Kilka tysięcy ludzi zgromadził w niedzielę wiec pod hasłem „Czerwone linie dla Zełenskiego” na Majdanie Niepodległości w Kijowie, którego uczestnicy ostrzegli prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego przed ustępstwami wobec Rosji na szczycie w Paryżu.

W poniedziałek odbędzie się tam spotkanie przywódców państw tzw. czwórki normandzkiej: Francji, Niemiec, Ukrainy oraz Rosji, którzy będą dyskutowali o uregulowaniu konfliktu w Donbasie na wschodzie Ukrainy.

Konflikt zbrojny między siłami rządowymi, a wspieranymi przez Moskwę separatystami, który toczy się w tym regionie od ponad pięciu lat, pochłonął ponad 13 tysięcy istnień ludzkich. Prezydent Zełenski zamierza doprowadzić do jego zakończenia, jednak protestujący na Majdanie obawiają się, że stanie się to kosztem interesów narodowych.

„Żadnych kompromisów” i „Nie dla kapitulacji” - głosiły napisy na przyniesionych przez ludzi, własnoręcznie wykonanych plakatach.

„Nie podoba mi się obecna polityka ukraińskich władz. Przychodząc tutaj chcę pokazać, że jestem przeciwko jakimkolwiek negocjacjom z Rosją do czasu, gdy całkowicie nie opuści ona naszego terytorium” - powiedział PAP mężczyzna, który przedstawił się jako Iwan.

Reklama

„Jeśli Zełenski zdradzi nas w Paryżu po raz kolejny wyjdziemy na Majdan. Jesteśmy w tym doświadczeni” - dodała towarzysząca mu kobieta.

Akcja odbyła się w niedzielę po południu i trwała kilka godzin. Zwołały ją parlamentarne ugrupowania opozycyjne: Europejska Solidarność byłego prezydenta Petra Poroszenki, Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko oraz Hołos (Głos) muzyka Swiatosława Wakarczuka.

Niektórzy uczestnicy wiecu zastrzegali, że nie przyszli do centrum Kijowa, by protestować bądź popierać działania tych czy innym polityków. „Nieważne, czy prezydentem jest Zełenski, czy Poroszenko; będąc w tym miejscu pokazujemy, że w tym kraju naród posiada własne stanowisko” - wyjaśnił PAP Wołodymyr z flagą Ukrainy na ramionach.

„Jestem tutaj, by władza zapamiętała, iż decyzje przez nią podejmowane, zapadają w imieniu całego społeczeństwa. Nie można dyskutować z człowiekiem, który zgwałcił twoją matkę. Uważam, że nie możemy iść na żadne porozumienia z (prezydentem Rosji Władimirem) Putinem, który nie ponosi żadnej odpowiedzialności za swoje zbrodnie” - oświadczył.

Kilka dni przed szczytem w Paryżu partie opozycyjne określiły granice, których przekroczenie - jak oceniły - przyniesie Ukrainie nieodwracalne szkody.

Oświadczyły, że Zełenski nie może zgodzić się na żadne kompromisy w sprawie integralności państwa, ani na jego federalizację. Nie może również iść na ustępstwa w sprawie dążeń Ukrainy do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.

„Żadnych politycznych działań, w tym wyborów na okupowanych obecnie terytoriach Donbasu do realizacji warunków dotyczących bezpieczeństwa oraz zakończenia okupacji, w tym wycofania rosyjskich wojsk, rozbrojenia nielegalnych formacji i odzyskania kontroli nad granicą (z Rosją)” - ostrzeżono we wspólnym dokumencie.

„Żadnych kompromisów odnośnie zakończenia okupacji i zwrotu Ukrainie Krymu. Żadnego wstrzymywania międzynarodowych procesów sądowych wobec Rosji” - oświadczyli szefowie trzech klubów parlamentarnych opozycji.

Przywódcy Francji, Niemiec, Ukrainy oraz Rosji spotkali się w sprawie konfliktu w Donbasie po raz pierwszy w Normandii w czerwcu 2014 roku. Ostatni szczyt czwórki normandzkiej miał miejsce w 2016 roku w Berlinie. Spotkanie, które zaplanowano w Paryżu w poniedziałek, będzie okazją do pierwszego osobistego kontaktu Zełenskiego z Putinem. Oprócz nich w spotkaniu wezmą udział kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron.