Nowe śmigłowce to duża korzyść dla wojska. Blackhawki dla Wojsk Specjalnych pozwalają im się szkolić na nowym typie, ale wymagają jeszcze wyposażenia, m.in. optoelektronicznego – oceniają publicyści specjalistycznych wydawnictw poświęconych technice wojskowej.

W piątek w Warszawie cztery śmigłowce S-70i Black Hawk zostały przekazane Wojskom Specjalnym przez należące do koncernu Lockheed Martin zakłady PZL Mielec. Wartość umowy z dodatkowym uzbrojeniem i wyposażeniem, wsparciem logistycznym i szkoleniowym wyniosła 683,4 mln zł brutto; cena jednego śmigłowca to ok, 75 mln zł brutto.

Mariusz Cielma z "Nowej Techniki Wojskowej" podkreślił, że "rok na budowę śmigłowca, zwłaszcza w wariancie dla Wojsk Specjalnych, to tempo ekspresowe". "Z pewnością miało znaczenie, że te maszyny w chwili podpisywania umowy były już na jakimś etapie produkcji, pozostawała kwestia doposażenia; wiadomo, że to nie mogą być standardowe maszyny" - dodał.

"Cztery nowe śmigłowce to z pewnością coś pożądanego w polskim wojsku, które jako całość wymaga dość pilnej wymiany znacznej partii śmigłowców" – powiedział Cielma PAP. Przypomniał, że Wojska Specjalne wykorzystują obecnie śmigłowce Mi-17, należące do najmłodszych w Wojsku Polskim. "Biorąc pod uwagę, że potrzeby WS to dziesięć do kilkunastu maszyn, cztery śmigłowce to pokaźny park, który pozwoli tym wojskom swobodniej prowadzić operacje szkoleniowe, ale i transport na terenie kraju. Trzeba pamiętać, że Wojska Specjalne stacjonują od Bałtyku po Kraków” – zauważył.

"O wyposażeniu możemy powiedzieć stosunkowo niewiele. Nie da się ukryć, że nie jest to bardzo bogaty standard; myślę, że zapewnia podstawowe możliwości szkolenia; na pewno maszyny są przygotowane do lotów w trudnych warunkach w nocy, w +ulubionej+ porze Wojsk Specjalnych, które mogą wtedy działać w sposób najbardziej skryty. Śmigłowce są uzbrojone w karabiny maszynowe; nie możemy zobaczyć, jak bogate jest wyposażenie np. w środki łączności, a ważne, by Wojska Specjalne bez problemu mogły porozumiewać się z innymi rodzajami sił zbrojnych. To pierwszy zakup, docelowo maszyny na pewno doposażone" – ocenił Cielma.

Reklama

Także Paweł Bondaryk z miesięcznika "Lotnictwo Aviation International” podkreślił, że "wojsko dawno nie dostało żadnych śmigłowców, więc jest to duży plus". "Sądzę, że to nie jest wersja docelowa, że śmigłowce zostaną doposażone w trakcie służby. Mają w tej chwili wyposażenie niezbędne do latania, ale nie odpowiada ono standardom sił specjalnych – na śmigłowcach nie ma np. głowic elektrooptycznych" - powiedział.

Zaznaczył, że wojsko ani producent nie ujawniają wyposażenia, ale maszyny przekazane polskiemu wojsku zewnętrznie różnią się od tych, które są wyposażeniem amerykańskich sił specjalnych. "Jeśli śmigłowiec ma być używany przez Wojska Specjalne, powinien mieć głowicę elektrooptyczną, czujniki wykrywania opromieniowania radarem i laserem, radiolokator, sondę do tankowania w locie" – wyliczał Bondaryk.

Zwrócił uwagę, że Black Hawki z Mielca, gdzie powstają struktury śmigłowców – silniki i awionika są dostarczane z USA - były dostarczane np. do Chile i Kolumbii w wersjach bogato wyposażonych. "Podejrzewam, że te śmigłowce zostaną z czasem odpowiednio doposażone" – powiedział Bondaryk.

Juliusz Sabak z "Defence24" zwrócił uwagę, że "to śmigłowce sprawdzone, nasze Wojska Specjalne mają z nimi doświadczenie, wielokrotnie korzystały z nich np. w Afganistanie czy Iraku".

"Jeśli chodzi o konfigurację, to nie jest to jeszcze konfiguracja docelowa. W tej chwili trudno powiedzieć, na ile te śmigłowce spełniają wymagania Wojsk Specjalnych, jeżeli chodzi o systemy walki elektronicznej, wyposażenie specjalne i inne zaawansowane rozwiązania. Obecna konfiguracja ma przede wszystkim służyć temu, by rozpocząć szkolenia, by załogi mogły uzyskać uprawnienia. Zgodnie z informacją, którą uzyskałem, w przyszłym roku będzie trwało sukcesywne doposażanie tych śmigłowców w systemy wymagane na współczesnym polu walki" – powiedział Sabak.

"Z zewnątrz widać, że część systemów obserwacji – jak głowica optoelektroniczna – jeszcze nie jest zamontowana" – dodał. Podkreślił, że "w tej chwili śmigłowiec powinien latać, mieć podstawowe uzbrojenie i możliwość desantu, by piloci i operatorzy mogli się szkolić".

Jak poinformowało MON, śmigłowce przekazane w piątek Wojskom Specjalnym poza standardowym wyposażeniem mają urządzenia do lotów nocnych bez widzialności, zgodne z wymaganiami WS uzbrojenie, wyposażenie pozwalające na transport ładunków i ewakuację rannych, systemy łączności i wymiany danych zgodne z wymaganiami NATO, systemy nawigacyjne odpowiadające wymaganiom ICAO i NATO, systemy ochrony śmigłowca i załogi, wyposażenie naziemne „gwarantujące całkowitą niezależność użytkownika”, system wsparcia logistycznego, towarzyszy im także pakiet szkoleń personelu latającego i technicznego.

Resort zaznaczył, że szczegóły dotyczące uzbrojenia i specjalistycznego wyposażenia nie są informacją przeznaczoną do upublicznienia, "co jest przyjętym standardem światowym w przypadku sprzętu wojsk specjalnych". Dostawca został zobowiązany do zagwarantowania sprawności śmigłowców przez cały okres ich eksploatacji.

>>> Czytaj też: Czeka nas wojna, a strategii nie ma [WYWIAD]