Prezydent otwierając we wtorek posiedzenie oświadczył, że Rada omówi sytuację na Bliskim Wschodzie, obchody 75. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz - Birkenau oraz zadania polityki historycznej w kontekście relacji polsko-rosyjskich.

Prezydent podkreślił, że po akcji zbrojnej USA, w wyniku której zginęli irański generał Kasem Sulejmani dowodzący wchodzącymi w skład Strażników Rewolucji brygadami Al-Kuds i dowódca proirańskiej milicji w Iraku Abu Mahdi al-Muhandis, sytuacja w tym regionie w sposób oczywisty dotyczy także Polski ze względu na nasze członkostwo w NATO.

"W samym Iraku mamy ponad 200 żołnierzy, którzy tam wykonują swoją służbę i w związku z tym w tej sytuacji, która zaistniała, nie mamy żadnych wątpliwości, że znaleźli się w warunkach, które śmiało określić mianem warunków szczególnych" - powiedział

Polski Kontyngent Wojskowy w Iraku, Jordanii, Katarze i Kuwejcie szkoli siły irackie i jordańskie, prowadzi też szkolenia w zakresie obsługi i napraw poradzieckiego uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Liczebność PKW Irak wynosi do 350 osób.

Reklama

Andrzej Duda odnosząc się do uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, które odbędą się 27 stycznia podkreślił, że spodziewany jest udział delegacji z całego świata - prezydentów, premierów i koronowanych głów. Przede wszystkim zaś - jak dodał - w uroczystościach wezmą udział ocaleni i ocalali. "Oni z całą pewnością będą z jednej strony współgospodarzami, ale z drugiej strony także i najważniejszymi gośćmi tego niezwykłego wydarzenia" - podkreślił.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że w tym roku Światowe Forum Holokaustu - fundacja, która ma charakter prywatny - wraz z Yad Vashem zaprasza do Jerozolimy przywódców z całego świata, by oddać pamięć ofiarom Holokaustu. Przekazał, że również on dostał zaproszenie na te uroczystości, ale - jak mówił - z zaproszenia wynika, że wystąpienie prezydenta Polski nie jest przewidywane.

"Zwróciliśmy się już dawno temu do strony izraelskiej na najróżniejsze sposoby, aby ten głos prezydentowi Rzeczypospolitej jako najważniejszemu przedstawicielowi naszego państwa mógł być tam udzielony" - podkreślił prezydent. Jak zauważył, planowane są tam wystąpienia prezydentów Niemiec, Izraela, Francji, Wielkiej Brytanii oraz Rosji.

Duda ocenił, że zabranie głosu przez prezydenta Polski - kraju, którego najwięcej obywateli zostało zamordowanych w Holokauście - jest czymś całkowicie naturalnym i z punktu widzenia prawdy historycznej - czymś koniecznym.

"Na to wszystko nałożyły się wypowiedzi prezydenta Federacji Rosyjskiej pana Władimira Putina formułowane w ostatnim czasie przede wszystkim przez niego, ale oczywiście także przez cały szereg polityków rosyjskich i komentatorów mniejszej wagi, które zakłamują w sposób ewidentny prawdę historyczną. Które są niczym innym, tylko jakimś swoistym rewizjonizmem poststalinowskim, bo nie sposób tego inaczej nazwać, które m.in. próbują przerzucić na Polskę odpowiedzialność za wywołanie II wojny światowej, sugerowana jest odpowiedzialność Polaków także za zagładę Żydów, wskazywany jest rzekomy polski antysemityzm z uogólnieniami, które w sposób rażący naruszają nie tylko interes Rzeczypospolitej, ale przede wszystkim ranią i w niesprawiedliwy sposób traktują Polaków, zwłaszcza tych, którzy są Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata" - oświadczył prezydent.

Mateusz Morawiecki zabierając głos na początku posiedzenia Rady wyraził opinię, że zaostrzenie sytuacji na Bliskim Wschodzi tworzy nową sytuację w tym regionie. "Zaostrzenie sytuacji na Bliskim Wschodzie, której apogeum mieliśmy kilka dni temu związane z wykonaniem pewnej specjalnej operacji służb amerykańskich, która odbiła się szerokim echem na Bliskim Wschodzie, to tworzy nową sytuację, nowe punkty odniesienia" - mówił premier.

Jak dodał, na Polsce jako jednym z głównych partnerów NATO ciąży odpowiedzialność za współpracę z USA oraz państwami zachodniej Europy, by wypracować jak najlepsze rozwiązanie konfliktu na Bliskim Wschodzie. Morawiecki ocenił, że Polska może odegrać tutaj pozytywną rolę ze względu na swoją proeuropejskość, sojusz z USA oraz "dobre kontakty dyplomatyczne na Bliskim Wschodzie".

