Tworzenie korytarzy ratunkowych przez kierowców na drogach szybkiego ruchu zwiększa szanse na przeżycie poszkodowanych nawet o 40 proc. - mówi w rozmowie z PAP powołując się na zagraniczne analizy rzecznik prasowy Instytutu Transportu Samochodowego Mikołaj Krupiński.

W piątek weszła w życie nowelizacja Prawa o ruchu drogowym, która wprowadza obowiązek tworzenia tzw. korytarzy życia - samochody jadące w korku na sąsiadujących pasach mają między sobą utworzyć przestrzeń pozwalającą na przejazd samochodów ratowniczych. Nowe przepisy mają zapewnić krótszy czas przejazdu służb ratowniczych do poszkodowanych.

Nowela wprowadza również obowiązek jazdy "na suwak" - co ma doprowadzić do zmniejszenia korków i poprawy bezpieczeństwa w przypadku wykonywania manewru zmiany pasa ruchu, kiedy na jezdni z co najmniej dwoma pasami w jednym kierunku, jeden z nich się kończy.

Jak zaznaczył w rozmowie z PAP Mikołaj Krupiński, rzecznik Instytutu Transportu Drogowego, powołując się na zagraniczne analizy, tworzenie korytarzy ratunkowych przez kierowców znajdujących się na drogach szybkiego ruchu zwiększa szanse na przeżycie poszkodowanych nawet o 40 proc.

"Szacuje się także, że korytarz życia skraca czas dotarcia służb ratunkowych do ofiar o ok. 8 minut. Skuteczność ich stosowania jest zatem bezdyskusyjna. Dlatego w wielu europejskich krajach, jak Niemcy, Czechy, Austria, Słowenia, czy Szwajcaria tworzenie korytarzy życia jest uregulowane w prawie drogowym i egzekwowane surowymi mandatami" - powiedział Krupiński.

Reklama

Zapytany o to, jak nowe przepisy wpłyną na bezpieczeństwo w ruchu drogowym podkreślił, że będzie to można stwierdzić "dopiero za jakiś czas, np. rok po wprowadzeniu przepisów".

"Nie ulega jednak wątpliwości, że z punktu widzenia bezpieczeństwa nowe regulacje wydają się potrzebne, szczególnie usankcjonowanie zasad tworzenia korytarzy ratunkowych. Przykłady niefrasobliwego zachowania niektórych kierowców na drogach szybkiego ruchu są dobitnym argumentem, że w tej materii potrzebne jest nie tylko nowe prawo, ale i edukacja" - podkreślił.

Krupiński zauważa również, że jazda "na suwak" jest jednym ze sposobów ograniczenia korków w miejscach, gdzie występują zwężenia drogi. "Zasada naprzemiennego wjazdu po jednym pojeździe z każdego pasa upłynnia ruch i sprawia, że nie tworzą się zatory. W praktyce oznacza to również lepsze wykorzystanie przez samochody pasa, który zanika" - ocenia.

Dodaje, że "aby pojazdy poruszały się w idealnej harmonii, niczym suwak błyskawiczny, potrzebna jest dyscyplina i współpraca wszystkich kierujących". "Wprowadzenie nowego przepisu nie jest zatem rewolucją, raczej zaszczepieniem nawyku tym kierowcom, którzy do tej pory nie stosowali tej partnerskiej zasady w ruchu drogowym" - podkreślił.

Zgodnie z nowymi przepisami w razie zwiększenia natężenia ruchu utrudniającego przejazd pojazdów uprzywilejowanych, szczególnie ratowniczych, kierujący poruszający się drogą z dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku będą mieli obowiązek zjechać odpowiednio jak najbliżej lewej i prawej krawędzi jezdni. Gdy pasów w jednym kierunku jest więcej, kierowcy poruszający się lewym skrajnym pasem mają obowiązek zjechać na lewo, a poruszający się pozostałymi pasami - na prawo.

Nowe przepisy wprowadzają też rozwiązanie dotyczące kolejności przejazdu samochodów w warunkach znacznego zmniejszenia prędkości poruszania się pojazdów, gdy kończy się przynajmniej jeden pas ruchu. Wtedy kierowcy mają kontynuować jazdę naprzemiennie wpuszczając przed siebie jeden pojazd.

>>> Czytaj też: "Korytarze życia" i jazda "na suwak". Od dziś wchodzą w życie nowe przepisy drogowe