Czy ktoś obawia się, że rząd zabierze mu pieniądze z konta albo każe oddawać co trzecią złotówkę na Centralny Port Komunikacyjny? Raczej nie, skoro oszczędności leżą spokojnie na rachunkach i lokatach, bankomaty działają bez zarzutu, a przed oddziałami bankowymi nie ustawiają się kolejki. Czy nerwowo zerkamy na samochód, bo jakiś minister może chcieć go przejąć specjalną ustawą? Też nie bardzo. Na parkingach nie widać śpiących za kółkiem kierowców, którzy pilnują swoich aut. Czy ludzie barykadują się w mieszkaniach, żeby przypadkiem nie dokwaterowano im kogoś na podstawie rozporządzenia premiera? Nieszczególnie. To dlaczego tak wiele osób jest przekonanych, że ich pieniądze odkładane w pracowniczych planach kapitałowych można łatwo przejąć decyzją polityczną i znacjonalizować?
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP