.

Reklama

„O jakiej dalszej integracji może być mowa, jeśli ciągle nie mamy porozumienia na temat dostaw gazu ziemnego (Białoruś i Rosja dotąd nie uzgodniły dostaw surowca od 1 stycznia 2020 roku - PAP). Nasze rządy zawaliły te rozmowy i to nie z winy białoruskiego rządu. Niedługo Nowy Rok, a nie mamy umowy na temat dostaw i cen gazu” – podkreślił.

„Nie ma ustaleń w sprawie ropy. Nawet elementarna sprawa dotycząca +brudnej ropy+ (w kwietniu zanieczyszczona ropa z Rosji trafiła do rurociągu Przyjaźń, za co Białoruś domaga się odszkodowania - PAP) my liczymy, załatwiamy, a oni udają, że tej brudnej ropy nie było. Przecież u nas upadł PKB głównie z powodu problemów z ropą” – mówił Łukaszenka. Przypomniał także, że Rosja blokuje dostęp białoruskich towarów do swojego rynku.

Łukaszenka zapewniał, że „nikt nigdy nie podpisze dokumentów, które by zaszkodziły Białorusi”.

Nawiązał do doniesień służb specjalnych, które informują, że „piąta kolumna” planuje akcje protestu w związku z tym, że państwo jakoby rezygnuje z niepodległości.

Chodzi zapewne o alarmistyczne apele opozycji, która widzi w planowanych rozmowach z Rosją zagrożenie dla suwerenności kraju.

Jak twierdził białoruski lider, „dzisiaj nie ma mowy w rozmowach z Rosją o polityce, dyplomacji, itd.”. „Jeśli ktoś się martwi, że jutro będzie wspólny parlament, to nawet mowy nie ma. Jeśli ktoś się martwi, że będzie inny prezydent niż Łukaszenka - tzn. teraz, bez wyborów - to też się nie przejmujcie” – oświadczył.

Jednocześnie Łukaszenka podkreślił, że pomimo trudności w rozmowach i sporów Rosja i Białoruś „pozostaną sojusznikami”. „Białoruś jest w tym dialogu nastawiona na konstruktywną współpracę, ale najważniejszy warunek to równoprawne warunki” – dodał.

Według Łukaszenki „na prezydenta (Rosji Władimira) Putina są wywierane ogromne naciski”. „I to przez ludzi z bliskiego otoczenia, antybiałoruskiego” – wskazał.

Od grudnia 2018 roku Moskwa otwarcie naciska na „pogłębianie integracji” z Mińskiem i uzależnia dalsze gospodarcze wsparcie od realizacji zapisów umowy o powstaniu państwa związkowego z 1999 roku, które przewidują m.in. utworzenie wspólnych instytucji państwowych.

Premierzy obu krajów we wrześniu parafowali wstępny program działań w ramach integracji, który nie został dotąd upubliczniony. Ma on zostać uzupełniony o 31 map drogowych w różnych sektorach, a następnie cały pakiet dokumentów mają podpisać prezydenci Rosji i Białorusi. Plany integracyjne niepokoją wielu ekspertów, środowiska niezależne i opozycyjne w Mińsku.

>>> Czytaj też: Białoruska opozycja: podpisanie porozumienia z Rosją zagraża naszej niepodległości