Jedna uznaje, że przetarg był prowadzony zgodnie z prawem, a inna widzi w nim naruszenia. Nowe przepisy mają pozwolić na ujednolicenie stanowisk.
Jak policzył niedawno dwumiesięcznik „Zamawiający. Zamówienia Publiczne w Praktyce”, aż 18 instytucji może kontrolować przetargi. To nie tylko Urząd Zamówień Publicznych, Najwyższa Izba Kontroli czy regionalne izby obrachunkowe, lecz także instytucje zarządzające programami operacyjnymi czy nawet skarbówka. Mnogość kontroli może być oczywiście uciążliwa, ale to nie ona jest największym problemem. Gorzej, że różne instytucje różnie interpretują przepisy. Zdarzało się, że UZP uznawał przetarg za prowadzony prawidłowo, a kontrolerzy z instytucji zarządzającej nakładali korektę finansową i zabierali część unijnego dofinansowania. Nawet po wprowadzeniu obowiązkowych kryteriów pozacenowych pojawiały się pytania do osób odpowiedzialnych za przeprowadzenie postępowania, dlaczego wybrali droższą ofertę.
Od wielu już lat eksperci powtarzają, że to właśnie podejście kontrolerów ogranicza zamawiających. Chcąc uniknąć tłumaczenia się, wolą zastosować tradycyjny przetarg nieograniczony (w tym roku udzielono w tym trybie ponad 90 proc. zamówień) niż zapewniające większą innowacyjność, ale też dużo bardziej wymagające tryby negocjacyjne (dialog konkurencyjny zastosowano w tym roku w zaledwie 0,05 proc. postępowań).
Pojawiła się jednak szansa na ujednolicenie podejścia kontrolerów.
– W toku prac nad nową ustawą – Prawo zamówień publicznych zdefiniowaliśmy potrzebę usprawnienia procesu kontroli zamówień publicznych. W trakcie licznych konsultacji spotkaliśmy się z opinią, że rozmaite organy uprawnione do kontroli stosują bardzo rozbieżne podejścia do problematyki zamówień. Wpływa to na przejrzystość procesu kontrolnego i sprawia, że zamawiający mają wątpliwości, czy aby na pewno właściwie realizują prowadzone postępowania. Dlatego też zaproponowaliśmy wiele zmian, które porządkują ten obszar – mówi Hubert Nowak, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Reklama

Jednolite podejście

Ujednolicenie podejścia organów kontroli to jeden z celów nowej ustawy p.z.p., która zacznie obowiązywać z początkiem 2021 r. (Dz.U. z 2019 r. poz. 2019). Główne zmiany to wspólne zasady przeprowadzania kontroli oraz powołanie Komitetu ds. Kontroli w Zamówieniach Publicznych, czyli forum współpracy i wymiany informacji pomiędzy organami.
– Nowością jest również obowiązek publikacji wytycznych dotyczących prowadzenia kontroli. Dodatkowo organy kontroli zobowiązane są do wymiany podstawowych informacji o przeprowadzanych kontrolach wśród zamawiających, a także o ich wynikach, co pozwoli na ograniczenie przypadków odmiennych interpretacji przepisów czy dublowania postępowań kontrolnych u tych samych zamawiających – tłumaczy prezes Hubert Nowak.
Wspomniany Komitet ds. Kontroli w Zamówieniach Publicznych ma działać przy ministrze odpowiedzialnym za gospodarkę. Będą w nim zasiadać przedstawiciele wszystkich instytucji kontrolnych w Polsce.
„Zadania Komitetu i jego działania nie mają na celu ograniczanie kompetencji poszczególnych instytucji, ale stworzenie pola do wymiany doświadczeń, współpracy i wskazywania na problemy poszczególnych instytucji, z wykorzystaniem również wiedzy zgromadzonej przez każdą z nich” – podkreślono w uzasadnieniu projektu ustawy.

UZP rozstrzygnie

Nowe przepisy zobowiązują też organy do bezpośredniej współpracy. Jeśli jedna instytucja dowie się, że inna już skontrolowała dane zamówienia, to będzie występować o udostępnienie wyników takiej kontroli i uwzględniać je w swym postępowaniu. Dodatkowo każdy organ będzie przygotowywał wzór kwestionariusza kontroli, w którym określi jej szczegółowy zakres. Dzięki tak przygotowanej checkliście zamawiający będą wiedzieć, na co zwracać uwagę. Kwestionariusz po zaopiniowaniu go przez prezesa UZP ma być nie tylko przekazywany kontrolowanej jednostce, ale także udostępniany na stronie internetowej.
Prezes UZP dostanie jeszcze jedną dodatkową kompetencję. W razie sporu między instytucjami kontrolnymi o to, jak interpretować przepisy, będą one mogły występować o stanowisko właśnie do prezesa UZP. Zawarta w nim wykładnia ma wiązać w danym postępowaniu kontrolnym.
– Ustawodawca ma dobre intencje, próbując jakoś uregulować kwestię ujednolicenia praktyki kontroli udzielania zamówień publicznych. Organów uprawnionych jest tak dużo, że – wobec stopnia skomplikowania przepisów – naturalna jest różnorodność interpretacji i ocen stanu faktycznego. Naturalna, ale niepożądana – mówi Elżbieta Gnatowska, ekspert w dziedzinie zamówień publicznych.
– Pytanie, czy dobre intencje okażą się dobrym rozwiązaniem w praktyce. Prezes UZP powinien ograniczać się do interpretacji prawa, nie oceny stanu faktycznego na gruncie przepisów, bo sam w tym zakresie podlega kontroli Krajowej Izby Odwoławczej. Pojawia się też pytanie o celowość powołania kolejnego ciała kolegialnego. Wydaje się, że ustawodawca mógł zmienić kompetencje i sposób powoływania już działającej Rady Zamówień Publicznych – dodaje.