Warszawa, 17.12.2019 (ISBnews) - Zadłużenie osób korzystających z transportu publicznego bez ważnego biletu wzrosło do ponad 436 mln zł. To o 37 mln więcej niż na początku 2019 r., wynika z bazy danych Krajowego Rejestru Długów (KRD).
Ponad 332 tys. osób ma blisko 970 tys. zobowiązań wobec firm zajmujących się transportem publicznym. W sumie mają do oddania 436 mln zł. Z tego najwięcej, bo prawie 134 mln zł, winni są mieszkańcy województwa śląskiego i wielkopolskiego (119 mln zł). Konsumenci z tych regionów zalegają ponad połowę łącznego zadłużenia, podano.
"W zdecydowanej większości gapowicze mówią, że zapomnieli skasować bilet. Zdarza się także, że nasi kontrolerzy słyszą, że pasażer właśnie miał bilet kasować. Kiedy kontroler przyłapie gapowicza, wręcza mu mandat. Codziennie wystawiamy kilkaset opłat dodatkowych. Od początku roku do końca października otrzymaliśmy wpływy z tytułu opłat za jazdę bez biletu w wysokości ponad 4,5 mln zł. Niestety nie wszyscy pasażerowie regulują te zobowiązania" - powiedział rzecznik prasowy Transportu Metropolitalnego w Katowicach Michał Wawrzaszek, cytowany w komunikacie.
Część gapowiczów reguluje należności za otrzymane mandaty, ale istnieje też spora grupa, która zwleka ze spłatą tego zobowiązania lub w ogóle go nie płaci.
"Jak wynika z naszych badań, co trzeci gapowicz uznaje filozofię, że jazda bez biletu jest sposobem na oszczędzanie pieniędzy. To mit, ponieważ przyłapany ponosi wyższe koszty jazdy na gapę. Do ceny biletu dolicza się kary wynikające z regulaminu podróży oraz ewentualne koszty sądowe i komornicze. Jazda na gapę tylko kilkuset metrów może więc sporo kosztować. Z drugiej strony mamy tych, którzy regularnie kasują bilety. Dlaczego to robią? 41% pasażerów powołuje się na swoją uczciwość, ale trzy czwarte podróżujących przyznaje, że kasuje bilet, bo boi się konsekwencji, jakie mogą mieć, kiedy zostaną złapani za jazdę bez biletu. Takim straszakiem jest także wpisanie dłużnika do Krajowego Rejestru Długów" - dodał prezes KRD Adam Łącki.
Z bazy danych KRD wynika, że częściej za bilety nie płacą mężczyźni (287 mln zł). Zadłużenie kobiet jest o połowę niższe, bo jest ich również mniej. Panie mają także mniejszą liczbę zobowiązań (334 tys.).
Co trzeci gapowicz to osoba w wieku 26-35 lat. Ta grupa ma też najwięcej zobowiązań (108 tys.) na łączną kwotę prawie 144 mln zł, co stanowi 1/3 zadłużenia wszystkich gapowiczów. Osoby nieco starsze, w wieku 36-45 lat, mają do oddania 111 mln zł. Niechlubną trójkę zamykają osoby między 46. a 55. rokiem życia, które mają do oddania 68,5 mln zł, wskazano również.
"Osoby, które nie ukończyły 18. roku życia, przeważnie mają wykupione przez rodziców karty miejskie, dzięki którym mogą swobodnie poruszać się po aglomeracjach. Mając bilet miesięczny w portfelu, nie dostają mandatów. Ale to nie oznacza, że w tej grupie wiekowej nie ma dłużników. Osoby niepełnoletnie muszą oddać firmom obsługującym transport publiczny prawie 850 tys. zł. Najczęściej niestety ich długi muszą spłacać rodzice" - podsumował Łącki.
(ISBnews)