Pusto?
Boję się o tę Wigilię.
Dlaczego? Bo to będą drugie święta bez żony.
Reklama
Tak, dla mnie bez żony, a dla dzieci bez mamy.
Jak wyglądały pierwsze?
Były chyba łatwiejsze, bo wszystko szło trochę z rozpędu, na szybko, byliśmy oszołomieni. Monika zmarła miesiąc przed Wigilią.
I zostałeś z trójką dzieci.
Ale miałem mnóstwo pracy, prezenty na głowie i mało czasu na myślenie. Poczekaj, czemu ja się na to wszystko zgodziłem? Jak tylko zadzwoniłeś, to zacząłem o tym myśleć. Nawet przewidywałem twoje pytania i układałem w głowie na nie odpowiedzi, ale zorientowałem się, że przecież nie mam nic do powiedzenia.
Dlatego nie przemawiaj, tylko opowiedz. [...] Jak zareagowali znajomi?
To był szok i dla nich. Każdy wiedział, że Monika choruje, że jest źle, ale jednak śmierć…
Zostałeś sam?
Wtedy, w grudniu, dwa tygodnie po pogrzebie, przyjechali na weekend starzy znajomi, którzy uznali, że w żałobie nie powinienem być sam. I to był bardzo dobry pomysł.
Jakiej reakcji oczekuje człowiek w takiej sytuacji?
Rozmowy.
Nie zawahałeś się.
Tak, bo ja wiem, że potrzebuję rozmowy, tego, by ktoś się zainteresował. Może to jest z mojej strony egoistyczne, ale skoro pytasz o potrzeby, wiem, że człowiek po takim doświadczeniu potrzebuje chwili uwagi, tego, by ktoś z nim pogadał przez telefon. Łakniemy tej chwili czasu, tego, by ktoś wysłuchał.
Potrzebujesz tego?
Złapałem się na tym, że jeśli ktoś do mnie dzwoni, to wylewam z siebie mnóstwo spraw z całego dnia, tygodnia, mam potrzebę wygadania się. Wiesz, siedzę w domu sam z trójką dzieci i jakkolwiek by one były kochane, to nie prowadzimy rozmów o pracy, o polityce, o ludziach. Brakuje mi takich normalnych rozmów dorosłych ludzi.
A twoi przyjaciele nie dostarczyli ci tego?
Dowiedziałem się później, że wielu z nich nie wiedziało, jak się zachować, co zrobić. I to jest normalne.
Ludzie boją się, że cię urażą swoimi pytaniami.
Właśnie tak. Wiem o tym, że boją się jakiejś dziwnej, trudnej reakcji i wolą nie zadzwonić, nie spotkać się. A ja bym tego oczekiwał, to jest gigantyczna potrzeba. I te rozmowy wcale nie muszą dotyczyć tego, co cię spotkało. Nie muszą mnie pytać z troską, jak się czuję, jak się odnajduję…
To nie mają być rozmowy z wdowcem, tylko rozmowy z Andrzejem?
Tak, właśnie tak. Ale oczywiście to nie znaczy, że uciekam od rozmów o tym, co się stało. Chodzi mi tylko o to, że to mają być normalne rozmowy. ©℗