W swym niemal półtoragodzinnym przemówieniu, którego fragmenty transmitowano na cały kraj, Imamoglu nazwał projektowany kanał "zdradą wobec Stambułu". Ostrzegł, że inwestycja taka unicestwiłaby znaczną część naziemnych i podziemnych zasobów zużywanej przez miasto wody, jak też miliony metrów kwadratowych użytków rolnych i leśnych. Ponadto osiem milionów ludzi znalazłoby się na powstałej między Bosforem a nowym kanałem wyspie, leżącej podobnie jak cała aglomeracja w strefie silnego zagrożenia sejsmicznego. Miasto musiałoby też ponieść znaczną część wielomiliardowych kosztów budowy, dokładając się do środków wydatkowanych na ten cel przez budżet państwa.

Rozmiłowany w wielkich inwestycjach budowlanych Erdogan traktuje kanał jako obiekt prestiżowy. Nowa 45-kilometrowa droga wodna przebiegałaby wzdłuż Bosforu, zmniejszając natężenie ruchu statków w cieśninie. Imamoglu twierdzi jednak, że przez ostatnie dziesięć lat liczba statków przepływających przez Bosfor spadła.

Przed kilkoma dniami Erdogan zapowiedział rychłe wszczęcie procedur przetargowych. Ministerstwo środowiska i budownictwa komunalnego zatwierdziło w poniedziałek pozytywną opinię środowiskową, a w odpowiedzi Imamoglu jeszcze tego samego dnia anulował podpisany swego czasu przez niego protokół współpracy w sprawie kanału.

Sześć miesięcy temu Imamoglu wygrał wybory na burmistrza Stambułu jako stosunkowo mało znany kandydat opozycyjnej partii CHP. Położyło to kres wieloletnim rządom kierowanej przez Erdogana partii AKP w największym tureckim mieście. Wielu krytyków obecnego prezydenta w Turcji i za granicą widzi w Imamoglu jego następcę.

Reklama

>>> Czytaj też: Święta Bożego Narodzenia nie przerwały strajków we Francji