"Jesteśmy jednocześnie w pełni świadomi tego, że każda iskra może doprowadzić do niekontrolowanego wybuchu, dlatego staramy się doprowadzić do deeskalacji, staramy się łagodzić na tyle, na ile możemy, tę bardzo trudną i napiętą sytuację" - podkreślił Morawiecki.

Przekonywał, że w wyniku działań dotyczących podniesienia zdolności obronnych i rosnących wydatków na obronność Polska jest "w dobrym położeniu, jeśli chodzi o nasze zdolności obronne".

Morawiecki odnosząc się do polityki historycznej Rosji również podkreślił, że Polska absolutnie nie może zgodzić się z ostatnimi wypowiedziami prezydenta Rosji i urzędników wysokiej rangi. "Wypowiedzi, które można nazwać rzeczywiście neostalinowskim rewizjonizmem, coś co w sposób fundamentalny ma zmienić postrzeganie jednego z kluczowych momentów historii świata, czyli momentu wybuchu II wojny światowej" - powiedział premier.

"My jesteśmy gotowi, żeby stawić czoła temu neostalinowskiemu rewizjonizmowi, bo jest to w interesie nie tylko dzisiejszej Polski, ale również oczywiście musimy bronić godności Polaków, godności obywateli RP, którzy bronili wtedy wolności Europy" - dodał Morawiecki.

W ubiegłym tygodniu w ataku przeprowadzonym przez USA w Bagdadzie, wraz z kilkoma innymi osobami zginęli irański generał Kasem Sulejmani dowodzący wchodzącymi w skład Strażników Rewolucji brygadami Al-Kuds i dowódca proirańskiej milicji w Iraku Abu Mahdi al-Muhandis. Iran zapowiedział, że "USA poniosą odpowiedzialność za wszelkie konsekwencje tego zbójeckiego awanturnictwa".

W niedzielę parlament Iraku uchwalił rezolucję wzywającą rząd do podjęcia działań zmierzających do zakończenia obecności w tym kraju zagranicznych żołnierzy. Premier Iraku nazwał zabicie Sulejmaniego i al-Muhandisa "kolosalnym pogwałceniem suwerenności Iraku", które "uruchomi niszczycielską wojnę w Iraku, regionie i na świecie".

Sytuacja w regionie była w poniedziałek tematem nadzwyczajnego posiedzenia Rady Północnoatlantyckiej. Przedstawiciele państw NATO wyrazili poparcie dla kontynuowania misji szkoleniowo-doradczej w Iraku, która ma wesprzeć tamtejsze siły i pomóc w niedopuszczeniu do powrotu tzw. Państwa Islamskiego. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg rozmawiał we wtorek telefonicznie z premierem Iraku Adilem Abd al-Mahdim i przekazał mu, że państwa Sojuszu chcą kontynuować misję szkoleniową w jego kraju.

Drugi z tematów posiedzenia Rady Gabinetowej jest 75-ta rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu w Auschwitz-Birkenau; rocznicowe obchody odbędą się 27 stycznia. Natomiast 22 i 23 stycznia w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie odbędzie się 5. World Holocaust Forum. Gościem wydarzenia ma być prezydent Rosji Władimir Putin. Prezydent Duda wcześniej informował, że jego udział w obchodach w Jerozolimie jest uzależniony od możliwości zabrania głosu podczas uroczystości. W Jerozolimie planowane jest wystąpienie prezydenta Rosji. Jednocześnie Putin nie weźmie udziału w obchodach w Auschwitz-Birkenau, na które został zaproszony przez organizatorów.

Trzecim tematem posiedzenia Rady Gabinetowej są relacje polsko-rosyjskie, które zdominowały w ostatnich tygodniach kwestie historyczne.

Przed świętami Bożego Narodzenia prezydent Rosji skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Putin ocenił, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 r. Mówił też o wykorzystywaniu przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał też m.in., że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".

Premier Mateusz Morawiecki w wydanym oświadczeniu podkreślił, "prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski". "Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej" - czytamy w oświadczeniu szefa polskiego rządu.

Oświadczenie zostało przetłumaczone na kilka języków, w tym na rosyjski, angielski i francuski i publikowane w mediach społecznościowych przez KPRM oraz poszczególne ambasady. Po wypowiedzi Putina do MSZ został również wezwany ambasador Rosji w Warszawie Siergiej Andriejew. Strona rosyjska publikowała również własne oświadczenia, w którym podtrzymywała i kilkukrotnie potwierdzała słowa Putina.

W polskim parlamencie trwają prace nad projektem uchwały autorstwa PiS, który ma dotyczyć "rosyjskich kłamstw historycznych".