Dostępne w kraju ekoprodukty coraz rzadziej będą z metką „made in Poland”. Rosnąca rzesza ich zwolenników musi zadowolić się tymi z importu.
Z roku na rok produkcją ekologiczną w kraju trudni się coraz mniej przedsiębiorców i rolników. Na koniec 2018 r. było ich w sumie 20,5 tys., czyli o 1 tys. mniej niż rok wcześniej. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat rynek zmalał o niemal 3 tys. podmiotów, a od rekordowego 2013 r. o ponad 6,5 tys. – wynika z najnowszych danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Eksperci szacują, że w 2019 r. trend spadkowy został utrzymany, co może oznaczać, że dziś producentów rolnych jest poniżej 20 tys.

Kury wbrew trendowi

Reklama
Taka sytuacja to efekt przede wszystkim rezygnacji z ekologicznych metod produkcji przez rolników. W 2013 r. było ich ponad 26,5 tys. Obecnie nieco ponad 19 tys. To przyczyniło się do spadku powierzchni ekologicznych upraw. Dziś wynosi ona 484 tys. ha. W 2017 r. było to o 10 tys. ha więcej.
Przed laty rolnicy uwierzyli, że mogą zarobić więcej, przechodząc na ekologiczne uprawy. Popyt na tego rodzaju produkty rósł w tempie kilkudziesięciu procent w skali roku. Proces ten dodatkowo stymulowały środki z Unii Europejskiej, które można było pozyskać na ekobiznes w rolnictwie i przetwórstwie. Okazało się, że producentów ekologicznych jabłek, marchwi czy malin jest na tyle dużo, że trudno na tej działalności zarabiać. Do tego w rolnictwo ekologiczne zaczęli angażować się rolnicy z innych krajów.