Głosowanie rozpoczęło się w niedzielę w gmachu Zgromadzenia Narodowego, jednak dotychczasowy szef parlamentu Juan Guaido, który rok temu ogłosił się tymczasowym prezydentem kraju, oraz inni deputowani opozycji nie zostali wpuszczeni do środka przez siły bezpieczeństwa.

Z parlamentarnej sesji wykluczono też niezależną prasę. W związku z tym opozycja skupiona wokół Guaido kontynuowała głosowanie w redakcji gazety "El Nacional", ostatniego dużego niezależnego dziennika w kraju, gdzie - jak poinformowano - Guaido uzyskał reelekcję, zdobywając 100 na 167 głosów.

Wcześniej jednak w siedzibie Zgromadzenia Narodowego posłowie sympatyzujący z reżimem prezydenta Nicolasa Maduro i grupa posłów opozycyjnych, która oddzieliła się od koalicji skupionej wokół Guaido, przeprowadziła własne głosowanie, podczas którego na przewodniczącego parlamentu wybrano Luisa Parrę.

Parra do grudnia ub.r. należał do opozycyjnej partii Primero Justicia, popierającej Guaido. Podobnie jak niewielka grupa innych posłów opozycji został jednak wykluczony z ugrupowania po oskarżeniach, że próbował łapówkami przeciągnąć innych deputowanych na stronę obozu rządowego.

Reklama

Według opozycji wybór Parry jest nieważny z wielu powodów - m.in. odbył się bez sprawdzenia, czy jest kworum, przed oficjalnym rozpoczęciem posiedzenia parlamentu i bez formalnego zarządzenia głosowania.

Zwolennicy Parry przekonują z kolei, że został on wybrany zgodnie z zasadami głosami 84 ze 150 obecnych wówczas na sali deputowanych, a nieobecność Guaido zmusiła ich do rozpoczęcia posiedzenia bez niego.

W tygodniach poprzedzających niedzielne wydarzenia narastało napięcie; opozycja twierdzi, że rząd prowadził niejawną kampanię zastraszania i przekupywania deputowanych, by skłonić ich do głosowania przeciw Guaido.

Maduro wyraził zadowolenie z wyboru Parry i ocenił je jako zgodne z konstytucją. Przeciwne stanowisko zajęły Stany Zjednoczone i inne kraje uznające Guaido za tymczasowego prezydenta Wenezueli, właśnie na podstawie jego konstytucyjnej roli jako przewodniczącego parlamentu.

Unia Europejska uznała wybór Parry za nieprawomocny i zapowiedziała, że do czasu przeprowadzenia właściwego głosowania będzie nadal uznawała Guaido za szefa parlamentu. Rząd Brazylii uznał ruch obozu rządowego za "obrazę demokracji".

Tymczasem MSZ popierającej Maduro Rosji w poniedziałkowym komunikacie oświadczyło, że Parra został wybrany w wyniku "prawowitej, demokratycznej procedury, przyczyniającej się do przywrócenia walki politycznej w Wenezueli w ramy konstytucyjne".

Decydujący w sporze o to, kto jest przewodniczącym wenezuelskiego parlamentu, może okazać się wtorek - na ten dzień zarówno Guaido, jak i Parra zwołali sesję Zgromadzenia Narodowego.

Agencja Associated Press zaznacza, że podjęta przez obóz Maduro próba zainstalowania swojego przedstawiciela na stanowisku zajmowanym dotąd przez Guaido to dla niego kolejny cios. Świadczy bowiem, że Guaido nie udaje się utrzymać jedności w szeregach opozycji po roku bezskutecznych prób odsunięcia Maduro od władzy.

W listopadzie ub.r. kilka mniejszych ugrupowań opozycji wyszło z sojuszu wokół Guaido i utworzyło osobny blok, by prowadzić bezpośrednie negocjacje z Maduro. Guaido odrzuca możliwość prowadzenia takich rozmów, uważając, że byłaby to dla reżimu gra na czas, obliczona na utrzymanie Maduro u władzy.(PAP)