"W związku z tym, że jest zaproszenie (od Libii), przyjmiemy je" - powiedział w czwartek Erdogan członkom swojej partii AKP. "Włączymy do porządku obrad ustawę w sprawie wysłania żołnierzy do Libii, kiedy tylko otworzy się parlament" - poinformował szef państwa. Prezydent sprecyzował, że przepisy mogą być przyjęte 8-9 stycznia.

Jak zaznacza Reuters, nie wiadomo do jakiego "zaproszenia" odnosił się Erdogan, ponieważ minister spraw wewnętrznych rządu porozumienia narodowego (GNA) Libii, który cieszy się poparciem Ankary i krajów zachodnich, zaznaczył tego samego dnia, że oficjalna prośba w tej sprawie nie została wystosowana.

Libia od 2011 roku jest podzielona między rywalizujące ze sobą frakcje polityczne i wojskowe. Rząd w Trypolisie walczy od miesięcy z armią gen. Chalify Haftara, kontrolującą wschodnią część kraju, z centrum administracyjnym w Bengazi.

"Jeżeli sytuacja eskaluje, będziemy mieć prawo do obrony Trypolisu i jego mieszkańców... wystosujemy oficjalną prośbę do tureckiego rządu o militarne wsparcie, by wypędzić ducha najemniczych sił" - powiedział Baszagha dziennikarzom w Tunisie.

Reklama

Turecki przywódca podkreślił też, że w walki w Libii zaangażowani są obcy najemnicy. "Rosja jest tam obecna z dwoma tysiącami bojowników Wagnera" - powiedział w czwartek Erdogan. Dodał też, że w Libii jest ok. 5 tys. bojowników z Sudanu. "Czy są zapraszani przez oficjalny rząd? Nie" - wskazał.

Niepokój w związku z możliwością wysłania przez Turcję żołnierzy do Libii wyrażała Moskwa, która popiera Libijską Armię Narodową (LNA) Haftara, wspieraną też przez Egipt, Jordanię i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Z raportu ekspertów Misji Wsparcia Narodów Zjednoczonych dla Libii (UNSMIL) z września br. wynika pośrednio, że Turcja wysłała już uzbrojenie dla GNA pomimo embarga ONZ na broń.

Oba kraje podpisały 27 listopada porozumienie o rozszerzonej współpracy militarnej i w zakresie bezpieczeństwa. Porozumienie dotyczyło również granicy na Morzu Śródziemnym, pomijając prawa Grecji i Cypru do ich wyłącznych stref ekonomicznych wokół wysp. Umowa została odrzucona przez Unię Europejską.

>>> Czytaj też: Spór o kanał wzdłuż Bosforu. "To zdrada wobec Stambułu"