W Komisji Wolności Obywatelskich Parlamentu Europejskiego w Strasburgu odbyła się w poniedziałek debata na temat praworządności w Polsce, na Węgrzech i Malcie. Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości bronili reform sądownictwa w Polsce, natomiast europosłowie opozycji krytykowali je. W tej sprawie europarlamentarzyści PO i PSL zorganizowali we wtorek w PE w Strasburgu konferencję.

"Cieszymy się, że sprawy praworządności w Polsce nie zostały odłożone na margines. Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders podczas wczorajszej dyskusji podkreślił, że nie mogą być gwałcone podstawowe zasady norm europejskich i traktaty. Myślę o kwestii niezależności sądownictwa generalnie, ale także nakładanych kagańcach na sędziów, czyli kwestiach dyscyplinowania ich i pomysłach, które zawarte są w nowym projekcie" - powiedział Halicki na konferencji prasowej.

Dodał, że projekt dotyczący dyscyplinowania sędziów jest przez Komisję analizowany i ma nadzieję na aktywne działanie KE w tej kwestii. "Mianowicie możliwość złożenia wniosku o zabezpieczenie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a to oznacza możliwość obrony, zanim nie zostanie wydane pełne orzeczenie co do konstytucyjności i praworządności wniesionych projektów" - wskazał.

Odmiennego zdania w tej sprawie jest europoseł Ryszard Czarnecki (PiS). "To po raz kolejny nieszczęsny eksport polskich sporów, które są normalną częścią demokracji, ale jednak powinny być rozstrzygane nad Wisłą, a nie gdziekolwiek poza krajem. Platforma Obywatelska wchodzi po raz kolejny w swoje stary buty, w których usiłowała załatwiać zwycięstwo wyborcze w kraju, uciekając się do posiłków zza zagranicy. Przegrywają kolejne wybory i nie wyciągają wniosków z tego, że ta metoda jest po prostu nieskuteczna. Ludzie, którzy mają zastrzeżenia do PiS, uważają, że nie może być dla PiS alternatywą formacja, która ucieka się do zewnętrznej pomocy" - powiedział.

Reklama

Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders mówił podczas poniedziałkowej debaty w komisji PE, że sędziowie, którzy krytycznie odnoszą się reform wymiaru sprawiedliwości w Polsce, poddawani są postępowaniom dyscyplinarnym, co stanowi powód do zaniepokojenia. Zaznaczył, że Komisja Europejska wie, że powstał nowy projekt ustawy dotyczący systemu dyscyplinarnego wobec sędziów i analizuje go, w szczególności po kątem jego zgodności z unijnymi przepisami.

Czarnecki powiedział, że Reynders jest od niedawna komisarzem. "Raptem od kilkunastu dni, więc może jeszcze nie wiedzieć, jakie są kompetencje Komisji Europejskiej i jakie Parlamentu Europejskiego. Na pewno ze strony nowej KE będziemy obserwować dużo więcej zdrowego rozsądku, niż to było w poprzedniej, w której praworządnością zajmował się Frans Timmermans" - zaznaczył.

Europoseł nie obawia się, że wobec projekt ustawy dotyczącej dyscyplinowania sędziów, gdy zostanie uchwalony, KE uruchomi procedurę naruszenia unijnego prawa. "Nie wierzę w tego typu działania, ponieważ w ten sposób, zwłaszcza po brexicie, który jest w jakiejś mierze efektem arogancji unijnej, aby ta Komisja chciała jeszcze raz popełniać te same błędy. To nie jest w interesie Ursuli von der Leyen" - zaznaczył.

Projekt PiS przewiduje m.in. wprowadzenie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, a także za działania kwestionujące skuteczność powołania sędziego oraz za działania o charakterze politycznym. Projekt nakłada na sędziów i prokuratorów obowiązek poinformowania, do jakich partii należeli przed objęciem stanowiska, w jakich stowarzyszeniach działają oraz o ewentualnie prowadzonych portalach - nawet anonimowo lub pod pseudonimem.

To odpowiedź na postępowanie niektórych sędziów, którzy pytają, czy można uznać za należycie obsadzony sąd, jeśli orzekający sędzia został wyłoniony przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Rząd przekonuje, że takie kwestionowanie jednych sędziów przez drugich prowadzi do anarchii.

>>> Czytaj też: Uzdrowiska wprowadzą dodatkowy podatek - oprócz opłaty klimatycznej