"Prezydent Trump wkroczył w Nowy Rok, mierząc się z zaognieniem długotrwałych kryzysów z dwoma dawnymi przeciwnikami, Iranem i Koreą Północną, którzy bezpośrednio kwestionują jego twierdzenie o odbudowaniu amerykańskiej potęgi na świecie" - ocenia Sanger w czwartkowym artykule.

W ocenie wieloletniego korespondenta zarówno Irańczycy, jak i Koreańczycy z Północy "zdają się wyczuwać bezbronność prezydenta w związku z impeachmentem i zbliżającymi się" wyborami.

Wielu politycznych ekspertów - odnotowuje Sanger - utrzymuje, że amerykański przywódca "zasadniczo źle przewidział reakcje dwóch głównych przeciwników USA", którzy nie zachowują się tak, jakby się go obawiali.

Problemem ma też być żywione przez Trumpa przekonanie, że "same gospodarcze zachęty" - m.in. zwiększenie dochodów ze sprzedaży ropy dla Teheranu i obietnice inwestycji dla Pjongjangu - mogą "przezwyciężyć wszystkie pozostałe państwowe interesy" Iranu i KRLD.

Reklama

Zdaniem Sangera niektóre twierdzenia amerykańskich urzędników brzmią "jak nadzieja, a nie jak strategia". Trump - uznaje laureat Nagrody Pulitzera - nie docenił determinacji, z jaką Iran dąży do zostania regionalnym mocarstwem, ani przeświadczenia północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una, że arsenał nuklearny to jego jedyna "polisa ubezpieczeniowa".

Środową deklarację Kim Dzong Una, że "świat ujrzy wkrótce nową broń strategiczną", Sanger uznaje za "koniec 18-miesięcznego eksperymentu, w czasie którego Trump wierzył, że siła jego osobowości i mało precyzyjne obietnice rozwoju gospodarczego zlikwidują problem, który dręczył jego 12 poprzedników".

Sanger przypomina, że w zamian za spotkanie z Kimem Trump nie uzyskał porozumienia z Koreą Północną. A "wewnętrznie podzielony" zespół prezydenta USA "nie mógł wyjść z kąta", do którego zapędził go prezydent, deklarując, że nie "zniesie poważnych sankcji", dopóki KRLD nie zlikwiduje swojego nuklearnego arsenału.

Być może jednak - sugeruje Sanger - Trump "najbardziej przeliczył się" w kwestii "polegania na osobistym bliskim kontakcie z Kimem i nadinterpretacji zobowiązań, które otrzymał od młodego i przebiegłego przywódcy Korei Północnej".

W kwestii polityki wobec Iranu Sanger uważa, że nieskuteczna okazała się próba izolowania tego państwa przez USA. Wskazuje m.in. na rozpoczęte w ubiegłym tygodniu wspólne ćwiczenia wojskowe Iranu z Chinami i Rosją. Doradcy Trumpa - jak przypomina - wyrażali pewność, że po wyjściu USA z porozumienia nuklearnego z Teheranem na podobny krok zdecydują się państwa europejskie oraz Pekin i Moskwa. Oprócz Stanów Zjednoczonych nikt tego jednak nie ogłosił.

Irańczycy jako warunek powrotu negocjacji stawiają zniesienie sankcji USA; pojawiają się znaki, że Trump jest chętny do "wznowienia rozmów" - pisze Sanger.

W relacjach z USA - zastrzega - władze w Teheranie "znalazły nowe narzędzie nacisku". To "przekształcanie antyirańskich protestów w Iraku w protesty przeciwko amerykańskim oddziałom" - wyjaśnia.

>>> Czytaj też: Dlaczego Paryż wyciąga rękę do Moskwy? "Le Monde": Macron podziela geopolityczną wizję Putina