SN dokonał syntetycznego i klarownego podsumowania tego, co od czterech lat dzieje się w wymiarze sprawiedliwości. Kierując się wskazówkami zawartymi w listopadowym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, krok po kroku wyjaśnił, dlaczego zmiany wdrożone przez ekipę rządzącą są niebezpieczne dla obywateli. Ujmując to najprościej, jak się da: odbierają im prawo do sądu. Sądu niezależnego od wpływów politycznych. Bohdan Bieniek, sędzia sprawozdawca, precyzyjnie wytłumaczył, co skłoniło SN do dokonania takiej właśnie oceny. W uzasadnieniu orzeczenia była mowa zarówno o tym, w jaki sposób powołana została obecna KRS, jak i o jej obecnej działalności. Podkreślono, że to Sejm wybrał sędziów do rady, w efekcie czego aż 23 z 25 członków organu, który ma bronić niezależności sądów i niezawisłości sędziów przed zakusami władzy ustawodawczej i wykonawczej, zostało powołanych właśnie przez którąś z tych dwóch władz. Sędzia sprawozdawca zwrócił też uwagę na nieprawidłowości, jakie pojawiły się w procedurze wyłaniania sędziowskiej części KRS. Poruszył więc wątpliwości związane z wycofaniem przez kilku sędziów poparcia dla jednego z kandydatów do rady, a także zaznaczył, że listy poparcia podpisywały osoby będące w pewien sposób zależne od kandydata. Wreszcie SN wytknął KRS, że nie wypełnia dziś swoich podstawowych obowiązków. Dowodem na to ma być m.in. fakt, że w ciągu niemal dwóch lat działalności nie zajęła ani jednego stanowiska i nie podjęła ani jednej uchwały dotyczącej narastającej fali postępowań dyscyplinarnych wytaczanych sędziom za ich działalność orzeczniczą. Konkluzja: KRS nie jest organem niezależnym od władzy ustawodawczej i wykonawczej.
SN nie pozostawił także suchej nitki na Izbie Dyscyplinarnej. I w tym przypadku powiedział jasno, że nie można tego tworu uznać za niezależny. Co wynika zarówno z okoliczności faktycznych, jak i prawnych. Do tych pierwszych należą powiązania towarzyskie między sędziami zasiadającymi w Izbie Dyscyplinarnej a przedstawicielami władzy wykonawczej. Do tych drugich zaliczyć trzeba przede wszystkim to, że cała nowa izba została obsadzona osobami powołanymi przez KRS. A jak już wiemy, ta ostatnia, zdaniem SN, nie jest organem niezależnym.
Jakie przełożenie na rzeczywistość będzie miał wczorajszy wyrok? Jeżeli chodzi o zmiany legislacyjne – zapewne żadne. Można zaryzykować tezę, że obecna ekipa rządząca nie będzie zainteresowana wygaszaniem – pod dyktando SN – dwóch organów, które były kluczowym elementem „reformy” sądownictwa oraz miały odegrać sztandarową rolę w jej kontynuowaniu. A to oznacza jedno: rozdźwięk w wymiarze sprawiedliwości będzie nadal się powiększać. Tyle tylko, że po wyroku SN proces może nabrać zawrotnego tempa.
©℗
Reklama