Opus Dei za tym stoi?
Za czym? Za Szymonem Hołownią?
Tak.
Nie, nie stoi za nim Opus Dei. Nie stoją jezuici, nie stoi Dominika Kulczyk. Bardzo szanuję pana profesora Grodzkiego, marszałka Senatu, ale zaskoczyła mnie jego wypowiedź na temat Szymona Hołowni. Powiedział, że Hołownia jest kandydatem, za którym stoi lobby finansowe. Pytam pana marszałka, na jakiej podstawie tak mówi?
Reklama
Zapytał go pan osobiście?
Nie, teraz pytam. Osobiście nie miałem okazji. Przecież to jest marszałek Senatu, ważna osoba w państwie, który dopiero zaczyna sprawować tę funkcję i ma szansę odegrać istotną rolę w polskiej polityce. Jak taki polityk może rzucać fake newsy – i jako przedstawiciel partii, która w nazwie ma obywatelskość. Jak może podchodzić w ten sposób do obywatelskiego kandydata? Usłyszałem od wielu osób, że skoro Dominika Kulczyk zdementowała doniesienia, że finansuje kampanię Hołowni, to znaczy, że na pewno jednak finansuje. I informacja zaczyna żyć własnym życiem. Pewnie byłoby wygodnie dla nas wszystkich w zespole Szymona Hołowni, gdyby jacyś wielcy sponsorzy ze świata czy z kraju byli zaangażowani. Świadomie idziemy inną drogą. Będziemy konsekwentnie odpierać fałszywe ataki i hejt oraz pokazywać, że można w Polsce działać transparentnie.
Sztab już jest, siedziba jest.
Nie ma jeszcze kampanii. Ale tak, jest miejsce, są ludzie. Można to nazwać start up'em politycznym.
Start-up to ludzie bez doświadczenia, zaczynający własną drogę.
Start-up to ludzie łączący wiele doświadczeń w innowacyjny projekt. W naszym zespole wiele osób ma doświadczenie w kampaniach wyborczych i działalności publicznej. Szymon przyciąga najlepszych specjalistów w swoich dziedzinach. Ludzi z pasją, którzy chcą realnej zmiany i nie boją się zacząć działać. To jest ogromny kapitał. Już pierwsze ruchy inicjatywy Szymona pokazują, że przyszła kampania może dać polskiej polityce nowe standardy i jakość na miarę XXI wieku. W 24 godziny od ogłoszenia startu totalnie zawojowaliśmy Internet. To była najważniejsza informacja polityczna minionego weekendu. Wygenerowaliśmy gigantyczne zasięgi na poziomie 68 mln, a dominujące były komentarze pozytywne. Najczęściej pojawiające się w nich słowa, poza „Szymon Hołownia”, to „dobry”, „powodzenia”, „kandydat”, „pozdrawiam”. To dla nas jasny sygnał, że ludzie czekają na tę kandydaturę.
Ilu was jest?
Kilkadziesiąt osób i ciągle dołączają kolejne.
I to wszystko Szymon Hołownia finansuje ze swoich oszczędności?
Wszystko, czym dysponujemy, to legalne pieniądze. Sporo osób chce nam pomagać bez zapłaty, codziennie mamy zgłoszenia chętnych, to jest jak kula śnieżna. Jak wiadomo, w Polsce pieniądze są tematem tabu, najbardziej drażliwym. Kiedy zacząłem współpracować z Szymonem, zorientowałem się, że on inwestuje własne oszczędności w przygotowania do podjęcia decyzji o starcie. Nie myślę nawet o prekampanii. To był długi proces. Szymon zaczął od rozmów z ludźmi z różnych kręgów. Kiedy się ze mną spotkał, zlecił już pierwsze badania, był po licznych spotkaniach ze znanymi postaciami polskiej polityki, Kościoła. I nie, nie powiem z kim konkretnie, ale z ludźmi związanymi z PO i PiS, z tymi z kręgów na prawo od PiS.
Cały wywiad z Michałem Koboską przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP