Szef francuskiego rządu uczestniczył w sobotę w spotkaniu z kierownictwem francuskich związków zawodowych. W ramach tych rozmów zapoznał się z postulatami i wnioskami związków.

Sobotnie rozmowy poprzedziły trwające od ponad miesiąca protesty oraz strajki m.in. w sferze transportu publicznego. W sobotę na ulicach francuskich miast znowu pojawili się manifestanci niezadowoleni z proponowanych przez rząd zmian.

Premier Philippe uzależnił powodzenie rozmów na temat obniżenia wieku emerytalnego od znalezienia skutecznego mechanizmu finansowania emerytur dla osób w podeszłym wieku w najbliższym dziesięcioleciu. "Chodzi o kraj z największą liczbą 90-latków, którzy pobierają emerytury" - - pisze w komentarzu Associated Press.

"Tak jak się wcześniej zobowiązałem, przedstawiłem przejrzysty i oparty na mocnych podstawach kompromis. Wszystkie strony trochę ustąpiły, ale wciąż pozostajemy w ramach wyznaczonych wcześniej przez Prezydenta Republiki. Przyświecają nam zasady powszechności, równości i odpowiedzialności" - napisał na Twitterze Edouard Philippe po zakończeniu rozmów ze związkowcami.

Reklama

W rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że podczas negocjacji pozostawał w stałym kontakcie z prezydentem Emmanuelem Macronem, któremu również "bardzo zależało na znalezieniu wyjścia z impasu".

Prezydent wyraził zadowolenie z osiągnięcia przez rząd i związki zawodowe "konstruktywnego kompromisu" w osobnym komunikacie wydanym przez Pałac Elizejski wieczorem. "Kompromis ten został oceniany przez Prezydenta Republiki jako przejaw konstruktywnego podejścia i odpowiedzialności za kraj" - czytamy w nim.

Rzeczniczka rządu Sibeth Ndiaye określiła sobotnie rozmowy i wypracowany w ich trakcie kompromis jako "punkt zwrotny w konflikcie społecznym, który od kilku tygodnia wstrząsa Francją.

"Każdy podjął pewien wysiłek, każdy z czegoś tam ustąpił" - oceniła w rozmowie ze stacją BFMTV. "Wybór rządu polega w tym wypadku na rezygnacji z wprowadzenia w 2027 r. podwyższonego do 64 lat wieku emerytalnego, a te centrale związkowe, które nie zajęły skrajnego stanowiska, zaakceptowały z kolei nasz postulat, by nie rozważać kwestii podwyższenia wieku emerytalnego w oderwaniu od sprawy całościowego finansowania emerytur i rent w następnych dekadach" - podkreśliła.

Rzeczniczka dodała, że "kwestia wieku była dla związków zawodowym czymś w rodzaju miecza Damoklesa, jaki zawisł nad ich głowami". Uczynienie z tej kwestii zagadnienia, które straciło nadrzędne znaczenie, pozwoli teraz związkom zawodowym na zachowanie wiarygodności, jednocześnie otwierając możliwość kontynuacji rozmów z rządem w duchu wzajemnego zaufania - podkreśla agencja AFP.

Nie czekając na rezultaty trwających od piątku konsultacji, w sobotę na ulice francuskich miast wyszli znowu demonstranci. Liczebność tych akcji była porównywalna z manifestacjami w czwartek, który był 36. dniem strajku generalnego we Francji. Przeciw reformie emerytalnej manifestowało wtedy w całym kraju 452 tys. osób, a 56 tys. - w samym Paryżu. Prócz stolicy największe protesty odbyły się w Bordeaux, Tuluzie, Marsylii, Lyonie i Nantes.

Podczas sobotnich manifestacji policja użyła w kilku przypadkach gazu łzawiącego dla rozproszenia manifestantów. Doszło do drobnych incydentów - spalono m.in. jeden z kiosków z gazetami na Placu Bastylii.

Komunistyczna centrala związkowa CGT twierdzi, że w manifestacjach w sobotę uczestniczyło co najmniej pół miliona ludzi. Policja nie opublikowała jeszcze swych szacunków. (PAP)

mars/ kar/